logo
Pitek, 29 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok C - Niedziela Palmowa

„Pasja” - nie tylko do oglądania
Ks. Tomasz Raćkos SDS 2004-04-04
Iz 50,4-7; Flp 2,6-11; Mk 14,1-15,47
W bieżącym roku, w okresie Wielkiego Postu, jednym z kulturalnych wydarzeń, szeroko komentowanych w środkach społecznego przekazu, była premiera głośnego filmu Mela Gibsona, poświęconego ostatnim godzinom ziemskiego życia Jezusa. Opuszczając w skupieniu sale kinowe, tysiące ludzi, spośród milionów widzów, było pytanych o osobiste wrażenia i komentarz.
 
Wydaje się, że największe trudności ze zrozumieniem filmu i odczytaniem jego prawdziwego przesłania miały te osoby, które na co dzień nie czytają Ewangelii i być może, dlatego tak bardzo były zaskoczone jej treścią.
Dziś, uczestnicząc w niedzielnej liturgii jako uczniowie Jezusa, słuchając opisu Jego męki, będąc nie tylko widzami, ale także świadkami Męki Chrystusa przerwanej Jego śmiercią na krzyżu, nie możemy, tak jak widzowie kina, ograniczyć się tylko do wyrażenia swojej opinii czy komentarza.
 
Św. Paweł Apostoł pisząc list go Rzymian przypominał, że przyjmując sakrament chrztu, wszyscy „zostaliśmy zanurzeni w śmierć Chrystusa” i dlatego mamy nadzieję razem z Nim zmartwychwstać (por. Rz 6,3-4). A zatem wszyscy chrześcijanie mogą być pewni, że mają nie tylko przywilej oglądania czy rozważania Pasji Jezusa, ale zostali także zaproszeni do zaszczytnego uczestnictwa w niej.
 
To zaproszenie zostało wypowiedziane po raz pierwszy w wieczerniku i od 2000 lat nieustannie jest rozgłaszane przy ołtarzach chrześcijańskich świątyń:
Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy… To jest Ciało moje, które za was będzie wydane… To jest Krew moja, która za was będzie wylana… czyńcie to na moją pamiątkę”.
Co znaczą te słowa? Co znaczy spożywać Ciało i Krew Jezusa? Co chce powiedzieć Jezus, dając nam swoje ciało?
 
Przede wszystkim musimy sobie uświadomić, że słowo „ciało” w biblijnym języku, w mentalności mieszkańców Palestyny sprzed 2000 lat, nie oznaczało części składowej człowieka, która dopiero w połączeniu z duszą tworzy pełną osobę ludzką. W języku biblijnym „ciało” oznaczało całą osobę, całego człowieka razem z historią jego życia i aktualnym wymiarem jego codziennej egzystencji.
 
Zatem „Ciało” Jezusa, o którym słyszymy w czasie każdej Eucharystii, oznacza całe życie Chrystusa na ziemi. Od chwili wcielenia, aż do ostatniego momentu. Te wszystkie Jego spotkania, rozmowy, spory, upokorzenia, zmęczenie i zmagania. Dając nam Ciało swoje, Chrystus ofiaruje nam każdą chwilę, dzień, miesiąc, rok swojego życia.
 
Dalej, w tym niezwykłym zaproszeniu, Jezus mówi o „Krwi”, która przez mieszkańców Palestyny była kojarzona przede wszystkim z życiem, natomiast „przelanie krwi” zawsze oznaczało śmierć. Tak jak dla nas, krew jest tylko częścią ciała ludzkiego, jakąś cząstką osoby ludzkiej, to w języku Biblii z określeniem „przelewanie krwi” kojarzony był zawsze obraz śmierci. Śmierci, którą Jezus świadomie ofiarował za nas, za nasze życie.
 
Teraz zaczynamy rozumieć, że Eucharystia jest tajemnicą Ciała i Krwi Pana, to znaczy jest uobecnieniem życia i śmierci Jezusa. Moglibyśmy, odczytane dziś, końcowe rozdziały Ewangelii św. Łukasza, nazwać nie tylko relacją z męki, ale rozbudowanym opisem pierwszej Mszy Świętej, Najświętszej ofiary, od Wieczernika - po Kalwarię.
Zauważmy, że ile razy kapłan w liturgii eucharystycznej ukazuje konsekrowany Chleb, który jest Ciałem i kielich z Najświętszą Krwią, natychmiast przyklęka na znak uwielbienia. Natomiast dziś, kiedy usłyszeliśmy, że ziemskie serce Jezusa zamarło na krzyżu, natychmiast przyklęknęliśmy wszyscy przed Ciałem i Krwią, które zawisło na krzyżu dla naszego zbawienia.
 
Jezusowe zaproszenie do spożywania Jego „Ciała” i „Krwi” jest niczym innym jak zaproszeniem do uczestnictwa w Jego życiu i śmierci. Tzn. do codziennego naśladowania życia i umierania Jezusa. Codziennego ofiarowania Bogu ojcu swojej pracy, trudu wychowania dzieci, utrzymania rodziny, ludzkiego cierpienia, leku, zmartwień, a także radości, sukcesów, czynionego i doświadczanego dobra. To niezwykłe zaproszenie możemy realizować w różny sposób.
 
Zmarła przed 20 laty, Marta Robin (1902-1981), stygmatyczka XX w., osoba całkowicie sparaliżowana, przykuta cierpieniem do łóżka utrzymująca się przy życiu wyłącznie dzięki systematycznie przyjmowanej Komunii Św., zostawiła nam następujące świadectwo o ludzkim uczestnictwie w Pasji Jezusa:
 
Każde chrześcijańskie życie jest Mszą i każda dusza na tym świecie jest hostią. (…) Hostią twojej ofiary, twojej mszy świętej, jesteś ty sam. Ty z tym wszystkim, kim jesteś, co posiadasz, co czynisz.
 
Kapłan bierze w swe dłonie Hostię i ofiaruje ją Bogu. Ty także masz ofiarować Bogu hostię, która jest hostią czysto duchową – to jest samego siebie. Weź całego siebie bez zastrzeżeń i ofiaruj Bogu wraz z Jezusem, boska ofiarą, nieprzerwanie składaną dla zbawienia wszystkich.
 
Weź twoje ciało i wszystkie jego zmysły;
Twoją duszę i wszystkie jej myśli;
Twoją wolę i wszystkie jej pragnienia;
Twoje serce i wszystkie jego uczucia;
 
Weź całe życie, życie każdego dnia, ze wszystkimi pracami, cierpieniami, trudnościami, walkami, dobrymi uczynkami i powiedz Bogu:
Panie to wszystko jest dla Ciebie, ofiaruję Tobie wszystko w jedności z moim Jezusem, przez Niepokalane Serce mej Matki, z twoim kapłanem, na świętej ofierze ołtarza...”.
 
Dzięki tak rozumianej Eucharystii, która staje się programem, stylem, sposobem życia chrześcijanina, nie ma takiego człowieka, takiego ucznia Chrystusa, który powiedziałby: „Moje życie jest bez sensu!”. Każdy z nas żyje po to, by nie tylko obserwować, ale uczestniczyć w Pasji, by być razem z Jezusem, w każdych okolicznościach życia. Amen
 
Ks. Tomasz Raćkos SDS