logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok B - 25 niedziela zwykła

Przyjęcie dziecka
Ks. Leszek Skaliński SDS 2009-09-20
Mdr 2,12.17-20; Jk 3,16-4,3; Mk 9,30-37

Jezus w dzisiejszej Ewangelii, już po raz drugi, w przeciągu krótkiego czasu, zapowiada swoją mękę i swoje zmartwychwstanie. Jest to dla Apostołów swego rodzaju egzamin z tego, czy słuchają i jak rozumieją słowa, z którymi zwraca się do nich Pan.

Podkreślanie przez Jezusa tych nadchodzących wydarzeń powoduje, że i tak ostatecznie Apostołowie jakby nie słyszeli tych wypowiedzi, bo ich dalsze rozmowy prowadzą do wybuchu sporu o to,  który z nich jest pierwszy, czyli innymi słowy, kto jest ważniejszy i czyja pozycja ma większe znaczenie.

To niezrozumienie pokazuje, że Apostołowie są blisko ważnych słów i działań Jezusa, a jednocześnie skupiają się na swoich odczuciach i poglądach na życie. Trzyletnia szkoła wzrastania i budowania całkowicie na Jezusie, nie zdaje w tym momencie, jak widać, poprawnego wyniku.

A jak jest w naszym życiu? Jesteśmy już od wielu lat osobami wierzącymi w Jezusa, czyli naszym zadaniem jest bliskość z Nim poprzez słuchanie Jego słów. Czy słuchamy Go do końca? Czy w naszym życiu nie ma sytuacji, że pomijamy i selekcjonujemy słowa Jezusa, by decydować się nasze ludzkie rozwiązania?

W tej scenie ewangelicznej Jezus wyjaśnia i podkreśla, że droga ucznia nie może być inna niż droga Mistrza. Jeszcze raz Jezus przypomina o trudnych wymaganiach, jakie stawiane są na drodze Jego naśladowania. Nie wystarczy tylko iść za Nim; trzeba wziąć na siebie krzyż, a także przyjąć hierarchię wartości, która stanowi radykalne odwrócenie tego, co jest przyjęte w świecie.

Męka i uniżenie o jakim mówi Jezus do swoich uczniów, jest też tematem do refleksji. Człowiek w swoim ziemskim życiu jest istotą ograniczoną i podlega brutalnym działaniom ze strony innego człowieka. Stąd też rodzi się pytania; czy warto zabiegać o tytuły, godności i urzędy? Czy nie jest to zaproszenie, by pozostać przy małych rzeczach, a Bóg wcześniej czy później uczyni z nas wielkich.

Jeśli mamy uczyć się trwać w małych rzeczach, to najlepiej na przykładzie dziecka, które  naprawdę nie potrzebuje wiele, by swoje życie przeżywać w wolności, bezpieczeństwie i z otwartością na rzeczy nowe proponowane przez dobre autorytety.
W przywołanym przez Jezusa dziecku ukazany jest symbol, który w oczach ludzi nie wiele się liczy, to wszystko, co nie ma znaczenia, nie jest godne uwagi, jest uważane za coś niższego.

Jezus utożsamia się więc z tym, co „nieważne”, co nie cieszy się szacunkiem, jest słabe, bezbronne, co potrzebuje pomocy.
Lekarstwem na szukanie przez uczniów wielkości i pierwszeństwa jest przesunięcie akcentu na przyjęcie tych, którzy nie są „wielcy”, wręcz przeciwnie są słabi, ale są również przedmiotem specjalnej troski w oczach Bożych.

Tylko przez odpowiednią troskę i naśladowanie tych, którzy są wartościowi i objęci specjalną troską w oczach Bożych, czyli umiejętnie przyjmując dzieci i słabych, możemy odpowiednio dorastać do poziomu wielkości, jaki może uzyskać tutaj na ziemi i w przyszłości każdy człowiek.
Pamiętajmy, że jesteśmy wielcy, nie tyle przez zdobywanie tytułów, honorów, ale przez miejsce jakie w naszym życiu zajmuje troska i zabieganie o przejęcie się losem małych i słabych.

Jednym słowem wielkość zdobywa się nie przez teoretyzowanie przy stole, ale przez konkretne zachowanie się wobec potrzebujących. Do wielkości człowiek dochodzi przy okazji bezinteresownego działania, a nie jako „owoc” przynależności, inteligencji, pragnień bez „zakasania rękawów”.

Znowu Jezus, w tej krótkiej, ale jakże ważnej scenie pokazał, że Boża wielkość całkowicie idzie w poprzek ludzkiej wielkości.
Musimy jasno i głośno się przyznać, że mądrość o wielkości człowieka, którą proponuje Jezus w dzisiejszej Ewangelii dla nas jest trudna do zrozumienia, a co dopiero mówić o jej realizacji.

Powodem tego stanu pewnie jest to, że jest propozycją z wysokości trudu, cierpienia i krzyża, a my wciąż wolimy szukać rozwiązań łatwych, miłych i przyjemnych.
A gdzie jest Twoja wielkość i jaką drogą ją zdobywasz?

Ks. Leszek Skaliński SDS