Ewangeliczny mocarz |
Ks. Tomasz Chudy SDS 2010-12-12 |
Iz 35, 1-6.10; Jk 5,7-10; Mt 11,2-11 |
Bohaterowie filmów, które oglądają młodzi ludzie czy komputerowych gier, powinni być raczej twardzielami i dostarczać wystarczającą dawkę adrenaliny. Niekiedy takie wzorce przenoszone są na ulice, do szkół czasem nawet do miejsc pracy. Bezwzględność i brutalizacja życia w sposób dość wyraźny narzucają się naszym zmysłom. Bohaterem dzisiejszego fragmentu Ewangelii jest biblijny "twardziel" - Jan Chrzciciel. Dziwne to jednak, bo siedzi już zamknięty w więzieniu. Sytuacja dla Jana nie jest łatwa. W więzieniu można się załamać, niektórzy w przeszłości za cenę własnej wolności i doraźnych korzyści deptali swoje sumienia. W takim położeniu trudno mu się dziwić, że Jan pyta o sens swojej misji, chce się dowiedzieć, czy Jezus, któremu przygotowywał drogę jest posłanym Mesjaszem. Inny rodzaj niewoli ukazuje autor Pierwszego czytania dzisiejszej niedzieli. Naród wybrany, podbity i uwieziony, pozbawiony miejsca kultu - świątyni - opłakuje w Babilonie swoją świetną przeszłość. Temu narodowi Bóg posyła swoje Słowo: "Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: "Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto - pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by zbawić was". Św. Jan zaaranżował spotkanie swoich uczniów z Jezusem. Posłał ich z bardzo konkretnym pytaniem, na które odpowiedź miała nadać sens jego więziennym cierpieniom. W tym miejscu warto sobie uświadomić, że każdy z nas, szukając sensu swojego życia, ma prawo pytać o to Jezusa podobnie jak uczynił to Jan. Odpowiedź Mistrza nie jest łatwa, wymaga zaangażowania umysłu, oceny zdarzeń: "Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię". Janowi, znającemu starotestamentalne proroctwa o przyjściu Syna Bożego, ta odpowiedź wystarczyła. Znał i pamiętał słowa: "Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie. Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie". Zaczął się dla niego inny adwent: cierpliwe oczekiwanie na skazanie i śmierć w więzieniu, by oddać się jako spełniony człowiek w ręce Ojca Niebieskiego. Jezus nie tylko przypomina, że spełniają się zapowiedzi. Zaświadcza swoim Autorytetem, że Jan jest tym, którego Bóg posłał przed Nim. Wskazuje na konkretne cechy swojego poprzednika: "Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą". W tych słowach możemy zauważyć także konkretny przykład drogi proroka, który wyszedł na pustynię, aby tam w surowym środowisku uzgodnić swoje powołanie z zamysłem Boga, który ma się zrealizować w jego osobie i konkretnym zadaniu jemu powierzonym. Każdy człowiek został umieszczony w odwiecznym Bożym planie. Życie ludzkie nie jest przypadkiem, nasze życiorysy pisane są przez nasze plany, marzenia, konkretne wybory, których dokonujemy na co dzień. Może się wydawać, że są mało istotne i nie tak spektakularne, jak życiorys św. Jana czy też innych ludzi, tak zwanych "wielkich tego świata". Jezus, mówiąc o swoim poprzedniku, podkreślając jego wielkość i wybraństwo, nie zapomina o tych, którzy chcą tworzyć królestwo niebieskie: "Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on". Każdy więc życiorys człowieka może stać się wielki i piękny w Bożych oczach. Można go pisać biorąc sobie do serca słowa dzisiejszej liturgii: "Nie uskarżajcie się, bracia, jeden na drugiego, byście nie popadli pod sąd. Oto sędzia stoi przed drzwiami". Dzisiejsza niedziela w adwentowej liturgii, jest dniem zachęcającym nas do radości. Próbujmy ją odnajdywać na naszych życiowych pustyniach, codziennych obowiązkach, sensownych praktykach religijnych, które niech będą przylgnięciem umysłem, duszą i naszą wolą do Zbawiciela a nasze ćwiczenie się w cierpliwości niech będzie napełnione Bożym pokojem. ks. Tomasz Chudy SDS |