logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
br. Antoine-Emmanuel
Jezusowe wprowadzenie w modlitwę
Pastores
 


Było to w styczniu 1999 roku. Włożyliśmy właśnie nasze kapy i kukulle niedaleko prywatnej kaplicy Ojca Świętego. Nadszedł moment wejścia. Jan Paweł II był już obecny; od dawna trwał na modlitwie. Nie wiem dlaczego, ale zrodziło się we mnie przekonanie, że modlił się za cały świat, że podtrzymywał go swoją modlitwą. Było w tym człowieku, starszym i pochylonym na swym klęczniku, niesamowite i niezapomniane natężenie modlitwy.

Panie, naucz nas się modlić

Jeśli takie jest doświadczenie kogoś, kto modli się obok świętego, to o ileż mocniejsze musiało być doświadczenie apostołów, gdy widzieli modlącego się Jezusa. Doświadczenie tak potężne, że pewnego dnia poprosili Go: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów (Łk 11,1). Chciałbym dziś skierować do Jezusa tę prośbę. Jest ona bardzo istotna dla naszego życia modlitwy. Któż mógłby nauczyć nas modlitwy, jak nie Jezus? Nasza Reguła życia doskonale to wyraża: "Jeśli więc ty, bracie i siostro, będący synem i córką tego samego Ojca, chcesz wiedzieć jak, dlaczego i kiedy się modlić, popatrz na Jezusa i niestrudzenie czyń to samo, co On, bo tylko On może cię nauczyć modlitwy" (§ 12).

Pozwólmy zatem prowadzić się Jezusowi na drogę modlitwy, pozostając bardzo blisko Ewangelii. Rozpocznijmy od spotkania z Samarytanką i jej wątpliwości: Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze [Garizim], a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga (J 4,20). Jezu, gdzie należy się modlić? Jakie są okoliczności, warunki "zadziałania" naszej modlitwy?

Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Nadchodzi godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w duchu i prawdzie (J 4,21.23). Ani na Syjonie, ani na Garizim, ani gdzie indziej; nadchodzi godzina, kiedy cześć Ojcu będzie oddawana "w duchu". Cóż to jednak znaczy?

Nie należy zbyt szybko mówić, że "w Duchu Świętym". Jezus bowiem mówi: "w duchu", to znaczy, że oddawanie czci nie będzie już związane z realiami fizycznymi. Modlitwa nie będzie już więźniem miejsc, rytów, środków – choćby nawet najlepszych i najpiękniejszych.

Modlitwa bez sieci

Świątynią, w której należy się modlić, jest duch człowieka. Modlitwa staje się od tej pory nieustanną wewnętrzną liturgią serca i ducha. A staje się to możliwe dlatego, że Duch Święty wspiera naszego ducha (Rz 8,16). Musimy jednak przyznać, że wiąże się to z całkowitym ubóstwem i zupełną kruchością.

Jezus wzywa nas do modlitwy... bez sieci. Nie możemy już kurczowo trzymać się zabezpieczeń materialnych, gwarantujących skuteczność mo­dlitwy. Jezus pociąga nas do osobistej relacji przyjaźni z Bogiem i musimy się zanurzyć, nie posiadając innych gwarancji, jak tylko Jego słowo. Zanurzyć się w siebie, gdyż Jezus zapewnia nas, że gdy jesteśmy "w sobie", jesteśmy w Bogu.

Naucza tego ogołocenia również w czasie Kazania na Górze: Na mo­dlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec was, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie (Mt 6,7-8). A zatem to nie potokiem słów poruszamy serce Boga. Wprost przeciwnie, modlitwa "w duchu" jest doświadczeniem ci­s­zy, odważnym poszukiwaniem wewnętrznego milczenia. Kilka słów wystar­czy, byśmy spoczęli w Bogu. Modlitwa rozgadana jest oznaką naszego nie­pokoju, zmęczenia, braku wiary. Lepiej mieć przed Bogiem serce skruszo­ne, ogołocone niż bez przerwy mielić językiem, próbując ukryć własną niestałość.

Tak zbliżamy się z Jezusem do modlitwy "w duchu". Nie czas już na hałaśliwe ofiary jerozolimskiej Świątyni. Ewangelia nigdzie nie mówi o Je­zu­sie składającym ofiarę w Świątyni! A przecież całe Jego życie jest ofia­rą, ofiarą z siebie składaną dzień po dniu i dopełnioną na krzyżu.

W Jezusie, a także w nas – dzięki darmo danej nam łasce – ta modlitwa "w duchu" jest dziełem Ducha Świętego. Jest modlitwą "w Duchu Świętym". Łukasz mówi, że Jezus, radując się "w Duchu Świętym", oddawał cześć Ojcu: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi (Łk 10,21).

Przed Ojcem

Pójdźmy krok dalej: Jezus wzywa nas również do modlitwy, do oddawania czci "w prawdzie". Zwracając się do Samarytanki, mówi o "prawdziwych czcicielach" i o oddawaniu czci "w prawdzie" (por. J 4,23). O jaką jednak prawdę chodzi? Pomagają nam odpowiedzieć na to pytanie słowa, które Jezus wypowiedział nieco wcześniej. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów (J 4,22). Kwestia "prawdy" jest kwestią "poznania" Ojca. A "poznanie" w kulturze biblijnej nie jest najpierw czy przede wszystkim intelektualne, cały bowiem człowiek "poznaje". Mówiąc dokładniej, biblijne "poznanie" odsyła do dwóch ludzkich doświadczeń: z jednej strony do bliskości seksualnej, a z drugiej strony do przymierza między dwo­ma królami, którego warunków należy przestrzegać. Oddawanie czci jest "prawdziwe" w takim stopniu, w jakim Bóg został w ten sposób "poznany". "Prawda", o której mówi Jezus, jest prawdą relacji do Ojca, jakością tej relacji. Stajemy się prawdziwymi czcicielami wówczas, gdy nasza relacja do Ojca staje się poznaniem właściwym przymierzu i miłości.

 
1 2 3  następna
Zobacz także
Jan Halbersztat
Co byś zrobił mając świadomość, że już zawsze będzie ciężko i pod górkę? Że zawsze już będziesz musiał zmagać się ze zniechęceniem, z brakiem poczucia Bożej obecności, z duchowym chłodem, z pustką w sercu? Że już zawsze modlitwa czy Eucharystia będą (na poziomie uczuć) ciężkim obowiązkiem, a nie radością? Że już do końca będziesz musiał walczyć z pokusą grzechu, nie mając za grosz satysfakcji ze zwycięstwa? Że miejsce radości wiary i poczucia bliskości Boga zajęła pustka - i że ta pustka wcale nie zniknie jutro, pojutrze ani za rok?
 
Cezary Sękalski
Wśród mistrzów życia duchowego byli tacy, którzy działali na niewielkim terenie i mieli ograniczony krąg odbiorców. Propozycje formacyjne niektórych z nich traciły swoją aktualność wraz z przemianami społecznymi i kulturalnymi. Byli jednak i tacy, którzy odcisnęli ogromne piętno na rozwoju duchowości chrześcijańskiej, a ich propozycja do dziś pozostaje niezwykle aktualna. Do takich z pewnością należy św. Ignacy Loyola. 
 
Paweł Sawiak SJ
Dzisiaj najlepiej sprzedającymi się książkami, są przeróżne poradniki kulinarne. Widać to w momencie, gdy przychodzimy na posiłek do zwykłego polskiego domu. Coraz rzadziej jemy „schabowego” lub „rosół”, a coraz częściej serwowane są nam potrawy kuchni włoskiej lub wyszukane dania azjatyckie, które zachwycają nas poezją smaku.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS