logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Andrzej Godyń SDB
Kapłan – grzesznik powołany do świętości
Don Bosco
 


Rozmowa z księdzem biskupem Andrzejem Siemieniewskim

Ważna jest zatem ta świadomość, że ksiądz to grzesznik pomiędzy grzesznikami. Ale z drugiej strony – osoba w sposób szczególny wezwana do świętości.

Co to znaczy być kapłanem?

Słowo „kapłan” pada zawsze w kontekście Kościoła. Jeśli za Benedyktem XVI przyjmiemy, że Kościół jest rodziną Bożą (Deus caritas est), to łatwiej nam będzie zrozumieć rolę kapłana. Z kolei Jan Paweł II nazywa go Pastores dabo vobis – „prezbiterem”, czyli „starszym”. Zatem kapłan to „starszy”, tylko uwaga – nie w sensie funkcyjnym, ale jako starszy, pierworodny brat w rodzinie. Myślę, że ksiądz ma pełnić przede wszystkim taką funkcję. W tym sensie także ojcowską – przypominać, że Pan Jezus przez chrzest powołuje nas do życia w rodzinie samego Boga Ojca.

Czy przy takiej definicji nie ma niebezpieczeństwa, że jego rola będzie przypominała bardziej protestanckiego pastora niż kapłana, który składa Ojcu ofiarę Jezusa Chrystusa?

Nie, bo według najstarszej tradycji biblijnej, kapłaństwo było posługą patriarchów, czyli najstarszych synów w rodzinie. To tradycja kapłaństwa jeszcze przedlewickiego, np. w odniesieniu do Noego, Abrahama, Jakuba. Dlatego, kiedy Jan Paweł II nazywa kapłana „starszym”, używając łacińskiego słowa senior i greckiego prezbiter, to od razu przypomina, że należy rozumieć słowo „starszy” w jego najgłębszym znaczeniu. A w najgłębszym znaczeniu mieści się zarówno autorytet kapłana, który składa ofiarę eucharystyczną (ofiarę Jezusa Chrystusa i ofiarę Kościoła), jak i autorytet nauczyciela, pasterza, który prowadzi, organizuje, troszczy się o lud Boży. Natomiast słowo „pastor” to słowo pochodzenia łacińskiego, które znaczy właśnie „pasterz”. I jest ono dobrze zakorzenione w naszej tradycji, głównie w formie określenia „duszpasterz”. To ważne żebyśmy nie zatracili tej pięknej nazwy, która musi się splatać ze słowami „kapłan” i „nauczyciel”. Wszystkie te znaczenia postaci księdza muszą nam się łączyć w jedno.

W 2005 r. Jan Paweł II w liście do kapłanów pisał, że składanie Ofiary Eucharystycznej musi oznaczać gotowość kapłana do złożenia ofiary także z własnego życia.

To bardzo ważny aspekt. Ten wątek pojawił się w ostatnim liście Jana Pawła II do kapłanów i był pisany już w perspektywie zapewne przeczuwanego, rychłego odejścia ze świata. Napisał tam, że życie kapłana musi mieć kształt eucharystyczny. Kapłan bierze z owoców tego świata: bierze chleb i wino, które przemienione w Ciało i Krew Jezusa Chrystusa składa w ofierze Ojcu. Papież przypomina, że temu gestowi ma odpowiadać życie kapłana. Musi brać swoje ciało, modlitwę, pracę, czas, energię, zainteresowania i też składać je w ofierze Bogu. Jest tam takie piękne sformułowanie, że słowa konsekracji, które codziennie wypowiada, muszą się także stać słowami formacji. To, co wypowiada wobec chleba i wina, musi się też odnosić do niego.

Czyli „bierzcie i jedzcie” także mnie?

Coś w tym jest. W tradycji chrześcijańskiej dobrze zakorzenione jest porównanie człowieka do chleba. To jest to powiedzenie brata Chmielowskiego: „być dobrym jak chleb”, z którego każdy może wziąć sobie cząstkę czasu, zainteresowania, bo to się ludziom należy.

Ale wiemy też, że najtrudniejsza w percepcji kapłana jest rozbieżność między ideałem, do którego jest powołany, a ludzką słabością. Z jednej strony jest Chrystusem, który mówi: „to jest moje ciało”, „ja odpuszczam tobie grzechy”, a z drugiej strony jako „z ludu wzięty i dla ludu ustanowiony” niesie wszystkie wady tego ludu, z którego się wywodzi.

To oczywiste, że kapłan jest grzesznikiem. Każdy kapłan, nawet papież, raz w roku uczestniczy w rekolekcjach, które mają prowadzić go do nieustannego nawracania się, odkrywania i odpowiadania na Słowo Boże. Jan Paweł II przypominał, że kapłani tylko wtedy będą dobrymi spowiednikami, kiedy sami będą się często spowiadać. Ważna jest zatem ta świadomość, że ksiądz to grzesznik pomiędzy grzesznikami. Ale z drugiej strony – osoba w sposób szczególny wezwana do świętości. Bardzo nam tu pomoże lektura Ewangelii. Z jednej strony apostołowie są wywołani ze świata, powołani żeby przebywać z Jezusem, a więc uczyć się od Niego świętości: słuchają Jego słów, naśladują Jego czyny, uczą się życia Słowem Bożym we wspólnocie. A z drugiej strony widzimy ich jako ludzi słabych, np. wszystkie cztery Ewangelie opowiadają nam o zaparciu się Piotra. To bardzo znaczące podkreślenie.

Św. Piotr nawet po zmartwychwstaniu Jezusa i zesłaniu Ducha Świętego jest pełen lęku o to, co o nim powiedzą inni, aż Paweł będzie się czuł w obowiązku publicznie go upomnieć, jak to opisuje w Liście do Galatów.

To prawda. Św. Paweł mówi też o nowym i starym człowieku, którzy ze sobą walczą. Jest w nas zmaganie tego, co Paweł nazywa nowym człowiekiem albo duchem i tego, co nazywa starym człowiekiem albo ciałem. W Liście do Rzymian dramatycznie pyta: „Któż mnie wyzwoli z ciała, które wiedzie ku tej śmierci?”. I pisze, że nie czyni dobra, którego pragnie, ale zło, którego nie chce. To paradoks grzeszności i świętości.

 
1 2  następna
Zobacz także
Rafał Sulikowski
Biografię świętej Siostry Faustyny zna każdy interesujący się miłosierdziem Boga. Jej życie zewnętrzne było typowe - takie, jak każdej dziewczyny, a potem kobiety w okresie międzywojennym w Polsce. Ciężka praca, wyłącznie fizyczna, bieda, choroby. Przeszkody zewnętrzne w realizacji swego celu, jakim było powołanie duchowe.
 
Danuta Piekarz
My, wierzący, nie chcemy być tak naiwni, by tak myśleć, a tymczasem faktycznie napotykamy na tę samą trudność: myślimy, że jeśli będziemy należeć do Boga, coś stracimy. Ponadto ciągle myślimy tak: „to jest moje życie, które teraz mam powierzyć Bogu”, zamiast myśleć: „ja żyję życiem Bożym i będę je przeżywał zgodnie z Jego wolą”. To jest chyba największa pułapka: ciągle myślimy w kategoriach „my i Bóg”, a nie myślimy o tym, że jesteśmy w Bogu, że mamy Jego życie. 

Z o. Marko Ivanem Rupnikiem, słoweńskim jezuitą, teologiem sztuki, rozmawia Danuta Piekarz
 
Tomasz Duszyc OFMCap
Czasami mówi się, że człowiek żyje po to, by kochać Pana Boga. Owszem, jest to prawda, ale nie można zapominać, że kolejność jest w istocie odwrotna: żyję, istnieję, ponieważ Pan Bóg pierwszy mnie pokochał. Miłość Boża tym właśnie wyróżnia się na tle ludzkiego doświadczenia miłości, że jest całkowicie bezinteresowna i bezwarunkowa. Bóg nie kocha za coś albo po coś. On kocha, ponieważ po prostu sam jest Miłością.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS