logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 
Rok A - 3 Niedziela Wielkanocna

Trudne rozmowy z Bogiem
Ks. Leszek Skaliński SDS 2005-04-10
Dz 2,14.22-33; 1 P 1,17-21; Lk 24,13-35
Ta dzisiejsza Ewangelia potwierdza nieustannie głoszoną przez Kościół prawdę, że Bóg szuka człowieka. Tutaj widać, że to czyni w osobie Zmartwychwstałego Jezusa, który wychodzi na spotkanie ludzi wątpiących, zrozpaczonych. Podczas spotkania chce rozwiać ich wątpliwości, smutki i obdarzyć ich swoją miłością.
Jezus na ścieżce ludzkiego życia. On kroczy ludzką drogą, by ostatecznie człowiek wszedł na Jego drogę, bo przecież On jest „drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6). Nie możemy popaść w bezruch, stagnację, która nie prowadzi nas do Boga. Nie możemy również kroczyć drogami innymi od Bożych dróg.
 
Dziwna jest ta rozmowa uczniów z Jezusem, ale trochę przypomina coś z naszych codziennych rozmów. Uczniowie opowiadają o swoich smutkach. Dzisiejszy świat zdominowany jest przekazywaniem tragicznych i smutnych sytuacji. To się nie dzieje tylko w środkach masowego przekazu, ale przeważa w naszych indywidualnych rozmowach. Jest ogromna liczba ludzi, którzy maja jakąś niesamowitą „satysfakcję” dzieląc się z innymi najtragiczniejszymi wydarzeniami.
 
Uczniowie dzielą się wydarzeniami o śmierci Tego, który żyje. Rozmawiają o Bogu z Bogiem. Temu, który przyniósł na świat Radosną Nowinę, my najczęściej mamy do zakomunikowania to co smutne. Wyrażamy swoje pretensje i prośby. Trzeba nam się zapytać, czy nie mamy tak naprawdę do przedstawienia Bogu nic pocieszającego, radosnego, zwłaszcza z przejawów Jego działania w naszym życiu?
Z tej rozmowy wynika, że uczniowie mieli swoje konkretne oczekiwania, wizje, których Bóg nie spełnił. Oni mieli określony obraz Boga, a Bóg zadziałał w inny, nieoczekiwany, nie na ich sposób myślenia i patrzenia.
 
Z takim rozczarowaniem i złym obrazem „naszego” Boga, z jakim zetknęli się uczniowie, wcześniej czy później i my się zetkniemy. Nazbyt przyzwyczailiśmy się do naszych schematów o Bogu. Mamy swoje utarte idee na Jego temat. Stąd i my, tak jak uczniowie, często mamy „oczy na uwięzi”, tak, że Go nie rozpoznajemy. Potrzeba czasu, cierpliwości, modlitwy, zmagania się i oczyszczania by autentyczny obraz Boga się w nas wykrystalizował.
Jezus na rozpacz ludzką, pogubienie w zrozumieniu i obrazie Boga przychodzi ze Słowem Bożym. I tylko tam można odnaleźć wyjaśnienia sensu i wartość Chrystusowej męki, śmierci ale i zmartwychwstania.
 
Nam również pozostaje szukać w Słowie Bożym zrozumienia i obrazu Boga, ale również wyjaśnień dotyczących naszego życia i doświadczeń, w których dotykamy własnej słabości, cierpienia, śmierci ale ostatecznie i życia. Trzeba nam karmić się Jego Słowem. Jednak czytać nie pobieżnie i powierzchownie, ale dogłębnie i do końca. Słuchać, co przez to Słowo mówi do nas Chrystus. On jak dawniej, tak jak swoich uczniów zmierzających do Emaus, tak i dziś każdego z nas nieustannie karmi swoim Słowem.
Ostatecznie uczniowie rozpoznają Jezusa gdy łamał dla nich chleb i podawał im go. Jezus się daje rozpoznać przy posiłku.
 
Jakże dla nas ten fakt powinien być ponownym wezwaniem, byśmy Go rozpoznawali podczas uczestnictwa w każdej eucharystycznej wieczerzy. Musimy zasiadać z Chrystusem do Jego stołu. Tam spotykamy Go w całej Jego Boskiej i ludzkiej postaci. Wówczas rozpoznajemy, kim On jest. Jest tym, który się ofiarowuje i daje nam jako chleb. Im częściej i z głęboką wiarą przyjmujemy ten chleb, tym obfitsze w nas i wokół nas występują błogosławione skutki. Zaczyna w nas płynąć boska krew. Chce nam się naprawdę żyć i odczuwamy w sobie nieprzepartą siłę służenia dla innych. To wszystko jest skutkiem Jego miłości do nas.
 
To niepojęte, że Bóg, tak jak o uczniów idących do Emaus troszczy się nieustannie również o nas. Jest obecny w każdej Eucharystii z wyjaśnianiem dla nas Słów Bożych, jak i łamie dla nas chleb. Puka do drzwi naszych serc, nieustannie przychodzi do zatrwożonego i pogubionego współczesnego człowieka, ale wszystko zależy od tego, czy zechcemy stawić się na spotkanie z Nim słuchać, rozważać Jego Słowo i karmić się Jego Ciałem. To my ostatecznie decydujemy o tym, czy On nie przychodzi na próżno.
 
Ks. Leszek Skaliński SDS