logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
George A. Maloney SJ
Jezus czyni mnie wolnym
Wydawnictwo WAM
 


rok wydania: 2009
ISBN: 978-83-7505-269-5
format: 124x194
stron: 280
oprawa: miękka


 

Kup tą książkę

 

Wyzwalająca moc miłości


Czasami musisz czuć, tak samo, jak ja, że nasza grzeszność nie jest fascynująca. Gdybyśmy tak mogli dokładnie wyliczyć swoje grzeszne skłonności (obżarstwo, nieczystość, chciwość itd.) to dotarlibyśmy do korzeni swojej grzeszności. Cóż to jednak za kłopot zobaczyć, na czym polega nasza grzeszność. Patrząc na ciemność w swojej duszy, doznawalibyśmy pocieszenia, widząc wyraźnie określone demony gniewu, próżności i pychy ruszające do ataku. Lecz zamiast tego widzimy w sobie tylko mgliste zjawy, niespokojne stwory bez głowy, sprawiające, że nasz obraz samych siebie jest tak niejasny.

Czasami sprowadza się to do nieokreślonego poczucia bezsensu życia, niejasnego ważenia, że zmarnowaliśmy dzień, rok, całe życie. Pojawia się też znużenie i znudzenie w modlitwie albo podczas świętej liturgii. Albo nagła niechęć do bliźniego, nieokreślona, lecz tak bardzo pozbawiona miłości. Może to też być gwałtowny opór wobec propozycji innych ludzi, pragnienie wycofania się i odosobnienia w gniewie.

Święty Paweł nalega, byśmy odnawiali swoje myślenie przez przemianę duchową (zob. Ef 4, 23-24).

Udaremniamy ukryte knowania i wszelką wyniosłość przeciwną poznaniu Boga i wszelki umysł poddajemy w posłuszeństwo Chrystusowi z gotowością ukarania każdego nieposłuszeństwa, kiedy już wasze posłuszeństwo stanie się doskonałe (2 Kor 10, 4-6)

Najbardziej dręczącym serce doznaniem, jakie znamy, jest samotność. Bóg stworzył nas do miłości, byśmy kochali i byli kochani. Ten, który jest miłością (1 J 4, 8), zaszczepił głęboko w nas wszystkich to palące pragnienie, by opuścić swoje odosobnione "ja" i wyjść pełnią swojej istoty ku drugim, mówiąc im "tak". Dystans i bariery, jakie w ciele i w duszy stwarza grzech, mogą trzymać nas z dala od naszego głębszego "ja". Wycofujemy się ze związków miłości, obawiając się wyjść ku nowemu życiu, nowemu bogactwu, jakie przynosi miłość.

Czy byłeś kiedykolwiek sam na sam z sobą, z dala od tłumu i zgiełku, czując w tym momencie wstręt wywołany własnym niespełnieniem jako istoty ludzkiej, i zarazem pragnienie, by odzyskać życie, zanim będzie za późno? Myślę, że to wtedy chyba śmierć najwyraźniej pokazuje swoje żądło. Wiemy, że zostaliśmy uczynieni do czegoś znacznie większego. Teraz wygląda na to, że możliwości wzrastania w tym życiu są przed nami zamknięte.

W takich chwilach "największej troski", by posłużyć się określeniem Paula Tillicha, dokonuje się przełom w naszej wiedzy. Monolityczna osoba, jaką byliśmy we własnych oczach, ustępuje pod naporem wielu wszelkiego rodzaju innych osób, które wszystkie razem znajdują się w nas, żyją i dają o sobie znać z rozmaitym nasileniem. Jesteśmy świadomi swojego "ja", które widzimy w lustrze, które widzą inni i nazywają naszym imieniem. Jest to tak zwana jungowska "persona", ukształtowana głównie przez nasze doznania zmysłowe pochodzące ze świata bezpośrednio nas otaczającego. Jest to istotna część nas samych. Osoba ta odziedziczyła wiele cech naszych rodziców. Została w pewien sposób uformowana pod wpływem wykształcenia. Środowisko społeczne nadało jej postać zgodną z pewnymi zwyczajami myślenia i działania. Jedni ludzie lubią nas i dają się lubić, pozwalając na różny stopień bliskości. Inni nas odrzucają. Brak ich miłości nas rani. Zamknęliśmy się przed nimi i taki sposób postępowania w życiu wobec tego, co nieznane i podejrzane, wszedł nam w nawyk.

Jest w nas także jeszcze inna osoba – osoba, którą chciałbym być. Być może wciąż staram się być tą osobą. To jednak również nie jest moje najbardziej wolne "ja", ponieważ często pom?am tamtą pierwszą osobę wraz ze wszystkimi jej doświadczeniami i żyję zgodnie z ukształtowanym przez projekcję obrazem osoby, którą uważam, że jestem.


Zobacz także
ks. Marek Dziewiecki
Jednym z najbardziej groźnych społecznie zjawisk jest tendencja rodziców do tego, by rezygnować z wychowywania własnych dzieci. Tendencja ta wynika z kierowania się w pedagogice zawężonym i nierealistycznym spojrzeniem na człowieka, w którym przecenia się możliwości dzieci i młodzieży a ignoruje ich słabości i potrzebę pracy nad sobą.
 
o. Stanisław Tomoń

Kto i kiedy nadał Maryi tytuł „Królowa Polski”? I dlaczego w ogóle został użyty właśnie tytuł „królowa”, skoro ani w Ewangeliach, ani w nauczaniu dogmatycznym Kościoła nigdzie on nie występował w odniesieniu do Maryi?

 
Piotr Sikora
Artykuł został usunięty, ponieważ redakcja Tygodnika Powszechnego zakończyła współpracę ze wszystkimi serwisami internetowymi, także z naszym.

Zapraszamy do czytania innych ciekawych artykułów w naszej czytelni.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS