logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok B - 28 niedziela zwykła

Co czynić, aby osiągnąć życie wieczne?
Ks. Jacek Wawrzyniak SDS 2009-10-11
Mdr 7,7-11; Hbr 4,12-13; Mk 10,17-30

W kaplicy Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu, przed kilku latu kaplicy Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu, na ścianie po lewej stronie namalowany jest piękny obraz przestawiający scenę z dzisiejszej Ewangelii. Przed Jezusem stoi młodzieniec, patrząc na strój można powiedzieć, że jest bogaty. Rozmawia z Jezusem, ale gdy się dobrze wpatrzymy w ten obraz zobaczymy, że twarzą jest zwrócony do Jezusa, ale jakby już, chciał odchodzić. Piękne jest to malowidło, które przed kilku laty młodym klerykom, a dziś młodym przyszłym teologom, modlącym się tam, przypomina, że oni sami jak ów młodzieniec przyszli do Jezusa, który żąda od nich poświęcenia i miłości. I muszą codziennie odpowiadać Jezusowi na Jego słowa: „Jeśli chcesz być doskonały sprzedaj wszystko, co masz i Pójdź za Mną”.

I zadziwiająca rzecz, że ten fragment Ewangelii tak często tłumaczy się w odniesieniu do powołania zakonnego, czy kapłańskiego. Ale przecież do Jezusa przychodzi każdy człowiek i każdy tak jak ów młodzieniec staje przed Jezusem z wieloma pytaniami i problemami nie do końca może sobie to uświadamiając.

Młodzieniec przychodzi do Jezusa i pyta Go „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”. Pytanie o życie wieczne to nic innego jak pytanie o bliskość z Bogiem. Pyta, więc co mam czynić, aby być blisko Boga, jak najbliżej i na zawsze. I Pan Jezus podaje wymagania – te najbardziej podstawowe, najbardziej proste: „Znasz przykazania: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij itp.”. Jest znamienne, że Jezus mówi o przykazaniu miłości bliźniego, nie o miłości Boga. Nie chodzi o to, że Jezus uważa tę miłość za mało ważną. Jest ona najważniejsza, ale i najtrudniejsza. Dlatego wpierw pyta o miłość do drugiego człowieka, bo jak powie św. Jan w swoim liście: „Kto nie miłuje swego brata, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (J 4,20). I tutaj młodzieniec odpowiedział z radością, z satysfakcją i szczerze, że wszystkiego tego przestrzegał. A jednak Jezus nie pozostawił go w dobrym samopoczuciu: „Jednego ci brakuje... Sprzedaj wszystko... Rozdaj ubogim...i chodź za Mną”. I tutaj skończył się zapał młodzieńca, bo „odszedł zasmucony, miał, bowiem wiele posiadłości”. Możemy przypuszczać, że młodzieniec oczekiwał tylko pochwały i nie przypuszczał, że Jezus będzie od niego jeszcze czegoś żądał. W życiu ludzi także zdarzają się podobne sytuacje.

Otóż w jednym z naszych miast toczył się proces rozwodowy. O rozwód wystąpiła żona. Motywując swój wniosek tym, że mąż nie tylko nie okazuje jej serca, ale wręcz dokucza jej, zatruwa życie, znęca się nad nią moralnie. Mąż wydawał się być zaskoczony tymi zarzutami: nie rozumiem, czego ona ode mnie chce? Ma co jeść, ma się w co ubrać, jest samochód, telewizor, lodówka, własne mieszkanie – czego ona więcej chce? Nie pomyślał jednak, że ślubował jej więcej – a właściwie wszystko – że ślubował jej miłość. Nie przypuszczał jak ów młodzieniec, że żąda się od niego o wiele więcej.

Z odczytanego fragmentu dzisiejszej Ewangelii można wyprowadzić co najmniej dwie praktyczne nauki.

Po pierwsze: Chrystus nie zadawala się zachowaniem przez nas wyłącznie przykazań Bożych. A właśnie wielu ludzi ogranicza swą moralność do Dekalogu: nie zabiłem, nie ukradłem, nie oszukałem – jestem w porządku. I jeszcze, gdy biorą udział w niedzielnej Mszy Św., to nie wyobrażają sobie, aby można jeszcze czegoś ponad to od nich wymagać. Uważają, że Bóg powinien być z tego zadowolony, gdy oni oddają Mu wszystko, co Mu się należy i w zamian mają prawo domagać się błogosławieństwa w sprawach doczesnych. Chrystus żąda od nas abyśmy dla życia wiecznego poświęcili wszystkie swoje siły. Mówi Chrystus do każdego z nas: „Pójdź za Mną”.  – a to znaczy zachować to wszystko czym Chrystus udoskonalił Dekalog, a więc zachowywać i naśladować Chrystusową cierpliwość, powściągliwość, ofiarność, gotowość przebaczenia. Chrystus żąda całej naszej miłości. I obyśmy o tym nie zapomnieli jak ów mąż przed sądem.

I druga nauka płynąca z dzisiejszej Ewangelii, to ta, że Jezus ukazuje względną wartość dobrobytu. Wartości doczesne, materialne – to są wartości pozytywne, ale one są na usługi człowieka, a nie na odwrót: człowieka nie może stać się ich czcicielem, ich niewolnikiem. Bardzo często jest tak, że człowiek dobrze usytuowany jest równocześnie poprawnie religijny, tzn. w granicach dziesięciu przykazań; lecz poza tym jest próżny. Nie chodzi o to żeby rozdać wszystko co się ma, ale żeby nie przywiązywać się do tych dóbr materialnych, które mogą zasłonić nam oczy na Boga, na Jego miłość. Pierwsze miejsce w naszym życiu należy do Boga i o tym nie możemy zapomnieć. Starajmy się abyśmy nie usłyszeli przykrych słów od Jezusa: „Jak trudno jest bogatym wejść do Królestwa niebieskiego”.

Ks. Jacek Wawrzyniak SDS

 

Inne homilie na tę niedzielę