logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - Adwent - 1 niedziela

Adwent - także dla śpiochów
Ks. Tomasz Chudy SDS 2007-12-02
Iz 2,1-5; Rz 13,11-14; Mt 24,37-44
Usłyszałem kiedyś od swojego profesora takie zdanie: „Tomasz, póki możesz śpij, bo później będziesz chciał, a nie będziesz mógł”. Ta wypowiedź zabrzmiała wcale nie po łacinie, lecz w języku polskim. No i sprawdza się mądrość starszych współbraci…
 
Dlaczego tak ciężko jest wstać z łóżka? Niektórzy zrzucają to na karb naturalnych skłonności: albo ktoś jest „skowronek”, to znaczy zasypia wcześnie i równie wcześnie się budzi; albo „sowa” – siedzi po nocach, a rano nie jest jej w stanie wyciągnąć z łóżka nawet przemars z wojsk i ciężka artyleria. No ale czasami wstać trzeba! Żeby życie nie upłynęło tylko na spaniu.
 
O wstawaniu mówi dziś do nas św. Paweł. Kiedyś mówił do mieszkańców Rzymu. „teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu”. Powstać ze snu, to znaczy stanąć na równe nogi, to znaczy zmienić swoją pozycję ciała, to znaczy także zapomnieć o snach a wejść w rzeczywisty świat zadań i obowiązków. Ale dlaczego Paweł używa słowa „teraz”? Przecież Rzymianie codziennie wstawali do swoich zajęć podobnie jak my to robimy – z mniejszą czy większą ochotą. Słowo „teraz” łączy się bardzo z poprzednim zdaniem: „A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną…”. Paweł uważa bowiem, że stało się coś ważnego w czasie, coś co należy koniecznie zauważyć i nie tylko zauważyć ale i zrozumieć. Paweł mówi o fakcie zbawienia, porównując go do poranka dnia, który naturalnie nas budzi ze snu. Dobrze wie o czym mówi, choć sam, tak jak my, nie przeżył poranka Zmartwychwstania Pana. Doświadczył jednak jego skutków. Zmartwychwstały Jezus znalazł się na jego drodze życia. Ta droga, do momentu spotkania Jezusa, przypominała ciemność nocy. Trudno więc się dziwić, że doświadczywszy zachwytu porankiem zmartwychwstania Jezusa, Paweł zrozumiał jak ma odtąd wyglądać jego życie. Musi się zmienić, musi żyć bardziej świadomie, musi właśnie w tym świetle oceniać swoje życie i według tych ocen postępować. Pawłowe przebudzenie motywuje go by o tym opowiadać, by zachęcać innych ludzi, jego słuchaczy, aby także zechcieli zrozumieć co w życiu, pośród mijających dni i nocy, wieczorów i poranków, naprawdę jest ważne.
 
Dzieisjszą niedzielą rozpoczynamy Adwent. To początek kolejnego roku liturgicznego, który poprzez wydarzenia pokazywane w liturgii zaprasza nas na nowo do wejścia w świadome przeżywanie swojej wiary, zastanawianie się nad tym, w jaki sposób przypominane prze rok liturgiczny wydarzenia kształtują nasze chrześcijańskie życie.
 
Może właśnie dziś nadszedł czas by na chwilę popatrzeć wstecz, by zastanowić się w jaki sposób i na ile przez ostatni rok przybliżyliśmy się do Boga? A może to jest też czas, by odpowiedzieć sobie na pytanie czego było w naszym życiu więcej: światła, radości, pokoju czy może ciemności, grzechu, nocy…?
 
Adwent jest radosnym czasem oczekiwania na pamiątkę narodzin Jezusa. Jeszcze na dobre się nie zaczął, a już dotyka nas komercyjna tęsknota za Bożym Narodzeniem. Troche podobnie jak choinki ustrojone w sklepach i grające przedwcześnie kolędy, prorok Izajasz ma pewną ciekawą propozycję: "Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami”. „Chodźcie” to wołacz liczby mnogiej; mocniejszy w znaczeniu niż zaproszenie! Ale to nie jest rozkaz, bo wyrażenie: „wstąpmy na Góre Pańską” określa wspólnotę ludzi zmierzających w tym samym kierunku; wspólnotę a nie armię. Tak więc po raz kolejny w życiu otrzymujemy zaproszenie, usilne zaproszenie, aby przypatrzeć się sobie, naszym wyborom, ludziom wokół nas i relacjom, które tworzymy. By zrozumieć co nas do Boga w tym świecie przybliża a co oddala.
 
Patrząc na  płonącą codziennie „roratkę” oraz świece zapalane na tradycyjnym wieńcu w kolejne adwentowe niedziele, niech będzie mocne w nas pragnienie przybliżania się do światła, które Bóg przyniósł nam wszystkim. „Chodźcie,(…) postępujmy w światłości Pańskiej!”
 
Ks. Tomasz Chudy SDS