logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Józef Augustyn SJ
Konflikt w konfesjonale
Życie Duchowe
 


Czy Pan Bóg by się podpisał?

Rozgrzeszenie księdza wypowiedziane w imieniu Kościoła zawsze ma moc odpuszczenia grzechów, jednak inne jego słowa są pomocne tylko o tyle, o ile kapłan sam jest wierny Kościołowi i żyje jego duchem. Powierzchowne, przesadzone i surowe oceny, nawet jeżeli jest w nich wiele "kapłańskich emocji", są powiedziane we własnym imieniu, a nie w imieniu Boga i Kościoła. Podobnie we własnym imieniu niektórzy kapłani zmieniają dzisiaj wymagania Kościoła, sugerując, że nie podąża on za wymaganiami współczesnej cywilizacji. Jak ewangeliczni faryzeusze uzurpują sobie prawo do znoszenia przykazań, ale najczęściej tylko dlatego, że nie traktują ich poważnie. Kapłan, który ma świadomość, czym jest Boże prawo, nie śmie go pomniejszać czy podważać. Jeżeli jemu samemu trudno je zachować, winien to wyznać z pokorą przed Bogiem i własnym spowiednikiem, jak czynią to przed nim penitenci. Byłoby rzeczą wskazaną, by spowiednik - od czasu do czasu - zadał sobie pytanie, czy pod uwagami i radami wypowiadanymi przez niego w konfesjonale podpisałby się Pan Bóg. Odpowiedź na tak postawione pytanie może być bardzo trudna.

Słowo napomnienia w konfesjonale, które jest obowiązkiem spowiednika, winno być wolne od jego nieuporządkowanych emocji, szczególnie zaś gniewu i wyniosłości. Ojcowski ton, duch wiary, skromność i pokora sprawiają, że zwracanie uwagi penitentom nie jest przez nich odbierane jako ranienie. Doświadczenie pokazuje, że wierni nie obrażają się tak łatwo, a życzliwe upomnienie przyjmują w duchu wdzięczności. Penitenci przychodzą i klękają w konfesjonale, ponieważ chcą się przed Bogiem upokorzyć, wyznając swoje grzechy.

Idź i powiedz Kościołowi

Spowiednik w konfesjonale nie jest ostatnią instancją i sam nie daje sobie delegacji posługiwania. Ma przełożonych, którzy na mocy udzielonej im władzy posyłają go do posługi w konfesjonale. To mechanizm wypracowany przez Kościół na przestrzeni wieków, który pozwala rozeznawać postawę i zachowania duszpasterzy. Biskup udziela jurysdykcji kapłanowi do spowiadania na terenie jego diecezji i na ściśle określony czas, zwykle bardzo krótki. Odnawianie tej jurysdykcji jest okazją do rozeznania postawy kapłana w konfesjonale. Jurysdykcję winno traktować się z całą powagą wobec księży, na których penitenci się uskarżają, o czym często proboszczowie lub koledzy kapłani dobrze wiedzą. Te opinie wiernych zbywają, niestety, uwagami wypowiedzianymi dobrotliwym tonem: "Trochę tam krzyczy na ludzi". Cofnięcie jurysdykcji niektórym księżom, choćby na kilka tygodni czy miesięcy, byłoby dla nich mocnym upomnieniem i zachętą do refleksji nad ich reagowaniem w konfesjonale.

Wiernym, którzy nie studiują prawa kanonicznego ani teologii moralnej, należy się jasna informacja o tym, że Kościół jako wspólnota ma skuteczne instrumenty duchowe i prawne, aby osoby zachowujące się niewłaściwie w konfesjonale zobowiązać do zmiany ich postawy lub - w razie potrzeby - odsunąć od pełnionych funkcji. W ten sposób tworzy się we wspólnocie Kościoła klimat moralnej i duszpasterskiej przejrzystości. Oczywiście wiernym nie są potrzebne informacje o podejmowanych nieraz krokach dyscyplinarnych wobec kapłanów, ale jedynie świadomość, że Kościół jako wspólnota bierze pełną odpowiedzialność za postawę i zachowanie kapłana w konfesjonale.

Szukać porady u doświadczonego kapłana

Jeżeli spowiednik zachował się wobec penitenta niesprawiedliwie czy nawet gorsząco, a jednocześnie nie chciał na ten temat podjąć rozmowy, penitent ma prawo odwołać się do jego przełożonego. Osoby, które w konfesjonale spotkała przykra sytuacja, w imię miłości do sakramentu pojednania winny czuć się zobowiązane do szukania jakiegoś rozwiązania zaistniałej sytuacji. Ową trudność można co prawda potraktować jako pokutę za grzechy, ale - biorąc pod uwagę wymiar eklezjalny posługi sakramentalnej - trzeba ją przedstawić jako problem osobom kompetentnym. Obmawianie księdza, plotkowanie i obnoszenie się ze swoim skrzywdzeniem nie są właściwym rozwiązaniem.

Aby nie podejmować nierozważnych kroków, dobrze jest w takiej sytuacji szukać porady doświadczonego kapłana, który byłyby w stanie ocenić ją obiektywnie. Przedstawiając problem, trzeba nabrać dystansu do własnych zranionych emocji. Nie chodzi bowiem jedynie o wyżalenie się przed innym kapłanem, choć i to może być cenne, ale przede wszystkim o szukanie światła, w jaki sposób postąpić. I choć w razie wątpliwości można konsultacje powtórzyć, nie należałoby jednak szukać rady u zbyt wielu przypadkowych osób. Wielość sprzecznych opinii nie pomaga w wyrobieniu sobie trafnego sądu.

Jeżeli penitent uzna, że zachowanie spowiednika było na tyle krzywdzące, że potrzebne jest zgłoszenie tego faktu bezpośredniemu przełożonemu kapłana, wówczas ma do tego prawo. Winien jednak mieć świadomość, że bierze na siebie znaczną odpowiedzialność sumienia, ponieważ spowiednika obowiązuje tajemnica spowiedzi i nie może bronić się przed wysuwanymi wobec niego zarzutami. Powiadomienie biskupa o niewłaściwym zachowaniu spowiednika należałoby stosować jedynie w sytuacjach najtrudniejszych, takich, za które Kościół nakłada na kapłana ekskomunikę: nakłanianie do grzechu lub wywoływanie zgorszenia. Jeżeli penitent nie ma pełnej jasności sumienia, jak należy postąpić, a ponadto doświadczeni kapłani odradzają to radykalne rozwiązanie, wydaje się rzeczą słuszną nie brać na siebie takiej odpowiedzialności. Można wówczas udać się do niższej instancji, na przykład do proboszcza lub dziekana.

"Ze skargą" na spowiednika

Gdyby jednak chodziło o jednoznacznie niemoralne sytuacje ze strony kapłana wobec ludzi młodych, byłoby wskazane - o ile rzeczywiście sytuacja jest bardzo poważna - by osoba, u której młody krzywdzony człowiek szuka porady, udała się do bezpośredniego przełożonego. W sytuacjach głębokiej krzywdy, gdy młodemu człowiekowi brakuje jeszcze rozeznania i pewności siebie, nie można go zobowiązywać w sumieniu, aby sam narażał się na dodatkowe cierpienie i upokorzenie. Jest rzeczą oczywistą, że ktoś, kto idzie do biskupa czy prowincjała "ze skargą" na spowiednika, będzie poddany gruntownemu rozeznaniu i badaniu. Takie sytuacje wymagają niekiedy wręcz heroizmu. A ponieważ oskarżenie łatwo może być odwrócone w drugą stronę, stąd konieczna jest najwyższa rozwaga.

Zdarza się, że osoby zranione w konfesjonale we wczesnym dzieciństwie lub młodości w przypływie szczerości opowiadają o tym w mediach, podważając zaufanie do księży, podczas gdy nic nie zrobiły, by takim sytuacjom zapobiec w ramach wspólnoty Kościoła. Medialne nagłaśnianie pojedynczych sytuacji zranienia w konfesjonale jest krzywdzące dla całego Kościoła, ponieważ podważa zaufanie do kapłanów jako spowiedników i duszpasterzy.

Sytuacje, które rozważamy, na szczęście nie zdarzają się często. Trzeba jednak o nich mówić otwarcie, także wobec penitentów świeckich. I choć wielkie pożary zdarzają się bardzo rzadko, każdy budynek, w którym ludzie mieszkają i pracują, jest wyposażany w jasno oznakowane drogi ewakuacyjne oraz sprzęt przeciwpożarowy, nawet jeżeli ten często nigdy nie bywa używany. Ludziom rozsądnym nie przyjdzie jednak do głowy podważać słuszności instalowania go. Rzeczywistość bowiem pokazuje, że zdarzają się sytuacje, w których z jego pomocą ratuje się ludzkie życie. Jeżeli rzadko wybuchają wielkie pożary, to także dlatego, że z pomocą sprzętu bywają gaszone w samym zarodku. Odpowiedź na pytanie: "W jaki sposób należy się zachować, kiedy poczujemy się zranieni w konfesjonale przez spowiednika?" może być dla wielu takim właśnie nieużywanym sprzętem przeciwpożarowym. Penitent może mieć świadomość, że Kościół jako wspólnota chroni go wobec możliwych nieuczciwych zachowań w konfesjonale. Jest to także sygnał skierowany do księży nadużywających zaufania Kościoła, że posiada on określone mechanizmy, które pozwalają mu zapobiegać krzywdzie i bronić słabych.

Józef Augustyn SJ

     
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
ks. Marek Dziewiecki
Zadaniem dorosłych nie jest robienie dzieciom swoistej "reklamy" grzechów poprzez ich szczegółowe opisywanie. Mądry wychowawca nie skupia się na poszczególnych grzechach, lecz stara się w prosty sposób ukazać sens poszczególnych przykazań. Taki wychowawca wyjaśnia, przed jaką krzywdą chroni nas dane przykazanie...
 
ks. Marek Dziewiecki
Twój brat był umarły a znów ożył. Zaginął a odnalazł się (Łk 15, 5). Spotykamy się z Jezusem jako lekarzem. Grzech rozumie On jako chorobę. Można w niej trwać – wtedy to choroba przewlekła. Można w niej umrzeć – i wówczas jest to choroba śmiertelna. Do tej prawdy nawiązuje przypowieści o Synu Marnotrawnym, gdy Ojciec tłumaczy drugiemu synowi, że jego brat był umarły, a ożył.
 
ks. Marek Dziewiecki
Rachunek sumienia jest praktyką konieczną dla każdego wierzącego. Jako bezpośrednie przygotowanie do spowiedzi jest czymś trudnym i często niezrozumiałym. Oderwany od doświadczenia nawrócenia, którego zewnętrznym przejawem jest sakramentalna spowiedź, wynaturza się w praktykę introwersji, której celem jest osobiste doskonalenie się. Rachunek sumienia powinien zmierzać do przypomnienia sobie grzechów; winien nas ustawić w prawdzie o sobie...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS