logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marta Wielek
Jest jeszcze Tajemnica, której nie odkryliśmy
List
 


Po drugie, współczesna antropologia religii, zwłaszcza prace Rene Girarda, pokazały, że wiele tzw. religii pierwotnych powstało w wyniku jakiegoś aktu przemocy. Girard wyjaśnia ten mechanizm; w czasie niepokojów w danej wspólnocie jej członkowie skupiali się przeciw jednemu człowiekowi, zabijali go i przekonywali się o tym, że to ich pojednało. Przemoc stawała się źródłem czegoś pozytywnego. Dlatego pojawiała się wśród nich skłonność, by tego zmarłego ubóstwiać. Nie było to z pewnością doświadczenie mistyczne.

Inaczej jest w wypadku tzw. wielkich religii świata, do których zalicza się m.in. hinduizm, buddyzm, judaizm i chrześcijaństwo. U ich początku mamy z pewnością do czynienia z doświadczeniem mistycznym. Musi być w nich jakaś Boża iskra, w przeciwnym razie te religie nie przetrwałyby tylu wieków i nie zdziałały tyle dobrego. Oczywiście buddyści, podobnie jak hinduiści, inaczej opisują swoje doświadczenie. Może nie było ono aż tak głębokie, jak doświadczenie Boga osobowego opisane w Biblii, ale jest w nim element przeżycia spotkania z inną rzeczywistością – głębszą, sięgającą poza ten świat.

Ze wspomnianą teorią religioznawców polemizował jeszcze w latach 60. XX w. młody Joseph Ratzinger. Tyle, że posługiwał się zupełnie innymi argumentami. W swojej publikacji z tego okresu mocno – moim zdaniem za mocno – przeciwstawiał religie mistyki (np. hinduizm, buddyzm) religiom Objawienia (judaizm i chrześcijaństwo).

Ciekawe przeciwstawienie. Wynika z niego, że Ratzinger chyba niezbyt wysoko ceni sobie mistykę?

Trzeba najpierw przypomnieć, że chodzi o wypowiedź „wczesnego" Ratzingera, choć mimo wszystko ciągle przezeń przedrukowywaną... W swoisty sposób rozumie tu mistykę; widzi w niej głównie „bezkształtne" przeżycie. Uważa, że w religii mistycznej człowiek jest całkowicie bierny, musi po prostu poddać się doświadczeniu Boga - zanurzeniu w Niego, także jakby biernego. Nie ma tam działania Boga, jest tylko wysiłek człowieka, choć kończący się pasywnie. W religiach monoteistycznych, jego zdaniem, jest inaczej, jako przykład podaje Abrahama, który doświadczając działania Boga sam był przez cały czas postacią czynną, dlatego – o dziwo! – według Ratzingera Abraham nie mógł być mistykiem. Trudno się z tym zgodzić. Zupełnie inaczej postrzegał tę postać Jan Paweł II: życie Abrahama było dla niego przykładem głębokiego i mocnego mistycznego doświadczenia nocy wiary, o którym tyle pisze św. Jan od Krzyża.

Trudno też przyjąć koncepcję przeciwstawienia religii mistycznych i monoteistycznych. Zresztą sam Ratzinger w późniejszych tekstach próbował tę tezę trochę łagodzić. Przeciwko niej przemawia chociażby to, że „założyciele" wielkich religii, nie tylko chrześcijaństwa i judaizmu, ale także buddyzmu zawsze mieli za sobą jakieś doświadczenie mistyczne.

Równie łatwe do podważenia jest stwierdzenie, że mistyk „zanurza się w Bogu" tylko dzięki własnemu wysiłkowi. Każde spotkanie z Bogiem – który jest również obecny w bud-dyzmie czy hinduizmie – jest jednak darem. Człowiek może oczywiście medytować, wykonywać ascetyczne ćwiczenia, ale tego rodzaju aktywność może go jedynie otworzyć na coś więcej, a to „coś więcej" nie jest już działaniem człowieka, lecz łaską. To trochę jak ze snem: kto bardzo stara się zasnąć, ten nie zaśnie. Musi się poddać a wtedy sen przyjdzie.

Czy można w ogóle powiedzieć, że jedne religie są bardziej mistyczne od innych?

Ale co Pani ma na myśli, mówiąc „mistyczne"? Terminy „mistyka" czy „doświadczenie mistyczne" mogą być bardzo różnie rozumiane. Z tego, o czym przed chwilą mówiliśmy, jasno przecież wynika, że określona wizja doświadczenia mistycznego mocno wpływa na postrzeganie jego miejsca i roli w religii.
 
Zobacz także
Anna Dąbrowska, Sławomir Rusin
 W Chrystusie Bóg nie godzi się na to, żeby czło­wiek pozostał bezradny wobec grzechu. Kościół jest wspólnotą, w której żaden grzesznik nie zostaje zostawiony samemu sobie. I to absolutnie nie oznacza układów kumpelskich i zamiatania pod dywan.

Z ks. bp. Grzegorzem Rysiem rozmawiają Anna Dąbrowska i Sławomir Rusin
 
Helena Gołdon
Zupełnie nas zadziwili. Przyjechali z kraju, w którym od wielu lat panują wojny. Chcą przypominać światu, że konflikt niczego nie rozwiązuje, że należy pracować dla pokoju. Pomimo trudnych doświadczeń potrafili zachować pogodę ducha i wiarę w lepsze jutro, a siłę - jak twierdzą - czerpią z duchowości świętego Jana Bosko, która opiera się na radosnym przeżywaniu każdej chwili...
 
Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus OCD
Mówiąc o modlitwie skupienia, św. Teresa czyni następującą uwagę: “Ten sposób modlitwy, bez rozumowania umysłem, ma to w sobie, że dusza musi tu dużo zyskać, albo stracić. Kiedy mówię tutaj o stratach, mam na myśli roztargnienia, jakich się tutaj doznaje”. Najwyższe nawet metody, modlitwa najbardziej uporządkowana zarówno jak i uważne czytanie, nie są w stanie całkowicie usunąć roztargnień i oschłości. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS