logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Barbara Fedyszak-Radziejowska
Kłamstwo PRL, kłamstwa w III RP
Zeszyty Karmelitańskie
 


Kłamstwo strukturalne – „pierwsze przykazanie” komunizmu
 
Praktykowane w latach stalinowskich, a potem także w mniej drastycznej postaci – publiczne składanie samokrytyki pełniło ważną funkcję w podporządkowywaniu ludzi. Łamanie kręgosłupów, wymuszanie zgody na fałsz nieodwracalnie zmieniało człowieka. Po czymś takim trudno było odzyskać godność i poczucie własnej wartości. Ten, który „łamał innych”, był świetnym kandydatem na funkcjonariusza systemu; ten, który został „złamany” i pozbawiony nadziei – stawał się socjalistycznym człowiekiem pracy. Dlatego kłamstwo miało w PRL znaczenie strukturalne, było fundamentem systemu, jego najsilniejszym i najbardziej skutecznie działającym spoiwem. Nie licząc oczywiście przemocy i zbrodni, których stała obecność lub przynajmniej groźba, były niezbędne. Ale władza nie może stale siedzieć na bagnetach – dla „prawdy” o Polsce i Polakach nie było w PRL miejsca, jej funkcję musiało pełnić kłamstwo. Mówiąc krótko, Niemcy budowali swoją władzę w okupowanej Polsce na przemocy, Sowieci na przemocy i kłamstwie, które utrwalało skutki przymusu.
 
Kłamstwa praktykowane, czyli masówki wyrażające tzw. „poparcie mas”, zjazdy partii pokazywane w mediach, wypowiedzi ludzi pracy deklarujących poparcie dla systemu, także plakaty, gazety, filmy i książki pozwalały „eksportować ideologię komunizmu” i „zdobycze socjalizmu” w świat. Wszak zachodnioeuropejscy intelektualiści byli spragnieni dowodów sukcesu rewolucji październikowej, potrzebowali argumentów pozwalających tłumaczyć wolnym społeczeństwom, dlaczego trzeba pogodzić się z łagrami i cenzurą na drodze ku powszechnej szczęśliwości prostego człowieka. Tak więc kłamstwo jako „pierwsze przykazanie” było w czasach PRL socjalistycznym równoważnikiem prawdy. Powszechność kłamstwa „znosiła” wartość ósmego przykazania, które w PRL brzmiało nieco inaczej – „mów fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu swemu”, bo prawda jest zaledwie subiektywnym sądem, czy, jak pisali klasycy marksizmu-leninizmu, przejawem „fałszywej świadomości”. Mów, czego w danej chwili wymaga partia. Jeśli zmieni się „etap” budowy socjalizmu, złożysz samokrytykę lub po prostu będziesz mówił inaczej.
 
Dzięki „przykazaniu kłamstwa” polska historia była opowiadana i nauczana jako stałe „dążenie ludu do wyzwolenia spod władzy panów”, aż do szczęśliwego happy endu w PRL. Można było spokojnie z bohaterów Armii Krajowej zrobić „zaplutego karła reakcji”, a potem, gdy to już nie było konieczne – nadać akowcom co najwyżej tytuł „kolumbów”. Zrobić z bohaterów – bandytów, a z bandytów – bohaterów, i postawić tym drugim pomniki. To było proste w systemie socjalistycznym. Wszystko było możliwe, bo żadne ósme przykazanie nie pętało ani rąk, ani ust nowej władzy.
 
Mam wrażenie, że funkcjonowanie kłamstwa jako równoprawnej z „subiektywnymi prawdami” zasady organizującej życie społeczne – to najbardziej dramatyczna konsekwencja minionych lat. Dzisiaj, w ramach tolerancyjnej demokracji dopuszczalne są wszystkie „subiektywne narracje” osób wspominających lata wojny, czasy stalinowskie, działalność w opozycji i w PZPR. Nawet jeśli historycy żmudnie i cierpliwie dochodzą w swojej pracy do prawdy, to w medialnej debacie efekty ich pracy i tak stają się tylko jedną z możliwych interpretacji. Można, jak w Niemczech, nazwać miniony, XX wiek – „czasem holokaustu i wypędzeń”, a nie dwu totalitaryzmów, można odebrać Polakom status ofiar i zmienić ich w prześladowców Żydów oraz sprawców okrutnych wypędzeń niemieckiej ludności. Komuniści okazują się grupą ratującą Polskę przed „jeszcze większym złem” – zarówno w 1945 roku, w 1981, a nawet po 1989 roku, gdy nagle zmienili się w odważnych współpracowników opozycji w trudnym procesie transformacji i modernizacji Polski.
 
Oczekiwanie, by do debaty publicznej powróciło dążenie do prawdy, czy choćby minimalna jej wierność, okazuje się przestarzałe i nienadążające za światem nowoczesnym, z jego globalizacją i tabloidyzacją. W postmodernistycznym świecie istnieje wiele prawd i wiele narracji, a szukanie tej jednej, najbliższej rzeczywistości – nie ma większego sensu. I to jest pierwszy, obecny nie tylko w III RP, realny spadek po strukturalnym przykazaniu komunizmu – kłam, bo kłamstwo daje duże możliwości, pomaga rządzić ludźmi, wyzwala z norm i spod presji otoczenia.
 
Kłamstwo jako instrument propagandy
 
Ale przecież to tylko pierwszy, choć też najważniejszy wymiar kłamstwa w minionym systemie. Kłamstwo pełniło wiele innych, ważnych funkcji w życiu społeczeństwa i w funkcjonowaniu państwa. Wymieńmy pierwszą z nich – kłamstwo jako podstawowy instrument propagandy, czyli takiego interpretowania świata, historii i bieżących wydarzeń, by wyższość marksizmu, leninizmu, komunizmu, socjalizmu nad wszystkimi innymi ideologiami, systemami, interpretacjami i diagnozami – była zawsze oczywista, wbrew faktom i logice. Propaganda jako sposób anihilacji, zrównania z ziemią, wyszydzenia i unicestwienia wszystkich innych, konkurencyjnych wobec realnego socjalizmu sposobów myślenia była codziennym doświadczeniem tzw. „realnego socjalizmu”.
 
Szczególnym problemem w tym procesie anihilacji „innych” była rzeczywistość wiary, a więc chrześcijaństwo, i przede wszystkim Kościół katolicki, który niewątpliwie był „najgorszy”, bo miał i ma nadal w Watykanie struktury niezależne i niepodlegające komunistycznej władzy. Co gorsza, u podstaw chrześcijaństwa tkwią niezmienne przykazania i Ewangelia, niepodatne na upływ czasu i zmieniające się ideologie. Ponieważ zawierają one nauczanie Jezusa Chrystusa, nie da się ich tak prosto sprowadzić do subiektywnej narracji czy przebić „naukowym światopoglądem” (wiara to wiara). Nic dziwnego, że największym, najgroźniejszym przeciwnikiem komunistycznej propagandy był w Polsce (ostatecznie zwycięski!) Kościół katolicki.
 
 
 
Zobacz także
o. Marek Machudera OFMCap
Każdego roku stajemy wobec fenomenu masowego przesyłania i otrzymywania życzeń. Czasem sceptycznie oceniając sens owego pospolitego ruszenia, chciałbym się z niego wyrwać. Jednak im bliżej do świątecznego czasu i pod wpływem nadchodzącej poczty - motywacja "za" - odradza się i wzmaga...
 
o. Marek Machudera OFMCap
Adwent to czas szczególny. I chociaż dzień coraz krótszy, a aura niezbyt sprzyjająca, większość ludzi przyznaje, że lubi tę atmosferę oczekiwań i przygotowań. Mikołaj, podarunki pod choinkę, zakupy, jedzenie na święta, alkohol, przyjazd gości lub wyjazd do rodziny... To wszystko wiąże się z troskami doczesnymi, z bieganiem po sklepach... Chociaż jest to część tradycji związanych ze świętowaniem Bożego Narodzenia, konsumpcjonizm nie może zdominować tych starań. 
 
ks. Zbigniew Sobolewski
Istnieją sytuacje, kiedy sumienie nie pozwala, by pracownik wykonywał polecenia służbowe. Mówimy wtedy o „klauzuli sumienia”, „sprzeciwie sumienia” bądź „obiekcji sumienia”. Może się zdarzyć, że lekarz lub pielęgniarka otrzyma polecenie wykonania czynności, które chociaż zgodne z obowiązującym prawem, są sprzeczne z osobi­stymi przekonaniami religijnymi i moralnymi. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS