Owoce chrztu |
Ks. Tomasz Raćkos SDS 2004-01-11 |
Iz 42,1-4.6-7; Dz 10,34-38; Lk 3,15-16.21-22 |
WÅ›ród wielu informacji, jakie za poÅ›rednictwem Å›rodków spoÅ‚ecznego przekazu dotarÅ‚y do nas w minionym tygodniu, byÅ‚a relacja z niecodziennej uroczystoÅ›ci chrztu, jaki miaÅ‚ miejsce w poÅ‚udniowej Anglii, w ubiegÅ‚y czwartek. ByÅ‚ to chrzest brytyjskiego, najwiÄ™kszego w Å›wiecie statku pasażerskiego, którym bÄ™dzie mogÅ‚o równoczeÅ›nie podróżować blisko 4000 osób. „Pasażerski gigant” zostaÅ‚ ochrzczony przez królowÄ… brytyjskÄ… ElżbietÄ™ II i otrzymaÅ‚ imiÄ™ „Queen Mary 2”, a w najbliższy poniedziaÅ‚ek,12 stycznia, wyruszy w swojÄ… pierwszÄ… transoceanicznÄ… podróż do wybrzeży Florydy.
Ale „chrzest” nawet najwiÄ™kszego okrÄ™tu Å›wiata, chociażby najbardziej nagÅ‚oÅ›niony w mediach, jest tylko zewnÄ™trznÄ… uroczystoÅ›ciÄ…, której efektem jest tylko nadanie imienia kolejnej pÅ‚ywajÄ…cej jednostce.
DziÅ› natomiast we wszystkich Å›wiÄ…tyniach poruszany jest również temat CHRZTU. Chrztu, który mimo skromnych okolicznoÅ›ci, swoimi owocami przerasta, znacznie i nieporównywalnie, nawet najbardziej pompatycznÄ… uroczystość. W niedzielÄ™ chrztu Jezusa, zupeÅ‚nie podobnie jako w niedawnym okresie adwentu, zostajemy zaproszeni na wody Jordanu. Kilka tygodni temu udaliÅ›my siÄ™ tam w naszych biblijnych rozważaniach, by usÅ‚yszeć „gÅ‚os” proroka „woÅ‚ajÄ…cego na pustyni”. Później mieliÅ›my okazjÄ™ przyjrzeć siÄ™ rzeszom ludzi, które przyszÅ‚y nad Jordan, aby sÅ‚uchać Jana Chrzciciela i zanurzajÄ…c siÄ™ w wodach rzeki, przyjąć chrzest oczyszczajÄ…cy z grzechów.
DziÅ› po raz kolejny czytamy ten sam fragment Ewangelii, by tym razem wsÅ‚uchać siÄ™ w dialog miÄ™dzy czÅ‚owiekiem a Bogiem. Tamten dialog nad Jordanem – rzekÄ… przecinajÄ…cÄ… caÅ‚Ä… ZiemiÄ™ ObiecanÄ… i zarazem wszystkie stronice Biblii – jest w gruncie rzeczy niezwykÅ‚ym spotkaniem i objawieniem siÄ™ ludziom samego Boga.
Bohaterem odczytanej w czasie liturgii Ewangelii, a zarazem reprezentantem ludzi i ludzkiego rozumowania jest prorok Jan. PosÅ‚ugujÄ…c siÄ™ sformuÅ‚owaniami Starego Testamentu, maluje on przed swoimi sÅ‚uchaczami obraz Mesjasza, który „nadchodzi”, który jest „peÅ‚en mocy”, który przewyższa ludzi swojÄ… godnoÅ›ciÄ…, który ma boskÄ… wÅ‚adzÄ™ oczyszczania „ogniem i Duchem”. Wszystkie te okreÅ›lenia odpowiadajÄ… ludzkiej wyobraźni o potÄ™dze, o królestwie i o wielkoÅ›ci. ByÅ‚y to okreÅ›lenia przypisywane od wieków oczekiwanemu Mesjaszowi. Ale, jakże bardzo musiaÅ‚ być zaskoczony Jan, kiedy zobaczyÅ‚ przed sobÄ… Jezusa – Mesjasza? Jak bardzo musiaÅ‚ zdziwić siÄ™ prostotÄ… okolicznoÅ›ci, w jakich Jezus-Mesjasz przyszedÅ‚ do niego.
W tamtym momencie inicjatywÄ™ dialogu przejÄ…Å‚ Bóg. Bo, „kiedy otworzyÅ‚o siÄ™ niebo”, „kiedy Duch ÅšwiÄ™ty zstÄ…piÅ‚ na Jezusa”… W momencie tego niezwykÅ‚ego chrztu, ludzkość reprezentowana przez Jana Chrzciciela mogÅ‚a usÅ‚yszeć Boże orÄ™dzie, zawierajÄ…ce siÄ™ w jednym zdaniu: TyÅ› jest mój Syn umiÅ‚owany, w Tobie mam upodobanie”.
A zatem, ten Jezus, który przyszedł na świat w ludzkiej rodzinie; narodził się w prymitywnych warunkach pasterskiej groty; wychował razem z innymi dziećmi w Nazarecie, równocześnie jest kimś niezwykłym, a swoją godnością przewyższa nawet najśmielsze ludzkie wyobrażenia o królewskiej potędze. On jest nie tylko Królem, ale Synem samego Boga! Ta prawda o bóstwie i człowieczeństwie Jezusa, publicznie objawiona przez Boga nad Jordanem, znacznie przerosła ludzką wyobraźnię i ludzkie możliwości poznawcze. Potrzeba było kolejnych dni, długich miesięcy, a nawet lat wędrówki, nauczania, licznych uzdrowień, cudów rozmnożenia chleba, wskrzeszania umarłych...
A wreszcie wielkiego cierpienia, osamotnienia i okrutnej niewinnej Å›mierci Jezusa na Kalwarii. I dopiero tam, stojÄ…c pod krzyżem, na którym Jezus umarÅ‚ z miÅ‚oÅ›ci do ludzi, reprezentujÄ…cy nas rzymski żoÅ‚nierz, uznaÅ‚ prawdÄ™ tych słów, które rozlegÅ‚y siÄ™ wczeÅ›niej nad wodami Jordanu: Setnik, wpatrzony w zmaltretowane ciaÅ‚o Jezusa, powiedziaÅ‚ o Nim: „Prawdziwie, ten byÅ‚ Synem Bożym” (Mt 27,54).
Nasuwa siÄ™ tu pytanie: ile musi upÅ‚ynąć czasu, ile lat? Ile musi wydarzyć siÄ™ cudów w moim życiu, abym uznaÅ‚ wielkość i znaczenie mojego chrztu? Bo chrzest, który przyjÄ™liÅ›my najczęściej jeszcze w dzieciÅ„stwie, to nie tylko „uroczysty rytuaÅ‚, okazja do rodzinnego spotkania albo element rodzinnej czy narodowej tradycji”. Chrzest, to nie kwestia zwyczaju, przez który czÅ‚owiek otrzymuje wÅ‚asne imiÄ™ wpisane do metryki i dokumentów. Chrzest każdego czÅ‚owieka objawia peÅ‚nÄ… prawdÄ™ o nim. Jest wydarzeniem nadprzyrodzonym, chwilÄ… spotkania czÅ‚owieka z Bogiem. W momencie chrztu, nie tylko otrzymujemy imiÄ™; nie tylko zostajemy uwolnieni z niewoli grzechu; nie tylko jesteÅ›my na zawsze wÅ‚Ä…czeni do grona uczniów Jezusa; ale przede wszystkim CHRZEST, w historii naszego ziemskiego i wiecznego życia, jest tym momentem, w którym Bóg nad każdÄ… i każdym z nas wypowiada swoje orÄ™dzie:
Piotrze, Andrzeju…, Mario, Anno… Ty jesteÅ› moim umiÅ‚owanym dzieckiem! To wÅ‚aÅ›nie do nas ludzi ochrzczonych Å›w. PaweÅ‚ już blisko 2000 lat temu pisaÅ‚: „Wszyscy dziÄ™ki wierze jesteÅ›cie synami Bożymi – w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliÅ›cie ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliÅ›cie siÄ™ w Chrystusa” (Ga 3,26-27). PrzyjÄ™ty sakrament chrztu, nie tylko uwolniÅ‚ nas od grzechu pierworodnego, ale przed wszystkim wypeÅ‚niÅ‚ nas Bożą mocÄ…, nadprzyrodzonym Å‚askÄ…, Å›wiatÅ‚em Ducha ÅšwiÄ™tego i tak uzbrojeni pÅ‚yniemy po wodach życia, walczÄ…c z pieniÄ…cymi siÄ™ baÅ‚wanami czÄ™sto przeciwnych fal i unikajÄ…c wirów niebezpieczeÅ„stw.
Zapewne większość z nas nie pamięta momentu swojego chrztu, być może nie zachowały się z tamtego wydarzenia żadne pamiątki ani fotografie. Z pewnością na naszym chrzcie nie było monarchów, urzędników ani dziennikarzy. Być morze nie asystowały nam kamery ani nie pisały o tym wydarzeniu żadne gazety... Ale jednego możemy być pewni. Na moim chrzcie obecny był Bóg, największy z królów, Pan i Stwórca wszechświata. To on nazwał mnie po imieniu i wyprawił mnie w życiowy rejs. Rejs, którego celem nie są wybrzeża Florydy, ani porty pełne bogactwa, przepychu, sławy i sukcesów. Celem mojego życiowego rejsu jest Niebo, to tam znane jest moje imię i tam jestem oczekiwany.
Dlatego dziś, w niedzielę Chrztu Pańskiego, jako ludzie ochrzczeni możemy życzyć sobie nawzajem, abyśmy szczęśliwie i bezpiecznie, wszyscy dopłynęli do portu, do bram Nieba. Amen. Ks. Tomasz Raćkos SDS |