logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Mateusz Matyszkowicz
Kiedy zostałem tatą, cz. II
Miesięcznik W drodze
 


Dobre i złego strony

Co złe, ma zawsze także dobre strony. Mamy, po pierwsze, zadanie godne mężczyzny, czyli szarpanie się ze światem. Po drugie, każde zmaganie - a więc także to - uszlachetnia. I wreszcie, jeśli mamy sami stać się wzorcami, to tym lepiej dla naszych dzieci, że otrzymają wzorzec może ułomny i pełny naszych osobistych niedoskonałości, za to żywy, kochający i na wyciągnięcie ręki.

Te słowa są oczywiście abstraktem i rzadko w ten sposób myślimy w naszym codziennym życiu. A to, co najbardziej odradzam, to przejęcie się nimi tak bardzo, że zapiszemy się natychmiast na 120 rozmaitych kursów i warsztatów (tak, warsztaty są teraz w modzie) - wszystkie pod jednym wezwaniem: jak być dobrym ojcem w tak trudnych czasach. Na takich warsztatach siedzielibyśmy w kółeczku i zwierzali się sobie, co przeczy jakoś charakterowi mężczyzny. Niektórzy w takich chwilach zwierzeń mają skłonność do płaczu. Inni wzdychają głośno. Dokonują autoanalizy. Czytają rozmaite książki. W tym czasie nasze dzieci wypatrują w oknie powrotu ojca z warsztatów.
Nasze ojcostwo w ogóle staje się jakoś w gombrowiczowskim sensie upupione, to znaczy wyuczane i pouczane - za mało twarde i uparte. Ojcostwo to bowiem przede wszystkim nasza męskość, którą możemy dać światu nawet w chwilach rozdrażnienia, zdenerwowania, głupiego błądzenia. Ojcostwem jest to wszystko, co robimy jako mężczyźni, to wszystko, co kobieta zrobiłaby inaczej - ani lepiej, ani gorzej, po prostu inaczej.

Tyle o kulturze. Czas na praktykę.

Pora na elektryczną kolejkę

To dość przerażająca myśl: co o nas będą sądzić nasze dzieci za jakiś czas. Co z naszej męskości im pozostanie. Innymi słowy: czego je nauczymy i w jaki sposób pokażemy im świat - taki przetworzony przez nas, odzwierciedlony w naszych słowach i w działaniu.

Czy moje córki stwierdzą, że nie będą miały męża, bo mężczyzna to jedna wielka zaraza? Czy syn powie, że rodziny zakładać nie warto, bo skończy jak jego własny ojciec? Gdzieś w środku ufam, że będzie inaczej. Kiedyś nie chciałem być jak własny ojciec. Teraz, po jego śmierci, zastanawiam się, czy zdołam być chociaż trochę tak dobry jak on.

I wreszcie dylemat największy. Wiem, że nasze dzieci są nam dane jedynie na wychowanie, że mają własne światy i do własnych światów odejdą. Ile je nauczę, tyle nauczę, ale nie będą takie, jakbym chciał, bo nie są z plasteliny, nie są moimi dziełami sztuki. Coraz bardziej cieszę się z tego, że są takie, jakie są. Z drugiej strony denerwuje mnie, że inni próbują wchodzić w moje role, że wychowawcą staje się każdy, byle nie ojciec.

Pomimo swojej niechęci do teorii bycia ojcem i warsztatów, na których ćwiczy się, jak być ojcem, jestem głęboko przekonany do pewnych trwałych i niezbędnych elementów ojcostwa, a przynajmniej jego funkcji.

Jedną z najważniejszych funkcji jest rola nauczyciela. I jest to rola, przyznaję, którą nie lubię się dzielić. Zwłaszcza gdy widzę, jak inni chętnie po nią sięgają i postanawiają wychowywać moje własne dzieci. To ten moment, w którym ojciec stwierdza: wara od moich dzieci. Wydaje mi się, że miłość rodzicielska daje więcej wolności niż odgórny i nakazowy system wychowawczy, który serwuje nam chociażby nasz system oświaty.
 
Zobacz także
Ks. Andrzej Orczykowski SChr
Czwarta część Narodu polskiego żyje poza granicami Rzeczypospolitej, a rok rocznie unosi fala emigracyjna dalsze tłumy Rodaków w cudze kraje. W tułaczce wśród obcych wychodźca cierpi opuszczenie i niedostatek, a nieraz wyrzeka się wiary...
 
Przemysław Radzyński
W seminarium dba się o całościowy rozwój człowieka. Jak mówi o. Marek Kudach SP, w zakonie bardzo mocno podkreśla się życie wspólne: „razem się modlimy, razem jemy posiłki, każdego dnia po obiedzie spotykamy się na wspólnej rekreacji. Myślę, że to jest jedna z podstawowych rzeczy, która zaspokaja naszą ludzką potrzebę kontaktu i pomaga rozwijać ludzkie relacje” – zauważa rektor Wyższego Seminarium Duchownego Zakonu Pijarów. 
 
Henryk Bejda
Tereska, wpatrując się w oblicze swojego, zamkniętego przez kilka lat w zakładzie leczniczym, cierpiącego "Króla", dostrzegła w nim cierpiącego Zbawiciela. Ludwik Martin zmarł w 1894 r. Groby Zelii i Ludwika znajdują się nieopodal bazyliki w Lisieux. Pomiędzy nimi wznosi się figura ich córki - św. Tereski. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS