logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o.Tomasz Kot, Małgorzata Glabisz-Pniewska
Kobiety wiedzą pierwsze
Idziemy
 


Z biblistą o. Tomaszem Kotem SJ rozmawia Małgorzata Glabisz-Pniewska 

Dlaczego po śmierci Pan Jezus ukazał się kobietom i im właśnie oznajmił dobrą nowinę o swoim zmartwychwstaniu?

Odpowiedź jest dosyć prosta. Żeby jednak uchwycić smak tej sytuacji trzeba pamiętać, że świadectwo kobiet w czasach Jezusa nie miało wartości prawnej. A taką posiadało świadectwo mężczyzn. W związku z tym wydawałoby się, że Pan Jezus powinien ukazać się na początku apostołom, którzy natychmiast wszystkim powiedzieliby o tym i byłoby to godne zaufania. Tymczasem w scenie uczniów idących do Emaus słyszymy, że przyszły kobiety, opowiadały dziwne rzeczy i posiało to jeszcze więcej zamętu: czyli kobiety są słuchane, ale nie wierzy im się do końca.

Jaki zatem sens miał wybór tak mało wiarygodnych świadków tak wielkiego i znaczącego dla całej ludzkości wydarzenia?

Jedynym sensownym wytłumaczeniem jest to, że kiedy rodzi się nowe życie, o tym zawsze pierwsza wie kobieta. To ona informuje mężczyznę, że został ojcem. Tak samo jest też, gdy rodzi się nowe życie Zmartwychwstałego, gdy życie zwycięża nad śmiercią. Najbliżej wyczucia życia są kobiety poprzez to, kim są – niezależnie od tego, jaki mają status społeczny. I tak jest od samego początku, bo już w Księdze Rodzaju do dialogu z wężem o istocie dobra i zła wyznaczona jest właśnie kobieta.

Jak zatem wytłumaczyć fakt, iż pierwsza z kobiet – Maryja – na kartach Pisma Świętego przeważnie milczy. Zabiera głos rzadko i tylko w ważnych sprawach, począwszy od słynnego fiat, czyli zgody na wolę Boga, aby zostać matką Chrystusa. Czy stanowi to wyznacznik roli kobiet: milczeć i spełniać wolę Bożą?

Ciekawe jest to, że tak naprawdę Maryja do końca nie milczy. Rzeczywiście, ewangelie są dobrą nowiną, którą głosi Jezus Chrystus. Nie można jednak powiedzieć, że w ewangeliach nie ma miejsca dla kobiet. Po prostu Maryja nie jest główną bohaterką tej opowieści. Postacią numer jeden Pisma Świętego jest Jezus. Dwie ewangelie nie zawierają w ogóle opowiadania o dzieciństwie Jezusa. Czas, w którym Maryja jest najbardziej aktywna i zajmuje się wychowaniem syna, jest nieobecny w tych opowiadaniach, ale czy Maryja powinna tylko milczeć? Nie. Trzeba zobaczyć, że w Ewangelii św. Jana Maryja ma bardzo ważną rolę do odegrania. To Ona pierwsza na weselu w Kanie Galilejskiej mówi uczniom: zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Dzięki temu Jezus robi pierwszy i chyba najważniejszy ze znaków. Maryja jest inicjatorką tego zdarzenia i to Ona prowadzi uczniów do Jezusa.

Skoro Maryja zabiera głos w sprawie pierwszego cudu Jezusa, to może taka ma być rola kobiet w Kościele: mówić o najważniejszych sprawach i reagować natychmiast, kiedy dzieje się coś złego?
          
Taka sama jest też rola mężczyzn i nie widzę tu żadnej różnicy. Istnieje tylko pewna specyfika męskości czy kobiecości, która różnie się realizuje i co innego zaczyna być ważne dla kobiety i mężczyzny. I nie jest to konkurencja, a raczej uzupełnianie się. Natomiast wracając do Maryi, to pewną ciekawostkę stanowi fakt, iż Maryja, która przychodzi do świątyni i odnajduje dwunastoletniego Jezusa, mówi Mu z wyrzutem - Dlaczegoś nam to uczynił? To normalna reakcja matki zatroskanej o nieposłuszne dziecko, które zaczyna dorastać, próbować własnych sił i powoli opuszczać rodzinę. Matka przeżywa jak gdyby drugi poród, kiedy syn staje się dorosły. Nie jest to łatwe do zaakceptowania przez Maryję, tak jak nie jest proste dla żadnej matki wypuścić swoje dziecko z domu. To jednocześnie bardzo realistyczny i ludzki rys Matki Bożej.

Maryja jest niewątpliwie matką i kobietą z krwi i kości, ale patrząc na Kościół hierarchiczny, nie można mówić o równouprawnieniu w zabieraniu głosu czy decydowaniu o ważnych dla Kościoła sprawach. Ta część jest zarezerwowana wyłącznie dla mężczyzn. Czy w zmieniającej się w zawrotnym tempie rzeczywistości Kościół nie powinien iść z duchem czasu i oddać kobietom terenów dotąd dla nich niedostępnych?

Trudno mi powiedzieć, czy mężczyźni tak do końca mają decydujący głos w Kościele. Trzeba tu odróżnić dwie rzeczy. Po pierwsze, instytucjonalnie określone miejsce kobiet i mężczyzn w Kościele, które wiąże się z przyjmowaniem sakramentów święceń tylko przez mężczyzn, co może budzić najwięcej pretensji.

Takie pretensje mogą mieć ci, którzy proponowaliby równouprawnienie na zasadzie powszechnej dostępności sakramentów świętych. Ale taka jest tradycja Kościoła uwarunkowana nie tylko czysto kulturowo. Istnieje też inny problem w Kościele: chciałoby się kobietę widzieć tylko w roli matki czy żony bardzo milczącej i uległej. Taka postawa nie ma żadnego fundamentu i tutaj należy bardziej dowartościować kobiety. Kiedy popatrzymy, z kim Jezus prowadził debaty, jak w spotkaniu z Martą w Betanii, to zauważymy, że ma tam miejsce bardzo teologiczny dialog.

Marta robi wyznanie wiary godne tego, jakie Piotr złożył w Cezarei:
- Wiem, że Ty jesteś Synem Bożym. Nie ma więc żadnego uzasadnienia tego, że kobieta nie ma nic do powiedzenia w Kościele i wszystko musi być wypowiedziane przez sakrament święceń kapłańskich. Przecież Kościół też nie wszystkim mężczyznom udziela takiego sakramentu. Rodzi się zatem pytanie, czy inni mężczyźni są dyskryminowani? Nie! Chociaż pozostaje problem, czy kobiety nie mogłyby również pełnić tej posługi?

Otóż to! Co więcej, czy byłyby, zdaniem Ojca, gorszymi kapłanami?

Uważam, że nie byłyby wcale gorszymi kapłanami. Ale nie chodzi tutaj o to, kto jest lepszy, a kto gorszy. Nie można mówić też o tym, że kobieta ma wpisane w swoją naturę coś, co ją dyskwalifikuje do przyjmowania sakramentów świętych. Nie! To nie jest tego typu problem. Chodzi po prostu o tożsamość Kościoła, tożsamość wspólnoty. To są racje, które przemawiają za tym, aby w Kościele katolickim sakrament święceń był udzielany tak, jak to ma miejsce obecnie.

Jezus szczególną sympatią darzył Marię Magdalenę, stanął w jej obronie, gdy chciano ją ukamienować. Wspomnieliśmy też o Marcie, z którą prowadził dysputy teologiczne. Jezus chyba lubił kobiety, nie miał wobec nich uprzedzeń i darzył je zaufaniem?

W czasach Jezusa kobieta miała swoje miejsce przy mężu, zaś sama niewiele znaczyła. Jezus jednak nie redukuje kobiety do jakiejś konkretnej roli. Rozmawia na przykład z Samarytanką przy studni, łamiąc w ten sposób obowiązujące reguły czy zwyczaje społeczne. Jezus przekracza wiele barier społecznych,  także w stosunku do mężczyzn. Jego wolność w relacjach z innymi ludźmi, zarówno kobietami, jak i mężczyznami wyraża się w tym, że łamie On wszelkie stereotypy obowiązujące w ówczesnym społeczeństwie.

Wielcy święci znajdowali oparcie w kobietach, które swoją duchowością wzbogacały ich samych.  Przykładów jest wiele: św. Franciszek z Asyżu i św. Klara, św. Franciszek Salezy i św. Joanna de Chantal czy św. Jan od Krzyża i św. Teresa z Avila chociażby.  Na przestrzeni wieków rola kobiet w tworzeniu duchowości wielu zgromadzeń zakonnych była chyba ogromna?

Gdyby nie było kobiet nie byłoby części Dobrej Nowiny i całego bogactwa myślenia o stosunku Boga do człowieka poprzez metaforę macierzyństwa. - Czyż może niewiasta zapomnieć o swoim dziecku? Nie może, ale gdyby nawet zapomniała, to ja o tobie nie zapomnę. Czyli Bóg mówi o sobie jako o kobiecie. Wykreślić kobietę z duchowości, to stracić ogromną część naszej wiedzy o Bogu. Nie możemy o tym zapominać!

 
Zobacz także
ks. Marek Chmielewski SDB
Dzieci pytają rodziców, jak to się stało, że się spotkali i pobrali. Kiedy, gdzie, jak i kto w tym brał udział. Muszą to wiedzieć. Łatwiej im wtedy się określić, opisać swoją tożsamość. Na tym budują poczucie własnej wartości. Młodzi pytają swoich księży, jak to się stało, że poszli za głosem powołania. To nie prosta ciekawość. Stoi za tym potrzeba zmierzenia się z pytaniem o własną przyszłość.  
 
Klaudia Karwacka

Jeśli człowiek kocha ludzi, to się do nich uśmiecha. Jakie to piękne! Uśmiech to dar, który wraca do dającego. I to też jest piękne! Ale też ważna jest tu wiara i myśl, które biegną ku Bogu. To pomaga się uśmiechać, również w dniach trudnych, przykrych. Człowiek ma wtedy świadomość, że ma nad sobą, ale też przy sobie Boga, który nigdy go nie opuszcza. Pan Jezus nie opuszcza świata do końca i do końca nas miłuje. Dlaczego się więc nie uśmiechać? Wiara daje zarówno radość, jak i siłę.

 

Z ks. Tadeuszem Zasępą, rektorem Katolickiego Uniwersytetu w Rużomberoku na Słowacji, rozmawia Klaudia Karwacka

 
ks. Wojciech Węglowski

Bóg doskonale zna możliwości każdego człowieka i na tej podstawie udziela mu odpowiednich darów różnego rodzaju i różnej miary. Mogą być to uzdolnienia, środki finansowe, dary duchowe (np. modlitwa, pełnienie dzieł miłosierdzia, współczucie), posiadanie wiedzy o możliwości osiągnięcia zbawienia czy także miłość, która jest dana każdemu człowiekowi. Każdy z tych darów jest ofiarowany człowiekowi po to, aby korzystając z nich, służył Bogu i innym ludziom. Tylko w taki sposób puści je w obieg i przyniesie odpowiednie zyski.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS