logo
Środa, 17 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Anicety, Klary, Rudolfa, Stefana, Roberta – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Justyna Siemienowicz
Kim jest prorok?
Znak
 


Z ks. Wacławem Hryniewiczem OMI rozmawia Justyna Siemienowicz
Jeśli teolog ma jakiś charyzmat, to jest to charyzmat poszukiwania. I tyle w nim z proroka, ile wytrwałości w poszukiwaniu

Ot, cały warsztat teologa – gdziekolwiek by nie spojrzeć książki, książki, książki…

 
Przede wszystkim to Biblia w różnych wydaniach i różnych językach. Mam ich tu bardzo dużo i starszych i nowszych. Proszę zobaczyć, całe popodkreślane, można by powiedzieć pomazane, podniszczone... Może niejeden by się zgorszył, że ksiądz tak niedelikatnie obchodzi się z Pismem Świętym, ale osobiście nie mam takich zahamowań. Wystarczy, że wezmę którąś do ręki, otworzę, rzucę okiem i od razu widzę, co mnie frapowało, jakie fragmenty nie dawały mi spokoju, a często do dziś przecież nie dają. Taka Biblia czysta, nietknięta…

… jest często nietknięta i w sensie duchowym.
 
Czasami tak pewnie bywa. Jak Pani widzi, nie mam problemu z tą niedotykalnością, przynajmniej w fizycznym aspekcie. Jest wręcz odwrotnie.
 
Kim jest teolog? Czy jest w teologach coś z dawnych proroków?
 
Nie wiem, czy potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Wciąż uczę się teologii, jestem i pozostanę do końca swoich dni jej „studentem”, który odejdzie z tego świata z uczoną niewiedzą. Ale poczytuję to sobie za wielkie szczęście. To, o czym piszę i mówię, w pewnym tylko stopniu jest moje. O tyle, o ile to, co poznałem, przeczytałem, jest przeze mnie przemyślane. Przede wszystkim jednak sięgam do Pisma i tych, którzy nim żyli i interpretowali przez wieki – do tych, których można by rzeczywiście nazwać prorokami nadziei. Ale o sobie nie śmiałbym powiedzieć w tak mocnym sensie. Jeśli mówię, to głosem wieków. Próbuję przypominać to, co zostało zapomniane, a od siebie dodaję własne doświadczenie.

Prorocy nadziei? Czy to szczególna kategoria wśród proroków?
 
Użyłem tego określenia ze względu na zakorzeniony w nas obraz proroka jako tego, który grozi, straszy, głosi konieczność nawrócenia i do niego przynagla przez zapowiadanie kary boskiej. W moim odczuciu prawdziwymi prorokami są także ci o wrażliwym, lecz spokojnym sercu, którzy skłaniają do tego, by zaufać Bogu; którzy przekonują, że On jest Panem dziejów i nie wypuści z rąk swojego stworzenia. Nadzieja jest łagodna i może trafić raczej do spokojnego serca człowieka. Nie szarpie nim, nie niepokoi na krótko, ale sączy się powoli, stopniowo wnika do ludzkiego wnętrza i je przemienia.
 
Czy ci pierwsi – synowie gromu, by posłużyć się biblijnym określeniem, są w takim razie fałszywymi prorokami?
 
Różne są powołania prorockie w zależności od sytuacji i potrzeb chwili. Bardziej przemawia do mnie, zwłaszcza dzisiaj, pozytywna rola proroka. Czy można głosić Dobrą Nowinę o Bogu, strasząc ludzi? Czy nie tkwi w tym jakaś sprzeczność? Czy Dobra Nowina nie zamienia się tym samym w przerażającą nowinę, która nieraz wpędza ludzi w przeróżne neurotyczne choroby – do tego stopnia, że niekiedy przez całe życie nie potrafią z nich wyjść? Ale na tego rodzaju pytania często pojawia się odpowiedź, że trzeba przecież wstrząsać sumieniem ludzi, bo dziś coraz mniej mówi się o grzechu, winie i karze.

Co Ksiądz wtedy odpowiada?
 
Że stawianie takich diagnoz jest wyrazem wiary w skuteczność pedagogii strachu. Czy ta uchroniła nas ona przed dechrystianizacją, sekularyzacją i ateizmem? Bóg, który przerażał, został przez wielu odrzucony. Kiedyś krytycznie usposobieni ludzie nie mieli odwagi przeciwstawić się doktrynie, ale we wnętrzu często nie wierzyli w takiego Boga. Gdy nastały czasy większej wolności sumienia, wzmogła się fala otwartego ateizmu. Bóg, którym straszono przez wieki, umarł, jak przepowiadał Friedrich Nietzsche. Odrzucony został obraz zagniewanego i karzącego Boga. Bądźmy więc ostrożni przy wyrokowaniu, że nawracając ludzi groźbami, można osiągnąć więcej aniżeli głoszeniem nadziei. Wizja świata ostatecznie scalonego, pojednanego i uleczonego wymaga głębszej religijności, nieporównanie większej pracy nad wiarą i nadzieją. Ona jest po prostu trudniejsza.
 
1 2  następna
Zobacz także
o. Marek Machudera OFMCap
W mym pierwszym klasztorze w Austrii Dolnej przyszły do spowiedzi przed bierzmowaniem dwie dziewczynki i powiedziały, że chciałyby się wyspowiadać, ale razem. Zdumiony ich propozycją zapytałem, czy już kiedyś były u spowiedzi, a one odrzekły, że jeszcze nie. Okazało się, że były przygotowywane do I-Komunii w czasie dość krótkiego eksperymentu, gdzie domniemywano świętość ośmio- i dziewięciolatków i zrezygnowano z sakramentu pojednania...
 
o. Jerzy Zieliński OCD

Świat przeniknięty jest Bożym Duchem. Oto cała tajemnica. Wrażliwość na piękno natury i skrytą w niej mądrość jest wrodzona każdemu z ludzi. Otrzymujemy ją darmo od Boga jako wyposażenie serca. Wrażliwość i umiejętność dostrzegania ukrytych znaczeń można jednak zatracić oddalając się od Niego. Wówczas patrzy się na piękne twory natury, podziwia je, lecz nie zdobywa się duchowej mądrości. Tylko tam, gdzie jest Duch Święty jest też i mądrość.

 

Fikcyjna, ale piękna rozmowa o. Jerzego Zielińskiego OCD z siostrą Teresa od Dzieciątka Jezus, karmelitanką, świętą i Doktorem Kościoła, znaną jako Mała Tereska

 
Lillian Kristensen
Kiedy przygotowałam kazania i musiałam odnieść się do biblijnych tekstów, coraz bardziej czułam się ograniczana przez luterańską teologię i dogmaty. Bóg jest Bogiem niezależnie od tego, co o Nim myślimy lub sądzimy. Chciałam Go znać takim, jakim jest, a nie jak mi się wydawał. Za nic na świecie nie chciałam w moich kazaniach mówić czegoś nieprawdziwego o Bogu...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS