logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Paweł Krupa OP
Jeden Kościół i dwie Msze?
List
 


Oczywiście zewnętrzne formy też są ważne i mogą powiedzieć o tym, co jest wewnątrz. Jednak znamy również zjawisko pustej formy. Jeden z moich współbraci, starszy już ojciec, wyznał mi kiedyś, że dręczy go pewien problem. Wstępował do zakonu, kiedy magistrem nowicjatu był bł. Michał Czartoryski OP. Było to zatem przed II wojną światową. Wówczas wszystko w życiu zakonnika było określone, każdy gest mówił o Bogu. Żalił mi się: „Uczyli nas nawet, jak mamy składać ręce pod habitem, a teraz, proszę ojca, wszystko zniszczyli... Nie ma ciszy, nie ma skupienia...". Kiedy wstępował do zakonu, te zewnętrzne formy i gesty były prawdopodobnie pełne treści. Po jakimś czasie, nie wiadomo dlaczego i z czyjej winy, treść się ulotniła, a pozostała pusta forma. Odpowiednie ułożenie dłoni stawało się czasem ważniejsze niż wewnętrzna postawa. Za źle złożone ręce można było dostać surową pokutę i nikt wówczas nie pytał, czy ta osoba się modli, bo zakładano, że oczywiście tak. Bracia jednak, doświadczając pustki tych gestów, z czasem z nich zrezygnowali. Mieli nadzieję, że wtedy urośnie duch.
 
Urósł?
 
Nie do końca. I dlatego na Zachodzie obserwuje się dziś, zwłaszcza wśród młodych braci, powrót do niektórych zewnętrznych form i znaków.
 
Zewnętrzne gesty są nam potrzebne - nie jesteśmy przecież duchami. Muszę jednak przyznać, że w Polsce całkiem dobrze rozumie się zewnętrzne formy religijności i całkiem mądrze się ich używa. Klękamy, kiedy wchodzimy do kościoła, czynimy znak Krzyża wodą święconą, odmawiamy głośno różaniec. Każdy tutaj wie, do czego służy kropielnica, a w Paryżu, w katedrze w Notre Dame, wisi obrazkowa instrukcja, bo ktoś mógłby pomyśleć, że woda święcona służy do obmyć lub - nie daj Boże! - do picia. Tam, na Zachodzie, tradycjonaliści mogą nam przypomnieć bogactwo, treść i symbolikę wielu gestów, zewnętrznych znaków.
 
Pojechałem kiedyś na rekolekcje do tradycjonalistycznej wspólnoty w Fontgombault. Jest to francuskie opactwo benedyktyńskie - fundacja Solesmes. Wspaniale wykonują chorał - najlepszy, jaki w życiu słyszałem. Zapytali mnie, jaką Mszę będę odprawiał. „Taką, jaką znam - odpowiedziałem - Pawła VI". „Po łacinie czy po francusku?". „Po łacinie". Nie było żadnego problemu - w tym klasztorze można sprawować obie Msze, choć najczęściej mnisi wybierają trydencką.
 
W kościele jest chyba dziesięć ołtarzy. Codziennie, w absolutnej ciszy, do świątyni wchodzą ojcowie i każdy indywidualnie odprawia Mszę. Ta cisza robi naprawdę niezwykłe wrażenie. Co wieczór dostawałem małą karteczkę, na której było napisane: „W zakrystii o godzinie takiej a takiej". Na przykład 7.40 albo 7.35 – wszystko dopracowane co do minuty. Kiedy rano schodziłem, czekał już na mnie brat, który miał służyć do Mszy. W kapturze na głowie wyszedłem odprawić Mszę. Kiedy przechodziłem obok któregoś z mnichów krzątających się po prezbiterium, ten składał głębokie ukłony. Byłem tym nieco skrępowany, ale i wzruszony. Doszedłem do ołtarza, pochylam się przed nim, jeszcze nie zdążyłem się wyprostować, a tu brat zdejmuje mi z głowy kaptur. Wstępuję na stopień ołtarza, a braciszek pada na kolana i podnosi mi rąbek szaty. Podczas Mszy odpowiada szeptem na wszystkie wezwania modlitewne. Przyszedł moment podniesienia: podnoszę Hostię, a mój ministrant... podnosi mi z tyłu ornat. Kiedy wracałem do zakrystii, ci sami mnisi, którzy wcześniej bili pokłony, teraz padali na kolana - z szacunku przed kapłanem, który niesie w sobie Chrystusa. Gesty te są piękne i naprawdę mają głębokie znaczenie. Nie można jednak wpaść w przesadę - no bo jak długo po odprawieniu Mszy jestem żywą monstrancją?
 
Czy tego bogactwa gestów nie można odnaleźć w Mszy Pawła VI?
 
Można. Kiedy przyjeżdżam z Paryża do Krakowa i uczestniczę w naszym klasztorze w sprawowanej o godzinie 12 uroczystej Mszy konwenckiej, to myślę sobie, że takie jej celebrowanie codziennie, przez cały rok, jest naprawdę wielkim wyzwaniem, pracą, ale też wielkim darem. Chwała Panu Bogu, że jest tak starannie odprawiana, bo to pokazuje, że nie tylko liturgia Piusa V, ale także Pawła VI może być sprawowana godnie, może być piękna, pociągająca, pełna symboliki i co najważniejsze - pociągająca człowieka ku Bogu.
 
o. Paweł Krupa OP
- dominikanin, historyk, członek Commissio Leonina, zajmującej się krytycznym wydaniem dzieł św. Tomasza z Akwinu, mieszka w Paryżu
       
 
poprzednia  1 2 3 4 5
Zobacz także
Bartek Rajewski
Drugim etapem inicjacji chrześcijańskiej jest sakrament bierzmowania (confirmatio). Św. Tomasz mówił, że jest to sakrament, który uświęca dojrzałość życia chrześcijańskiego - niejako uzupełnia sam chrzest. Bierzmowanie ma utwierdzić w nas to, co zaczęło się podczas chrztu. Wypływająca z przyjęcia tego sakramentu łaska, ma być dla nas źródłem duchowej siły, abyśmy byli zdolni do wyznawania swojej wiary i wprowadzali ją w codzienne życie...
 
Bartek Rajewski
Słowo, które stało się Ciałem 2000 lat temu, obecne jest dzisiaj w Eucharystii. Fakt ten sprawił, że Msza św. stała się centrum życia chrześcijańskiego, centrum życia Kościoła. W niej odnajdujemy Tego, który umarł dla naszego zbawienia i, co więcej, pozostał, wręcz „uwięził się” pod postacią chleba i wina, by być wśród nas wciąż obecnym...
 
o. Dariusz W. Andrzejewski CSSp, bp Teofil Wilski
Jestem człowiekiem wrażliwym, przejmującym się tym, co robię. Zatem wszystkie ważniejsze momenty w życiu bardzo mnie przytłaczały. Tak też było u początków mojego kapłaństwa - Mszę Świętą Prymicyjną bardzo przeżywałem. Miesiąc później otrzymałem dekret biskupi, kierujący mnie na pierwszy wikariat w Kcyni...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS