logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Paweł Krupa OP
Jeden Kościół i dwie Msze?
List
 


Dlaczego Ojciec tak myśli?
 
Pamiętam pewne zdarzenie. We Francji utrzymuję przyjazne kontakty z siostrami dominikankami tradycjonalistkami. Ich zgromadzenie powstało w latach 30. XX . Nie są lefebrystkami, są w jedności z Kościołem, należą do rodziny dominikańskiej. W Normandii, gdzie mają dom generalny, prowadzą dwie szkoły z internatem: podstawową, dla chłopców pochodzących z rozbitych rodzin, oraz liceum dla dziewcząt z bardzo dobrych domów. W kaplicy zawsze sprawowana jest przedsoborowa liturgia, do niedawna możliwa dzięki specjalnemu pozwoleniu z Rzymu. Kiedy tam byłem, oczywiście w niej uczestniczyłem. Ostatnio, podczas rozmowy z matką generalną zapytałem ją - podobnie jak wy mnie - jak ona i siostry zareagowały na decyzję papieża.
 
Co odpowiedziała?
 
„Bardzo się ucieszyłyśmy, naprawdę. Bo wie Ojciec, to pozwala mieć nadzieję, że nadejdzie taki dzień, iż będzie jedna liturgia w Kościele". Siostra miała na myśli oczywiście liturgię przedsoborową. Zrozumiałem wtedy, że dla tych sióstr Msza Pawła VI to jakaś przejściowa chimera. Właśnie taka postawa jest źródłem mojego niepokoju.
 
Dlaczego?
 
Bo tradycjonaliści uważają, że dawny ryt mszalny jest lepszy. Nie pozostali przy nim dlatego, że mają cześć dla języka Cycerona czy dawnej formy liturgii, ale dlatego, że uważają, że nowa Msza nie w pełni wyraża istotę Eucharystii. Wartościują. I dlatego nie sądzę, że zbyt długo będą zadowalali się statusem „nadzwyczajnego wyrazu modlitwy", jaki dla ich rytuału zarezerwował dzisiaj Benedykt XVI. Z lefebrystami jest jeszcze gorzej: oni chcą wprost odwołania dokumentów ostatniego Soboru. Nie łudźmy się, spór nie idzie ani o łacinę, ani o to, w którą stronę ma się obracać kapłan, sprawujący Najświętszą Ofiarę, ale o teologiczną i ideologiczną wizję Kościoła.
 
To znaczy...
 
Msza Piusa V to nie tylko mówienie po łacinie i celebrowanie przodem do ołtarza, a tyłem do wiernych. Za nią stoi cała duchowa i teologiczna tradycja, z której znaczenia my sobie dzisiaj nie zdajemy sprawy, i myślę, że nie zdają sobie z niej sprawy nawet ci, którzy o tę liturgię walczą. W czasie pobytu u wspomnianych sióstr czytałem książkę Hansa Ursa von Balthasara „Kim jest chrześcijanin" (wyd. pol.: Editions du Dialogue, Paryż 1971). Powstała tuż po Soborze i podczas lektury wyraźnie się to odczuwa. Czytelnik dostrzega, że tego wielkiego teologa bardzo cieszą reformy, ale nie wszystko mu się podoba. Podczas lektury moją uwagę przykuły słowa: „Czyż poza przestrzenią i ponad czasem historycznym nie uobecnia się [w Eucharystii] sama pełnia czasu, skoro Syn Boży obarczony brzemieniem grzechów świata, brzemieniem moich grzechów, porażony błyskawicą Sądu Bożego, zstępuje do wiekuistej nocy? Na tym etapie nie ma jeszcze żadnej wspólnoty. Istnieje jedynie mnóstwo atomów grzechu. I ja istnieję jako jeden z nich" (s.35). Można powiedzieć, że to tylko jedna z duchowych interpretacji Eucharystii, ale podkreśla ona, wysnuty z przedsoborowej liturgii mszalnej, wątek niegodności grzesznego człowieka wobec niewyobrażalnej świętości Chrystusowej Ofiary. W Mszy trydenckiej jesteśmy przechodniami, gośćmi. Patrzymy na Ofiarę, którą składa kapłan, i z Bożego nieskończonego miłosierdzia jesteśmy w nią włączeni. Łączymy się i... Co potem? Znowu się rozsypujemy na „atomy grzechu"?
 
My, dzisiaj, jesteśmy wychowani w przekonaniu, że kiedy przychodzimy do kościoła, już jesteśmy wspólnotą. Chrystus już jest między nami obecny, bo to On nas zwołuje i my jako wspólnota ofiarę Chrystusa, razem z Nim, celebrujemy. Można powiedzieć, że liturgia posoborowa podkreśla aspekt naszej godności, jako dzieci Bożych. Oba te aspekty - godność i grzeszność - wyrażają prawdę o nas, i moim zdaniem oba są doskonale obecne w posoborowym rycie mszalnym. Tradycjonaliści zapewne tak nie uważają.
 
Ale we Mszy nie ma ani słowa o tych „atomach".
 
Nie ma. Jednak już w średniowieczu zaczęto uważać, że świeccy tylko asystują we Mszy. Ofiara dokonuje się „tam z przodu" w obecności kapłana, jedyne, co może zrobić reszta wiernych, to na nią popatrzeć. Nikt nie mówił wtedy: „uczestniczyłem we Mszy".
 
Raczej „wysłuchałem Mszy".
 
No właśnie, a we Francji: „byłem zobaczyć Boga". To myślenie nie jest obce także innym chrześcijanom. W pewnym stopniu jest obecne do dziś na przykład w prawosławiu. W cerkwi, jeżeli ktoś nie przyjmuje Komunii Świętej, wcale nie musi być obecny na liturgii od początku do końca. Może sobie przyjść, pobyć chwilę w atmosferze nieba, Boskiej liturgii. To mu wystarczy: widział Boga, pomodlił się i wychodzi, a święta liturgia trwa dalej.
 
Z pewnością można i tak, ale przecież teologia, a co za tym idzie - nasze poznanie Boga i Kościoła, rozwijają się. Skoro doszliśmy do przekonania, że jesteśmy wspólnotą, i we Mszy jako wspólnota uczestniczymy, to dlaczego mamy się teraz cofać?
 
Powtarzam, w sporach o formę liturgii Mszy nie chodzi o język, o szaty liturgiczne, o to, w którą stronę zwrócony jest kapłan, ale o pewną koncepcję człowieka, Kościoła, Ofiary Chrystusa, o formację duchową chrześcijan. Niektóre reformy Soboru Watykańskiego dotarły do Polski dopiero w latach 80. XX w. Dopiero przyjęliśmy Sobór Watykański II - choć chyba jeszcze nie do końca - i teraz co, wszystko na odwrót, tylko dlatego, że niektórzy na Zachodzie nadużywali dokumentów soborowych lub ze Mszy św. czynili jakieś niestworzone mityngi? Zwracam uwagę, że w Polsce ruch tradycjonalistyczny czy lefebrystyczny właściwie nie zaistniał. Dlaczego? Bo my przyjęliśmy Mszał Pawła VI jako autentyczny ryt, ze wszystkimi rubrykami i zaleceniami, a nie - jak to było na Zachodzie - jako rodzaj propozycji ad libitum, zachęcającej do eksperymentów i udziwnień.
 
W koncepcji Kościoła głoszonej przez tradycjonalistów, a głównie przez lefebrystów, nie ma miejsca na ekumenizm ani na dialog z innymi religiami - nie ma o czym rozmawiać, wszyscy mają się nawrócić, to jest: powrócić na łono Kościoła...
 
W 1989 r. pojechałem wraz z kilkoma braćmi na Łotwę. Kościół łotewski w tamtym czasie nie miał jeszcze nowej liturgii, odprawiano „po staremu". Biskupi, dopóki Łotwa znajdowała się w ZSRR, bali się jakichkolwiek zmian.
 
15 sierpnia pojechaliśmy do Agłony, byłego klasztoru dominikanów, bardzo ważnego miejsca dla historii tego kraju - moi współbracia przed kilkoma wiekami po raz pierwszy przetłumaczyli tam Biblię na język miejscowy (ładgalski). To najważniejsze na Łotwie sanktuarium maryjne z cudownym obrazem Matki Bożej. Mimo zarządzeń komunistów, zabraniających urządzania procesji podczas nabożeństw, a nawet wystawiania głośnika na zewnątrz kościoła, co roku przybywały tam tłumy. Pewien diakon, który odważył się wystawić głośniki, przez dziesięć lat musiał czekać na święcenia kapłańskie. Komuniści powiedzieli kardynałowi Julijansowi Vaivodsowi, aby go nie wyświęcał, bo i tak nie pozwolą mu objąć żadnej parafii.
 
 
 
Zobacz także
artykuł sponsorowany
Uroczystość chrztu to wyjątkowy dzień w życiu rodziny, zwłaszcza dla rodziców i dziadków. Dziecko nie pamięta z niego nic, ale za kilka lat dzięki otrzymanym pamiątką chrztu, pamiątkowym zdjęciom i opowieściom rodziców, będzie mogło wyobrazić sobie, jak podniosła była to uroczystość. 
 
artykuł sponsorowany
Sakrament małżeństwa należy do grupy tzw. sakramentów służących budowaniu wspólnoty i posłaniu - misji. W ostatnich latach, na skutek m.in. szerzącej się laicyzacji naszego społeczeństwa, zauważalny jest kryzys małżeństwa i kryzys rodziny. Młodzieży nie opłaca się czynić nic, co wymaga ofiary, własnego poświęcenia, pracy, samozaparcia...
 
ks. Tomasz Jaklewicz
Wielki Tydzień rozpoczyna się Niedzielą Palmową. Wspominamy uroczysty wjazd Chrystusa do Jerozolimy, ale jednocześnie słuchamy opisu Męki Pańskiej. Ten podwójny akcent wynika z nałożenia się na siebie dwóch liturgicznych tradycji: jerozolimskiej (procesja na pamiątkę wjazdu Jezusa) i rzymskiej (czytanie Męki Pańskiej). W liturgii całego Wielkiego Tygodnia celebrowana jest Pascha Chrystusa, czyli Jego śmierć i Jego zmartwychwstanie. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS