logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Józef Augustyn SJ
Konflikt w konfesjonale
Życie Duchowe
 


Ocalić słowa spowiednika
 
Jeśli penitent czuje się niewłaściwie traktowany, w przyjęciu odpowiedniej postawy ogromnie pomocne może być tzw. presuponedum, czyli „wstępne założenie”, jakie na początku Ćwiczeń duchownych daje kierownikowi duchowemu i odprawiającemu rekolekcje św. Ignacy Loyola. Ma ono ułatwić dialog w Ćwiczeniach, by mógł przebiegać bez nieporozumień, a sytuacje niejasne były rozwiązywane w duchu zgody, pokoju i wzajemnego rozumienia. „Aby zarówno dający Ćwiczenia Duchowne, jak i przyjmujący je – mówi Ojciec Ignacy – bardziej pomagali sobie wzajemnie i postępowali [w dobrem], trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego, niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie; a jeśli rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością, a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on, dobrze ją rozumiejąc, mógł ją ocalić” (Ćd 22). W sytuacji niezrozumienia pomiędzy dającym rekolekcje a odprawiającym je, Ignacy doradza podjęcie pewnych kroków. Można je zastosować w analogicznej sytuacji konfliktowej w konfesjonale.
 
Zarówno spowiednik, jak i jego penitent – jako dobrzy chrześcijanie –powinni być bardziej skorzy do „ocalenia wypowiedzi bliźniego, niż do jej potępienia”. Kiedy więc penitent czuje się zraniony jakimś słowem spowiednika, wówczas, analizując je w kontekście całego spotkania, winien założyć, że spowiednik chciał mu pomóc, choć może uczynił to niezbyt zręcznie. Emocjonalność wielu mężczyzn, także i księży, bywa nieraz nieco surowa. Wstydzą się niekiedy przyjmować życzliwość i okazywać ją. I choć to, co mówią, brzmi szorstko, za ich niezręcznie wypowiadanymi zdaniami kryje się często dobre, wręcz czułe serce. Tacy mężczyźni są nieraz doskonałymi spowiednikami. Zbytnia wylewność i czułość w konfesjonale bywa zwodnicza i myląca, a czasami nawet trująca. Spowiednik, który chwali penitentów czy schlebia im, usypia ich i zwodzi, a przez to także okłamuje. Jeden z Ojców pustyni twierdził, że spowiednik, który chwali grzesznika, oddaje go w ręce diabła. Grzesznik winien być napominany. Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło (J 5, 14) – mówił Jezus do uzdrowionego. Kobietę upadłą, którą obronił przed ukamienowaniem, napominał: Idź i odtąd już nie grzesz (J 8,11).
 
Słysząc trudną mowę spowiednika, penitent winien najpierw ratować jego słowa, zakładając, że jest dobrym chrześcijaninem, gorliwym kapłanem i chce służyć swoim upomnieniem. Mocne słowa księdza w konfesjonale czy na ambonie nie będą nas ranić, jeśli potraktujemy je jako adekwatną do naszych grzechów przestrogę. Kiedy w 1993 roku Jan Paweł II na Sycylii ostro napomniał mafię za popełniane przez nią zbrodnie, wołając podniesionym głosem: „Nawróćcie się, bo kiedyś wybije godzina sądu”, zatwardziali sycylijscy mafiosi uznali, że Papież obraził nie tylko ich, ale także wszystkich Sycylijczyków. Penitent, który nie szuka rzeczywistego nawrócenia, łatwo się zamknie i obrazi, gdy spowiednik upomni go lub wskaże przewidywane skutki jego grzechu. Słuszne upomnienie, choć bywa nieraz bolesne, nie jest dla człowieka poniżające. Wręcz przeciwnie – pomaga w odzyskaniu godności.
 
Nie bać się zapytać
 
Musimy być jednak uczciwi wobec tych penitentów, którzy skarżą się na swoich spowiedników. Zdarzają się takie zachowania w konfesjonale, których nie da się ocalić, ponieważ w sposób jednoznaczny są niesprawiedliwe. Wówczas, za radą Ignacego Loyoli, możemy nawiązać dialog, porozmawiać i pytać. Nie tylko ksiądz może zadać pytanie: „Co pan chciał przez to powiedzieć?”, ale i penitent może spytać: „Co ojciec chciał mi przez to powiedzieć?”. Wiele nieporozumień w konfesjonale wynika bowiem z braku odpowiedniego języka, nieprecyzyjnego wyrażania się i stosowanych przez obie strony skrótów myślowych. Dobry spowiednik, słysząc zagmatwane i niejasne wyznania, dyskretnie poprosi o wyjaśnienie. Ma obowiązek to zrobić, jeśli chodzi o ciężką materię grzechu. Wielu penitentów naraża się w konfesjonale na dodatkowe przykre pytania ze strony spowiedników tylko dlatego, że ich wyznanie grzechów jest nieprzygotowane, ogólnikowe, podszyte fałszywym wstydem i niekonkretne. Kiedy penitent nie wie, jak opisać swój grzech, może skorzystać z rachunku sumienia. Krótka refleksja nad tym, jak nazwać swój grzech, mogłaby zapobiec niejednemu nieporozumieniu w konfesjonale.
 
Zdarza się jednak, że powodem nieporozumienia jest niewłaściwa postawa księdza: brak uważnego słuchania, podejrzliwość, niedyskretne pytania, słowa obrażające poczucie godności penitenta, uwagi czy pytania ingerujące w intymną sferę, pobieżne oceny moralne, schematyczne i surowe pouczenia czy niestosowne pokuty zadawane bez rozeznania. Bardzo raniące są też pytania sugerujące grzech, którego penitent nie popełnił. W takiej sytuacji możemy zapytać spowiednika, jak zrozumiał nasze wyznanie, co chciał nam powiedzieć lub czy mógłby daną kwestię wyjaśnić. Często wymaga to nie lada odwagi, może jednak zapobiec narastaniu konfliktu. Kapłan, słysząc tego typu pytania, byłby zaproszony do refleksji, czy jego zachowanie nie przekracza pewnych granic, które jako spowiednik winien zachować. Zbyt wielu penitentów, słysząc przykre, a czasami i niesprawiedliwe słowa spowiednika, zamyka się w sobie, czują się urażeni i odchodzą od konfesjonału. A ponieważ uwagi księdza mają zwykle związek z ich grzechami, niewielu też dzieli się doznaną w konfesjonale przykrością z innymi.
 
 
 
Zobacz także
Fr. Justin
Ostatnio nasz biuletyn parafialny stwierdza, że ci ludzie, którzy znajdują trudności w wyznaniu swoich grzechów śmiertelnych, nie muszą się z nich spowiadać. Jeśli spowiedź jest dla nich "moralną niemożliwością", mogą tak czy owak otrzymać rozgrzeszenie, a "być może za rok lub dwa" wrócić do wyspowiadania się z tego, czego poprzednio nie mogli wyznać. Czy tak naucza Kościół?
 
Fr. Justin

Sakrament pojednania to przede wszystkim rzeczywistość teologiczna. Istotne jest tu działanie Boga. W tym konkretnym przypadku odpuszczenie grzechów i przywrócenie łaski uświęcającej. Wszystko, co jest ludzkie, psychologiczne, co wynika z interakcji dwóch osób, ma drugorzędne znaczenie.

 

Z o. Tomaszem Grabowskim OP rozmawia Agata Adaszyńska-Blacha

 
Wytykacz
Są takie momenty we Mszy świętej, które młodzież szczególnie celebruje. Są takie miejsca w kościele, które młodzież uznaje za szczególnie uprzywilejowane: Moment Komunii i półpiętro w drodze na chór. Niedziela jak niedziela, choć tym razem miałam o jeden więcej powód do radości. Oprócz mojej siostry poszła do kościoła również mama...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS