PRAWA RZĄDZĄCE ROZWOJEM DZIEJÓW
Pragnąc odkryć prawa rządzące procesem dziejowym, musimy odwołać się do Biblii, a zwłaszcza do tych jej - bardzo licznych - fragmentów, które dotyczą teologii dziejów: do wszystkich tekstów prorockich, w szczególności zaś proroctw Izajasza, Ezechiela i Daniela. Jeśli zaś chodzi o Nowy Testament, naszym źródłem pozostają: cały tekst Apokalipsy, mowy o końcu czasów w Ewangeliach synoptycznych i listy (zwłaszcza świętych Piotra i Pawła; listy Jana w nieco mniejszym stopniu). Jednak tekstem, który zdaje się stanowić najbardziej wymowny klucz interpretacyjny, pozostaje przypowieść o kąkolu w zbożu. Warto więc, abyśmy przytoczyli ją w całości:
Królestwo niebieskie jest podobne do człowieka obsiewającego swoje pole dobrym ziarnem. A kiedy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel i nasiał między zboże kąkolu, i odszedł. Kiedy zboże urosło i wydało owoc, ukazał się i kąkol. Słudzy gospodarza zapytali: - Panie, czyż nie obsiałeś swego pola dobrym ziarnem? Skąd zatem wziął się kąkol? On odpowiedział: - Nieprzyjazny człowiek to uczynił. - A słudzy mu mówią: Jeśli chcesz, pójdziemy go zebrać. On zaś na to: - Nie, abyście zbierając kąkol, nie powyrywali razem z nim pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniw. A w czasie żniw powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw kąkol i zwiążcie w snopki na spalenie, a pszenicę znieście do spichrza. […] Potem, pozwoliwszy odejść tłumom, poszedł do domu. Podeszli do Niego uczniowie, prosząc: - Wyjaśnij nam przypowieść o kąkolu na roli. On odpowiedział: - Ten, który sieje dobre ziarno, to Syn Człowieczy. A polem jest świat, dobrym nasieniem synowie królestwa, kąkolem synowie złego. A nieprzyjacielem, który posiał kąkol, jest diabeł. Żniwem jest koniec świata, a żeńcami aniołowie. Jak więc zbiera się kąkol i spala w ogniu, tak będzie na końcu świata. Syn Człowieczy wyśle swoich aniołów i zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich do rozpalonego pieca. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy "sprawiedliwi będą jaśnieć jak słońce w królestwie swego Ojca". Kto ma uszy, niechaj słucha![15].
Słuchając uważnie, czyli spełniając wymóg, jaki Chrystus stawia swoim uczniom, z zacytowanej powyżej przypowieści możemy wyciągnąć trzy istotne wnioski. Pierwszy z nich dotyczy sądu ostatecznego. Niecierpliwości tych, którzy tu i teraz chcieliby zaprowadzić sprawiedliwość, Jezus przeciwstawia cierpliwość, szacunek i rozwagę. W obliczu historii musimy zachować pokorę i zdrowy rozsądek, mając świadomość, że nie jesteśmy w stanie ferować sprawiedliwych wyroków - ludzka sprawiedliwość pozostaje powierzchowna i omylna. Druga nauka dotyczy właśnie kwestii omylności: zasłona niewiedzy, za jaką pozostajemy, zwykle zaciemnia obraz sytuacji i uniemożliwia nam jej jasną ocenę. Zachowajmy pokorę, nie sądźmy po pozorach, nie wysnuwajmy ostatecznych wniosków. Granica pomiędzy dobrem i złem nie przebiega w miejscu, które my sami chcielibyśmy wyznaczyć - raczej instynktownie i spontanicznie. Nieomylność pozostaje wyłączną domeną Boga. A co za tym idzie, sprawiedliwość nie pochodzi z tego świata. Trzecia nauka jest równie istotna, choć w większość komentatorów pomija ją milczeniem. Chodzi o prawdę o synach królestwa i synach złego. W pierwszym odruchu można by sądzić, że - skoro łaska i grzech toczą walkę o serce człowieka - człowiek w swoim sumieniu będzie umiał oddzielić dobro od zła. Jednak przypowieść zdaje się być o wiele głębsza. Kieruje naszą uwagę ku bardziej zatrważającej tajemnicy. Przypomina nam mianowicie, iż z racji wolnej woli, jaką został obdarzony człowiek, istota ludzka może podążyć drogą zbawienia lub wybrać zatracenie. Jeśli owa dwubiegunowość przetrwa do samego końca, doprowadzi - z Bożym przyzwoleniem - do dwóch skrajnie odmiennych rozstrzygnięć. Przypowieść przestrzega nas przed samowolnym osądzaniem, nakazując nam pozostawienie go Bogu. Póki co, karty są zakryte. Nie wiemy, kto zostanie zbawiony, a kto pójdzie na zatracenie. Pozostając za zasłoną niewiedzy, musimy zwalczać zło i - nie zważając na pozory - pracować dla zbawienia wszystkich.
Analizując formalny aspekt przypowieści, nie sposób nie zauważyć, że Jezus odwołuje się w niej do praw natury. Stwierdzenie, że historia rozwija się w sposób organiczny, jak roślinność, jest jednoznaczne ze stwierdzeniem, że - tak jak natura - podlega prawom rozwoju i wzrostu. Oznacza to, że w przypadku historii (procesu dziejowego) jak najbardziej można mówić o pewnej formie postępu. Myśliciele doby oświecenia - racjonaliści - także odwoływali się do symboliki roślinnej. Na przykład Kant, który wskazywał na zasadę celowości, jaką natura wpisała w świat zwierząt. Kant przyznaje co prawda, że w przeciwieństwie do zwierząt, człowiek i zbiorowości ludzkie, nie podlegają instynktom, a jednocześnie - podejmując próbę stworzenia historii powszechnej - opiera się na założeniu celowości przyrody:
jeśli porzucamy tę podstawową zasadę, to stajemy już nie wobec przyrody działającej według praw, lecz igrającej bez celu, a w miejsce nici przewodniej rozumu wkracza beznadziejna przypadkowość [16].
Jednak w przypadku ewangelicznej przypowieści nie mamy do czynienia li i tylko z prostą analogią przyrodniczą. Parabola dzieli świat na dwie zhierarchizowane sfery: dolną - do której zalicza się historia ludzka, dojrzewająca jak zboże, i górną - sferę świata niewidzialnego, w której zamieszkują aniołowie - żeńcy i nieprzyjaciel - zły [17]. A także - i przede wszystkim - Syn Człowieczy, który dokona Sądu Ostatecznego. Ujęcie racjonalistyczne eliminuje tę nadprzyrodzoną perspektywę i głębię, sprowadzając wszystko do szytej na ludzką miarę ideologii postępu. Rzekome chrześcijaństwo Kanta traci żywotność w obliczu ograniczeń, które narzuca mu "czysty rozum".
Tymczasem z przypowieści o kąkolu w zbożu można wydedukować co najmniej prawo fundamentalne: mówiące o tym, że aż do końca czasów, proces dziejowy przebiega dwutorowo i prowadzi do dwóch skrajnie odmiennych rozstrzygnięć i że nie ma czegoś takiego, jak czas idealny, swoisty złoty wiek, kiedy to na ziemi miałoby zapanować absolutne dobro (wątek millenarystyczny). Ewangeliczna parabola ujawnia zasadniczy konflikt, który - ujmując rzecz w słowach świętego Augustyna - rozgrywa się pomiędzy dwoma "państwami": państwem, którego fundamentem jest miłość samego siebie posunięta do pogardy Boga i państwem, którego fundamentem jest miłość Boga posunięta do pogardy samego siebie [18]. Opowiedzenie się po jednej lub drugiej stronie stanowi kryterium podziału: kryterium wewnętrzne, niewidoczne - jakże odmienne od kryteriów podziału na warstwy społeczne czy bloki religijne. Sobór Watykański II porusza tę kwestię w rozdziale poświęconym aktywności ludzkiej w świecie:
W ciągu bowiem całej historii ludzkiej toczy się ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta zaczęta ongiś u początku świata, trwać będzie do ostatniego dnia, według słowa Pana. Wplątany w nią człowiek wciąż musi się trudzić, by trwać w dobrym i nie będzie mu dane bez wielkiej pracy oraz pomocy łaski Bożej osiągnąć jedności w samym sobie [19].
Punktem wyjścia naszych rozważań - punktem, którego pominąć nie sposób - pozostaje tajemnica grzechu pierworodnego. W zależności od perspektywy, z jakiej spojrzymy na tę tajemnicę, uzyskamy odmienne wizje sensu dziejów. Jeśli - zgadzając się z najpopularniejszym dzisiaj stwierdzeniem - uznamy, że biblijna historia o grzechu pierworodnym nie ma żadnej wartości historycznej, ponieważ Biblia mówi językiem obrazu, metafor i symboli, oddamy pole ideologii postępu, która nie ma nic wspólnego z wartościami chrześcijańskimi, lub nihilizmowi, który głosi brak celu i sensu życia. Musimy przyznać, że opowieść biblijna - niczym przypowieść - przedstawia w formie symboli i wyobrażeń prawdę historyczną. Musimy uznać zawarty w niej ogromny, niekłamany walor prawdy. Jak to ujął papież Jan Paweł II, ów natchniony tekst, o pierwotnym charakterze mitycznym, jako jedyny spośród wszystkich tekstów o stworzeniu - zarówno staro- (mity religijne), jak i nowożytnych (mity materialistyczne z pretensjami naukowymi) objawia "teologiczną prahistorię" ludzkości.
Z powyższymi stwierdzeniami zgadza się Sobór Watykański II [20]:
[…] człowiek, stworzony przez Boga w stanie sprawiedliwości, za poduszczeniem Złego już na początku historii nadużył swej wolności, przeciwstawiając się Bogu i pragnąc osiągnąć cel swój poza Nim. Poznawszy Boga, "nie oddali Mu czci jako Bogu, lecz zaćmione zostało ich bezrozumne serce" i służyli raczej stworzeniu niż Stworzycielowi (Rz 1,21-25). To, co wiemy dzięki Bożemu Objawieniu, zgodne jest z doświadczeniem. Człowiek bowiem, wglądając w swoje serce dostrzega, że jest skłonny także do złego i pogrążony w wielorakim złu, które nie może pochodzić od dobrego Stwórcy. Wzbraniając się często uznać Boga za swój początek, burzy należny stosunek do swego celu ostatecznego, a także całe swoje uporządkowane nastawienie czy to w stosunku do siebie samego, czy do innych ludzi i wszystkich rzeczy stworzonych. Dlatego człowiek jest wewnętrznie rozdarty. Z tego też powodu całe życie ludzi, czy to jednostkowe, czy zbiorowe, przedstawia się jako walka, i to walka dramatyczna między dobrem i złem, między światłem i ciemnością. Co więcej, człowiek odkrywa, że jest niezdolny zwalczać skutecznie o własnych siłach napaści zła, tak że każdy czuje się jakby skrępowany łańcuchami. Ale sam Pan przyszedł, aby człowieka uwolnić i umocnić, odnawiając go wewnętrznie i wyrzucając precz "księcia tego świata" (J 12,31), który trzymał człowieka w niewoli grzechu.
Wokół tego samego tematu krążą refleksje Jana Pawła II, jak na przykład przemyślenia dotyczące roku 1989, zawarte w encyklice ogłoszonej z okazji stulecia Rerum novarum:
Ponadto człowiek stworzony do wolności nosi w sobie ranę grzechu pierworodnego, który stale pociąga go ku złu i sprawia, że potrzebuje on odkupienia. Nauka ta jest nie tylko integralną częścią chrześcijańskiego Objawienia, ale ma również dużą wartość hermeneutyczną gdyż pozwala zrozumieć ludzką rzeczywistość. Człowiek dąży do dobra, ale jest również zdolny do zła; potrafi wznieść się ponad swoją doraźną korzyść, pozostając jednak do niej przywiązany. Porządek społeczny będzie tym trwalszy, im w większej mierze będzie uwzględniał ten fakt i nie będzie przeciwstawiał korzyści osobistej interesowi społeczeństwa jako całości, a raczej szukać będzie sposobów ich owocnej koordynacji. W istocie, tam gdzie indywidualny zysk jest przemocą zniesiony, zastępuje się go ciężkim systemem biurokratycznej kontroli, który pozbawia człowieka inicjatywy i zdolności twórczej. Gdy ludzie sądzą, że posiedli tajemnice doskonałej organizacji społecznej, która eliminuje zło, sądzą także, iż mogą stosować wszelkie środki, także przemoc czy kłamstwo, by ją urzeczywistnić. Polityka staje się wówczas "świecką religią", która łudzi się, że buduje w ten sposób raj na ziemi. Żadnego jednak wyposażonego w organizację polityczną społeczeństwa, które posiada własną autonomię i prawa, nie można nigdy mylić z Królestwem Bożym. Ewangeliczna przypowieść o dobrym nasieniu i chwaście (por. Mt 13,24-30. 36-43) uczy nas, że jedynie Bóg może oddzielać tych, którzy należą do Królestwa, od tych, którzy należą do Złego, i że tego rodzaju sąd będzie miał miejsce na końcu czasów. Roszcząc sobie prawo do formułowania tego sądu już teraz, człowiek stawia siebie na miejscu Boga i sprzeciwia się Jego cierpliwości.
Dzięki ofierze Chrystusa na Krzyżu zwycięstwo Królestwa Bożego dokonało się raz na zawsze, niemniej jednak chrześcijanin musi walczyć z pokusami i z siłami zła. Dopiero na końcu dziejów Pan powróci w chwale na sąd ostateczny (por. Mt 25,31) i ustanowi nowe niebiosa i nową ziemię (por. 2 P 3,13; Ap 21,1), dopóki jednak trwa czas, w sercu ludzkim wciąż toczy się walka pomiędzy dobrem a złem [21].
Przyjmując tę globalną wizję dziejów świata, możemy sformułować pewne prawa, które rządzą procesem historycznym - aż po jego fazę końcową. Co prawda, prawa te dają jedynie bardzo fragmentaryczny obraz całości, której ludzka inteligencja ogarnąć nie może, jednak - podobnie jak drobny odłamek porcelany, który przywodzi na myśl obraz nietkniętej wazy - pozwalają już teraz, choćby z daleka, uzyskać wgląd w skończony obraz całości.
Przypisy:
[15] Mt 13,24-30 i 36-43.
[16] Idea powszechnej historii w aspekcie kosmopolitycznym, Teza 1, w: Immanuel Kant, Rozprawy z filozofii historii, przekład: Translatorium filozofii niemieckiej Instytutu im. Mikołaja Kopernika pod kierunkiem Mirosława Żelaznego, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2005, s. 32.
[17] Jak dalej zobaczymy, aniołowie i demony są uczestnikami ludzkiej historii; podobnie jak święci, Chrystus i Maryja. I nade wszystko Bóg, który także jest uczestnikiem gry, w którą grają obdarzone wolną wolą stworzenia.
[18] Zob. święty Augustyn, O państwie Bożym, 14,28 (przypis tłumaczki).
[19] Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, 37.
[20] Ibidem, 13.
[21] Jan Paweł II, Encyklika Centesimus annus, 25.
[22] Sobór Watykański II, Gaudium et spes, 34.
[23] François de La Rochefoucauld, Maksymy i rozważania moralne, przełożył Tadeusz Żeleński-Boy, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2004, nr 218 (przypis tłumaczki).
[24] Zob. J 16,13.
[25] Dei verbum, Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym, 8.
[26] Paul Valéry, Regards sur le monde actuel, Librairie Stcock, Delamain et Boutelleau, Paris 1931, s. 12 (przypis tłumaczki).
[27] Dominique Wolton, L'autre mondialisation, Flammarion, 2003, s. 11-12.
[28] Zarządzanie globalne. Nasza odpowiedzialność, aby globalizacja stałą się szansą dla wszystkich. Raport przedłożony biskupom COMECE, [w:] "Wokół Współczesności" 2 (14) 2002, s. 38.
[29] Mt 24,40-41. Zob. też Ap 14,14-20 (żniwo na ziemi).
[30] John Henry Newman pisze: "Każde wydarzenie historyczne stanowi prefigurację wydarzeń, które nastąpią po nim, a historia rozwija się po spirali, zataczając coraz to szersze kręgi. Czasy apostolskie stanowiły prefigurację czasów ostatecznych: znały, co to fałszywi mesjasze i wstrząsy społeczno-polityczne, po czym przyszedł prawdziwy Chrystus, przynosząc koniec Kościoła judaistycznego. Na tej samej zasadzie każda epoka stanowi wyobrażenie przyszłych wydarzeń, które - jako jedyne - będą wypełnieniem proroctwa; proroctwa, które rządzi nimi wszystkimi" (L'Antichrist, Ad Solem, 1995, s. 33).
[31] Dn 7,2-7.
[32] 1 J 2,18-19.
[33] 2 P 3,11-12.
[34] Ap 6,9-11.
[35] Ap 14,18-20.