logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok B - 19 niedziela zwykła

Mowa, która jest trudna w zrozumieniu
Ks. Leszek Skaliński SDS 2006-08-13
1 Krl 19,4-8; Ef 4,30-5,2; J 6,41-51
Jezus, oprócz działania w licznych i cudownych czynach, chce je wyjaśniać i nie rezerwuje tylko tych wyjaśnień do ścisłego grona Apostołów, ale kieruje do wszystkich, którzy go otaczają. Co więcej, próbuje za wszelką cenę i na różne możliwe sposoby wyjaśniać, to co jest trudne do wyjaśnienia, jak w dzisiejszej Ewangelii głęboka mowa Eucharystyczna. Jezus, mimo wielkiej trudności w wyjaśnieniu tego faktu, nie rezygnuje i podejmuje ten temat. Nie rezygnuje, choć wie, że nie zostanie zrozumiany do końca przez słuchaczy. Szemranie Żydów z dzisiejszej Ewangelii jest podobne do oporu, jaki stawiali mieszkańcy Nazaretu w Ewangelii św. Łukasza, gdy widzieli w Nim syna Józefa i jego rodzinę nadal mieszkającą w pośród nich.
 
My sami przecież często posługujemy się słowami wyjaśniającymi nasze lub innych ludzi czyn, czy wydarzenia. Jednak, gdy tylko wyczujemy niechęć, niezrozumienie w słuchaczu, to najczęściej zaraz rezygnujemy i wycofujemy z rozmowy. Nawet jesteśmy gotowi zaprzeczyć prawdzie, aby być dobrze odebranym w oczach drugiego człowieka. Jednym słowem opinia ludzka jest niejednokrotnie ważniejsza i wygrywa z najwyższą prawdą.
A jak my sami się zachowujemy, kiedy słyszymy słów trudnych, niezrozumiałych, chociażby tak, jak w dzisiejszej Ewangelii?
 
Jezus wykorzystuje to szemranie, aby pogłębić w słuchaczach, to najgłębsze, ale i trudne przesłanie. W tej mowie jednoznacznie podkreśla swoje pochodzenie od Ojca, przez którego został posłany. Zarazem z mocą, mówi, że bez przylgnięcia do Niego, posłanego przez Ojca, żaden człowiek nie będzie miał możliwości życia.
Nawiązanie do Eucharystii jest bardzo wyraźne. Wystąpienie, które początkowo wydawało się prostą refleksją wychodzącą od niezwykłego wydarzenia, stało się okazją do zrozumienia, do jakiego punktu jest wstanie dojść miłość.
 
Zamiast zajmować się od razu tym, co w mowie Jezusa stanowi trudność, spójrzmy najpierw, kto te słowa mówi. Mamy tu szczególny przykład uznania pierwszorzędnej wagi tego, co nosi nazwę „argumentu autorytetu”, który nie może być stawiany na ostatnim miejscu w hierarchii argumentów. Tutaj autorytet Jezusa jest tak wielki, że to, co mówi, przyjmujemy przede wszystkim dlatego, że mówi to On. Potem próbujemy zrozumieć, ale już w obrębie tej naszej pierwszej i całkowitej zgody na Jego słowo, ponieważ jest słowem Bożym. Kiedy Jezus mówi, wówczas jesteśmy uczniami Boga. Jeśli zdarza nam się, że szemramy tak jak Żydzi, nie porywajmy się najpierw do ataku na Jego najtrudniejsze słowa, ale obudźmy w sobie szybko jak największą wiarę: Twoje słowo, Jezu, jest słowem Boga.
 
Całkowita zgoda i przyjęcie autorytetu Jezusa nie ma nic wspólnego z fanatycznym, bezmyślnym zaślepieniem na to co przekazuje Jezus. Jego najtrudniejsze stwierdzenia, Jego największe wymagania, które być może nawet rodzą w nas sprzeciw, są całkowicie zrozumiałe i domagają się od nas zgłębienia i zrozumienia. Bycie uczniem Boga nigdy nie wymaga utraty zmysłu krytycznego czy nawet cierpkiego krytycyzmu. Wiara istoty rozumnej musi być rozumna. Stąd my, jako chrześcijanie, powinniśmy starać się uczynić swoją wiarę coraz bardziej rozumiejącą. Wymaga to refleksji, studiów, pojawiają się w nas szemrania, wątpliwości, ale są to zmagania ludzkie, odwaga ludzka, i Bóg nie ma w nienawiści tych, którzy wątpią i szemrają. Niezrozumienie i wątpliwości również mogą stać się miejscem wzrostu w wierze.
 
Nie wiemy ilu Żydów po usłyszeniu trudnej mowy Eucharystycznej odeszło a później ostatecznie powróciło, tego nie zapisują Ewangelie. Jednak takie zachowanie nie jest wykluczone, bo sami po sobie wiemy, że po wątpliwościach wracam do Chrystusa z większą miłością.
 
Ks. Leszek Skaliński SDS