logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Edyta Bąk-Buczak
Kochajmy i rozmawiajmy
Wychowawca
 
fot. Priscilla Du Preez | Unsplash (cc)


Przestajemy rozmawiać
 
Przestajemy ze sobą rozmawiać, nie umiemy prowadzić dialogu. Wymieniamy się jedynie suchymi informacjami, a taka wymiana słów nie ma nic wspólnego z rzeczywistą komunikacją.
 
Kiedy nasze upragnione dziecko przychodzi na świat, szalejemy z radości. Obdarzamy je bezwarunkową miłością. Dbamy o wszelkie jego potrzeby. Zachwycamy się każdym, nawet najmniejszym przejawem jego rozwoju. Pamiętamy pierwszy uśmiech, pierwszy krok i oczywiście pierwsze słowo!
 
Trudno opisać radość, jaką odczuwamy, gdy dziecko zaczyna mówić, komunikować się z nami „dorosłym językiem”. Wypowiada nieporadne słowa, często zniekształcone, ale mimo to uwielbiamy je słuchać. Zachęcamy do tego, by mówiło. Zachwycamy się tym, co słyszymy.
 
Jako logopeda wiem, jak bardzo ważna jest ta dziecięca umiejętność i jak mocno rodzice angażują się w rozwój mowy małego dziecka. A potem nagle wszystko się zmienia, przestaje być ważne to, co dziecko do nas mówi. Nie mamy czasu, nie mamy cierpliwości. Tracimy umiejętność słuchania.

Byliśmy wspaniałymi słuchaczami
 
To dziwne, bo jeszcze niedawno byliśmy wspaniałymi słuchaczami! Pół rodziny wiedziało o każdym nowym słowie, zabawnym powiedzonku naszej pociechy. A teraz cisza, nasze „duże dziecko”, prawie uczeń, nie rozmawia z nami! A raczej to my nie rozmawiamy z nim. Dlaczego? Nadal kochamy, tego jestem pewna, co zatem się zmieniło, że opowieści naszego dziecka nie są już takie fascynujące, nie sprawiają nam radości, wręcz przeciwnie, zaczynają nas irytować. Może warto w takich chwilach przypomnieć sobie pierwsze słowa naszego dziecka?
 
Przestajemy ze sobą rozmawiać, nie umiemy prowadzić dialogu. Wymieniamy się jedynie suchymi informacjami, a taka wymiana słów nie ma nic wspólnego z rzeczywistą komunikacją.
 
XXI wiek jest przepełniony nowinkami technologicznymi, które rzekomo mają ułatwić nam życie i upraszczać rzeczywistość, ale coraz bardziej izolują człowieka od człowieka. Stajemy się niezależni od innych. Wszystko, czego potrzebujemy, mamy przecież w zasięgu ręki, wystarczy tylko kliknąć! Nie musimy o nic prosić, o nic zabiegać, wystarczy podłączyć się do sieci, a wirtualny świat zadba o nasze potrzeby. Czy właśnie takiego życia chcemy dla naszych dzieci?
 
Wymieniamy jedynie uwagi w kuchni, w samochodzie, w przedpokoju, w drodze na dodatkowe zajęcia! A gdzie czas na spokojną rozmowę dwóch bliskich sobie osób, gdzie miejsce na uśmiech, miły gest podyktowany potrzebą chwili i serca?

Kiedy ostatnio...?
 
Rodzicu, kiedy rozmawiałeś ze swoim dzieckiem? Ale tak naprawdę, bez pośpiechu, popędzania, rozkazywania, poprawiania, instruowania? Kiedy zatrzymałeś się w pędzie i natłoku obowiązków, żeby zwyczajnie, spokojnie porozmawiać? Rozmowa jest czymś naturalnym i oczywistym, a to co naturalne powinno być niewymuszone, codzienne, powszechne. Tak jednak nie jest, ciągle wpadamy w nowe pułapki. Bajki w telewizorze, pseudo-edukacyjne gry w komputerze i modne teraz zajęcia dodatkowe.
 
„Bo moje dziecko chodzi na: angielski, francuski, karate, tenis, basen, robotykę, zajęcia plastyczno-teatralne” – i nie wiadomo co jeszcze, a ma zaledwie 4 lata… Kochani rodzice, znajdźcie czas na wspólne wspaniałe leniuchowanie! Czas na swobodną zabawę w zacisznych ścianach dziecinnego pokoju, czas na wspólne czytanie czy budowanie wież z klocków.
 
Wycieczki, basen, karate – to wszystko jest ważne. Nie neguję potrzeby zajęć dodatkowych, jedynie apeluję o rozsądek. Nie przeciążajmy naszych małych pociech. Dbajmy o ich wszechstronny rozwój, motywujmy, zachęcajmy, ale nie katujmy w imię źle pojętego dobra, czy po prostu zwyczajnej mody.

Potrzeba samotności, spokoju, relaksu
 
Czasami macie dość pracy, nadmiaru obowiązków. Potrzebujecie chwili samotności, spokoju, relaksu. Dziecko też ma do tego prawo, ale w dużo większym wymiarze, bo jego niedojrzały układ nerwowy nie łaknie tylu bodźców, ile mu serwujemy.
 
Mój 10-letni syn niedawno podzielił się ze mną głęboką mądrością: „Wiesz mamo, tak bardzo chciałbym zrobić to wszystko powoli”. No właśnie, POWOLI! Pozwólmy dzieciom przeżyć ich dzieciństwo powoli. Dajmy im szansę na cieszenie się beztroską, swobodą. Tak naprawdę jeszcze zdążą przeżyć w pędzie resztę życia, tak jak my.
 
Edyta Bąk-Buczak
Wychowawca 2 stycznia 2014 
 
Zobacz także
Anna Błasiak

Chłopcy częściej niż dziewczynki postrzegani są jako niegrzeczni. Trudno przeciętnemu chłopcu w konfrontacji z przeciętną dziewczynką nie wyjść na łobuza. Rodzice wychowujący chłopca każdego dnia doświadczają, iż jego rozwój nie jest procesem spokojnym i łatwym. Nie wystarczy podawać mu śniadanie, czyste ubranie i czekać, aż pewnego dnia stanie się dojrzałym mężczyzną. Potrzebuje mądrego wsparcia, odpowiednich warunków rozwoju, często zupełnie innych niż te tworzone w domu czy w szkole oraz zaspokajania jego potrzeb, odmiennych niż u dziewczynek.

 
Piotr Pikuła

Współczesne badania dotyczące sytuacji polskich rodzin wyraźnie pokazują, że w wychowanie dzieci zaangażowane są przede wszystkim matki. Poziom zaangażowania ojców w wychowanie dzieci w polskich realiach ukazany został w książce Blaski i cienie współczesnej rodziny polskiej (J. Śledzianowski, S. Bębas; Jedność, Kielce 2013). Ojcowie wyprzedzają matki tylko w takich kategoriach, jak przemoc, alkoholizm, odrzucenie i tym podobne. 

 
Ks. Janusz Królikowski
Zbyt często wyobrażamy sobie krzyż jako zbiór ofiar, do których mamy się zmusić, szczególnie czynów pokutnych, rozumianych jako zadawanie sobie cierpień, czyli rodzaj "doloryzmu". I słusznie buntujemy się, że nie chcemy takiej pokuty i nie widzimy jej sensu. Jednak także w przypadku pokuty Jezus wychodzi nam naprzeciw i dokonuje odnowienia jej rozumienia - zaprasza nas do dokonania przewrotu w myśleniu na ten temat...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS