logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jean-Marc Bot
Koniec świata. Duch czasów ostatecznych
Wydawnictwo Święty Wojciech
 


Wydawca: Wydawnictwo Święty Wojciech
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7516-284-4
Format: 140x210
Stron: 120
Rodzaj okładki: Miękka
 
 
Kup tą książkę

 
ZNAKI


Chcąc w sobie wypracować zdolność rozeznawania znaków czasu, będziemy musieli się uciec nie tylko do Biblii, lecz także do Tradycji - a w niej do jednego z doskonalszych znawców przedmiotu: do świętego Jana od Krzyża i jego wykładu na temat widzeń i mów Bożych z II Księgi Drogi na Górę Karmel (z rozdziałów 19. i 20.).
 

Widzenia i mowy Boże według świętego Jana od Krzyża
[106]

Punktem wyjścia dla rozważań świętego Jana od Krzyża jest kwestia trudności w porozumiewaniu się Boga z ludźmi. Otóż, mimo iż teofanie i mowy Boże są prawdziwe i zawsze wiarygodne same w sobie, to jednak w stosunku do nas nie zawsze są takie. Dzieje się tak z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest dysproporcja pomiędzy Bożą Inteligencją a naszym sposobem pojmowania, który sprawia, że nie jesteśmy w stanie właściwie zrozumieć znaczenia Bożych objawień i zawartego w nich ducha. Drugi powód jest taki, iż Bóg niejednokrotnie wyjaśnia swoją myśl, opisując działanie stworzeń. Jeśli zmienia się działanie człowieka, proroctwo, które oparte było na takim, a nie innym działaniu, także ulega zmianie. Dysproporcję pomiędzy Bożymi zamysłami a sposobem rozumowania człowieka często odnaleźć można w Piśmie Świętym. Wielu patriarchom nie spełniły się proroctwa i słowa Boże tak, jak się tego spodziewali, a to z tej przyczyny, że rozumieli je na sposób ludzki, zbyt dosłowny. I tak na przykład: Bóg obiecał Abrahamowi, że posiądzie ziemię kananejską. Patriarcha zrozumiał proroctwo dosłownie, podczas gdy Bóg zamierzył, iż ziemię kananejską posiądzie nie Abraham, ale jego synowie, po czterystu latach [107]. Podobny błąd popełnił Jakub, który usłyszał, że Bóg zaprowadzi go do Egiptu i wyprowadzi stamtąd. Patriarcha zmarł jednak w Egipcie, a Boża obietnica względem Jakuba spełniła się dopiero w pokoleniu jego synów [108]. W Księdze Sędziów czytamy, że Bóg zagrzewał do walki pokolenia Izraela, które złączyły się do walki przeciw pokoleniu Beniamina, i które dwa razy z rzędu poniosły sromotną klęskę. Dopiero za trzecim razem Bóg wyraźnie obiecał im zwycięstwo [109]. Przyczyna mylnego rozumienia objawień i słów Bożych wynika ze zbyt dosłownego i powierzchownego ich pojmowania. Zgodnie z tym, co mówi święty Paweł, litera zabija, duch zaś ożywia. Dlatego trzeba odstąpić od dosłownego rozumienia widzeń zmysłowych, a zostać pośród ciemności wiary - wiara bowiem jest duchem, czego zmysły nie mogą ogarnąć - w przeciwnym razie, zaczniemy lekceważyć proroctwa pod pretekstem, że się nie sprawdzają. Nawet sam Jeremiasz, który był prorokiem Boga, biadał, że Bóg oszukał swój lud, choć przecież przyobiecał mu pokój [110]! Podobnie ma się rzecz z proroctwem dotyczącym Chrystusa: pomyli się ten, kto zechce dosłownie zrozumieć Psalm 72(8-12): "Niech panuje od morza do morza […] On wyzwoli bowiem ubogiego wołającego [o pomoc] i biednego, którego nikt nie wspomaga". Brak zrozumienia był też powodem, dla którego żydzi nieświadomie, "wypełnili słowa proroków czytane w każdy szabat" [111]. Nawet wśród uczniów Jezusa byli tacy, którzy zbyt przywiązywali się do fałszywych nadziei: jak uczniowie idący do Emaus, którzy bardzo przeżywali polityczną klęskę Jezusa, lub apostołowie, którzy w dniu Wniebowstąpienia wciąż jeszcze pytali Go o doczesne królestwo Izraela. Z kolei Kajfasz prorokuje bez zrozumienia [112]. Bowiem "słowa Boże są przepaścią i głębokością ducha. Chcieć je ograniczyć do tego, co z nich rozumiemy i co mogą pojąć zmysły, to nic innego, jak chcieć ręką uchwycić powietrze i ująć pył w nim się unoszący. Powietrze rozwiewa się i ręka zostaje próżna". Zatem należy odrywać się od wszelkich widzeń i słów i wejść w wolność i ciemność wiary, by z niej czerpać wolność i obfitość ducha oraz mądrość i należyte zrozumienie słów Bożych. Aby rozumieć słowo Boże, trzeba być człowiekiem duchowym - w tym znaczeniu, w jakim rzecz ujmuje święty Paweł w pierwszym liście do Koryntian [113].

Przykładów mylnego rozumienia słów Bożych przez niektórych świętych dostarcza nam także historia Kościoła. Na przykład święty Franciszek z Asyżu, słysząc słowa: Franciszku, idź odbuduj mój kościół, pojął nakaz Chrystusa dosłownie (odbudował zrujnowaną kaplicę), podczas gdy w rzeczywistości Pan powierzył mu misję duchową. Z kolei Joanna d'Arc, słysząc głos mówiący: "Wybawię cię od nich", myślała, że zostanie uwolniona z więzienia, a tymczasem została uwolniona od świata przez męczeństwo! Jeśli chodzi o przepowiednię, jaką Bóg skierował do świętej Teresy z Lisieux: "Zostaniesz męczennicą", można by ją jakoś ogarnąć ludzką myślą, uznając, iż się spełniła: święta Teresa cierpiała z powodu nocy wiary i zmarła w mękach na gruźlicę. Skoro więc najwięksi święci mają trudności z właściwą interpretacją widzeń i słów Bożych, nie starajmy się być mądrzejsi od nich.

Spróbujmy przeanalizować teraz drugi powód, dla którego nie jesteśmy w stanie prawidłowo zinterpretować widzeń i przepowiedni; powód ten bierze się z przyczyn, na których przepowiednie są oparte. Bóg niejednokrotnie wyjaśnia swoją myśl, opisując działanie stworzeń. A że zarówno stworzenia, jak i ich działania są zmienne i zawodne, zatem i słowa Boże, które się na nich opierają, mogą się zmieniać i stawać się zawodne. Oznacza to, że wiele proroctw ma charakter warunkowy. W takich razach główna trudność polega na tym, że Bóg nie uprzedza nas o tym, że Jego słowa nie wyrażają wyroków ostatecznych i bezwarunkowych. I tu także możemy się powołać na liczne przykłady biblijne. Najbardziej słynnym z nich pozostaje proroctwo Jonasza dotyczące miasta Niniwy:

"Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona" [114].

Złowróżbna zapowiedź nie spełniła się, ponieważ mieszkańcy Niniwy się nawrócili. Paradoksalnie ich nawrócenie - zadające kłam przepowiedni - było skutkiem jonaszowego prorokowania. Zatem należy umieć odróżnić cel prorokowania od samego proroctwa. W tym konkretnym przypadku, proroctwo ma odnieść określony skutek, to znaczy nawrócenie grzeszników. Tak było w przypadku króla Dawida, który czynił pokutę i króla Achaba, który słysząc surowe słowa proroka, ukorzył się przed Bogiem. Bóg "zmienił zdanie" i cofnął swój wyrok, który przecież stanowił realną groźbę [115]. Z kolei w przypadku Helego, kapłana Izraela, zmiana decyzji polegała na tym, że Bóg cofnął swoje błogosławieństwo, którego udzielił jego przodkom. Tym samym ukarał kapłana za pobłażliwość, jaką ten okazywał swoim bezbożnym synom. Pozbawiony Bożego błogosławieństwa dom kapłana miał ponieść konsekwencje przewinień Helego [116].

Nie trzeba więc sądzić, że objawienie i słowa Boże muszą spełnić się niezawodnie według brzmienia słów, szczególnie gdy uzależnione są od przyczyn ludzkich, które mogą się zmieniać, przeobrażać czy przeinaczać. Jedynie Bóg wie, w jakim stopniu Jego słowa uzależnione są od tych przyczyn. Bywa, że przyczyn owych nie objawia, lecz przeciwnie, jak w przypadku Jonasza, pomija je milczeniem. Bywa jednak i tak że podaje przyczyny, jak było w przypadku Roboama [117]. Jednak bez względu na to, czy Bóg swe słowa wyjaśnia, czy nie, nie możemy zrozumieć całkowicie ukrytych w nich prawd i różnorodności znaczeń. Bóg bowiem przemawia na wysokości niebios według dróg wieczności. My natomiast, żyjąc na ziemi, ciemni, pojmujemy jedynie drogi ciała i czasu.

W tym miejscu pojawia się całkiem naturalna obiekcja: po co Bóg przemawia do nas, skoro tak wielką trudność sprawia nam rozumowe poznanie Jego słów? Święty Jan od Krzyża odpowiada, iż każde słowo Boże będzie zrozumiane we właściwym czasie, na rozkaz Tego, który je wypowiedział. Ten, komu Bóg zechce dać zrozumienie - zrozumie. Wtedy okaże się, że takie postępowanie było słuszne, gdyż Bóg nie czyni niczego bez powodu i słuszności. Trzeba więc czekać i oprzeć się nie na własnym rozumieniu słów i dzieł Bożych, lecz na wierze, w przeciwnym razie narażamy się na wielkie pomyłki i zawstydzenie. Prorocy, którzy niejednokrotnie stali się pośmiewiskiem dla tych, dla których prorokowali, doświadczyli tego aż nazbyt boleśnie [118]. To zresztą tłumaczy ucieczkę Jonasza, który nie chciał się podjąć misji profetycznej. Aby przezwyciężyć tego rodzaju przeszkody, Jezus zapowiada swoim uczniom, że Ojciec ześle na nich Ducha Świętego, który sprawi, że wszystko stanie się dla nich jasne. Wówczas przypomną sobie i wreszcie zrozumieją wydarzenia, których nie byli w stanie pojąć wcześniej [119].
 
Znaki czasu

Zachowując jako punkt odniesienia ów wykład wielkiego mistyka i doktora Kościoła, postaramy się prześledzić znaki końca czasów w tej postaci, w jakiej są wyszczególnione w Piśmie Świętym. Model analizy, który chciałbym tu zastosować, opiera się głównie na Ewangeliach synoptycznych, Katechizmie Kościoła Katolickiego i Tradycji. Celowo nie drążę tematu, nie usiłuję poznać ewentualnych dat czy scenariusza przyszłych wydarzeń. Chcę po prostu nadać wydarzeniom jak najbardziej prawdopodobną chronologię, by móc przeprowadzić analizę teologiczną. W moim odczuciu za punkt wyjścia wszelkich analiz z założenia powinny służyć mowy Jezusa na temat końca czasów. Żaden inny tekst nie może się z nimi równać pod względem istotności i znaczenia. Wszelkie inne proroctwa, które mogą się ewentualnie pojawić, powinny harmonijnie współbrzmieć z proroctwami zawartymi w Ewangeliach [120].

Jeśli zajrzymy do którejś z synops, zauważymy, że pierwszym zapowiedzianym przez Jezusa znakiem czasu jest zburzenie Świątyni Jerozolimskiej. Nastąpiło to w roku 70. A zatem od śmierci Jezusa do zburzenia Świątyni upłynęło 40 lat, to znaczy - nie przeminęło jedno pokolenie. Dla egzegetów-racjonalistów oznacza to, że ewangeliści spisali swoje teksty dużo później, wkładając w usta Jezusa antydatowaną przepowiednię! Dla uczniów Chrystusa i egzegetów-wierzących oznacza to natomiast, że Jezus nie pomylił się wygłaszając proroctwo… Tak czy inaczej, istotę tego fragmentu Ewangelii stanowi "zoom" - zbliżenie perspektywy - łączące dwa pozornie odległe od siebie wydarzenia w jedną logiczną całość. Zarówno dla Jezusa, jak i dla apostołów zburzenie Świątyni, które wpisuje się w dzieje Izraela, i koniec czasów - pozostają jednym i tym samym. Dla Mateusza i Marka jest to wręcz oczywiste. U Łukasza związek pomiędzy tymi wydarzeniami wciąż pozostaje widoczny, lecz okresy są zdecydowanie różne: z historycznego punktu widzenia zburzenie Świątyni nie zbiega się w czasie z końcem świata. Według Ewangelisty, pomiędzy zdobyciem Jeruzalem i kosmicznymi wstrząsami zapowiadającymi koniec świata upłynie czas bliżej nieokreślony, ponieważ

"poganie deptać będą Jeruzalem, aż się dopełnią ich czasy" [121].

W Ewangelii Łukasza Jezus zapowiada wydarzenia, które nastąpią po tym, co On sam nazywa "początkiem boleści" [122]. Znaków tego czasu jest osiem: fałszywi prorocy, którzy zwiodą wielu; wojny i pogłoski wojenne; głód; zaraza; trzęsienia ziemi; plagi i znaki na niebie; prześladowania chrześcijan i odstępstwo tych, którym zabraknie sił, by wytrwać. Skutek tych tragicznych wydarzeń będzie zatrważający, bowiem - jak mówi Jezus:

"wszyscy was znienawidzą z powodu imienia mojego" [123].

Jednak Nauczyciel z całą mocą podkreśla pozytywny skutek prześladowań. W pierwszej kolejności Jego uczniowie zaznają nienawiści ze strony żydów i pogan. Będzie to dla nich okazja do tego, by dali świadectwo tak pojedynczym osobom, jak i całym narodom. W tym miejscu pojawia się kwestia głoszenia narodom Ewangelii. W czasach prześladowań i zdrady chrześcijanie zostaną napełnieni specjalną mocą Ducha Świętego. Nie będą musieli się martwić, co mówić swym prześladowcom, bowiem zostaną napełnieni mądrością, która znacznie przewyższy argumenty ich przeciwników. Z powyższego wynika, że najpotężniejszą siłą nośną ewangelicznego orędzia będzie męczeństwo. W tym samym fragmencie Ewangelii odkrywamy ze zdumieniem, że w decydującym momencie orędzie Chrystusa ogarnie całą ziemię:

"A ta ewangelia o królestwie głoszona będzie na całej ziemi na świadectwo dla wszystkich narodów. I wtedy nastąpi koniec" [124].

Sam fakt, że Jezus w ten, a nie inny sposób puentuje swoje proroctwo, nabiera kapitalnego znaczenia, ponieważ zapowiadając inne znaki, podkreślał, że to jeszcze nie koniec. A zatem powinniśmy bardzo dokładnie przeanalizować sens tej przepowiedni i znaleźć powód, dla którego zapowiedzią końca jest ten, a nie inny znak - w swej istocie jak najbardziej optymistyczny. Musimy też określić, o jaki "koniec" chodzi. Póki co, niech wystarczy, że odwołamy się do Dnia Pięćdziesiątnicy. Wtedy to święty Piotr w swoim pierwszym wystąpieniu przypomina zebranym proroctwo Joela mówiące o tym, że Bóg ześle Ducha Świętego na każdego człowieka [125]. Proroctwo to daje do zrozumienia, że Zesłanie Ducha Świętego, które nastąpiło w Jerozolimie, jest punktem wyjścia, zaczątkiem Królestwa - które ogarnie cały świat. W tym miejscu pojawia się pytanie: jakie warunki muszą zostać spełnione, by Ewangelia w swej najczystszej postaci rzeczywiście została ogłoszona całemu światu? Zobaczymy, że na tym gruncie wyrasta kwestia żydowska (według Łukasza, który mówi, że dopełnią wyznaczone czasy narodów), kwestia ekumenizmu (wynikająca z J 17,21) i być może kwestia najbardziej heroicznej świętości (wielcy święci czasów ostatecznych według Grignona de Monfort).

Koniec jawi się jako nadejście tego, co najgorsze. Zasięg misterium zła, które ogarnia całą ziemię, jest wprost proporcjonalny do zasięgu ewangelizacji, która nastąpiła przed nim. Ewangeliści Mateusz i Marek sytuują epicentrum wydarzeń w Jerozolimie. Jednak każdy z nich udziela nam tajemniczej wskazówki: "kto czyta, niech rozważy" [126]. Powołując się na proroctwo Daniela i wspominając grecką okupację Antiocha IV Epifanesa, zapowiadają nadejście kolejnych, wręcz niewyobrażalnych wydarzeń:

"Bo nastanie wtedy "udręka" tak wielka, "jakiej od początku świata aż do dziś nie było" i nie będzie. I gdyby tych dni nie skrócono, nikt by nie ocalał, ale ze względu na wybranych dni te będą skrócone" [127].

"Obrzydliwość spustoszenia na miejscu świętym" (Mt 24,15) oznacza nadejście Antychrysta, który w imię pseudoreligijnej ideologii miałby przejąć władzę nad światem. Będzie on zwodził świat swoimi oszustwami, dokonując cudów i znaków:

"Pojawią się bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i będą czynić znaki tak wielkie, że zwiedliby, gdyby to było możliwe, i wybranych"
[128].

Będzie to królestwo najwyższego kłamstwa. A gdy ono nastanie, ludzie będą żyć w złudnym poczuciu pokoju, jak miało to miejsce w przededniu Potopu:

"A z nadejściem Syna Człowieczego będzie tak jak za czasów Noego. Jak przed potopem (ludzie) jedli i pili, żenili się i wydawali za mąż do dnia, w którym Noe wszedł do arki, i nie domyślali się niczego, aż przyszedł potop i wszystkich pochłonął, tak też będzie z przyjściem Syna Człowieczego" [129].

Po tych dniach, naucza Ewangelia, nastąpi szereg kosmicznych wstrząsów. Wobec ich ogromu, lęk, panika i śmiertelna trwoga ogarną całą ludzkość:

"I będą znaki na słońcu i na księżycu i na gwiazdach, a na ziemi zwątpienie ludzi bezradnych wobec huku fal morskich. Ludzie będą umierać ze strachu i z oczekiwania tego, co ma przyjść na ziemię, bo "moce niebieskie" będą poruszone" [130].

Na tle tych apokaliptycznych wydarzeń, nastąpi Powrót Chrystusa w Chwale - paruzja: wielkie objawienie tajemnicy Bożej:

"Wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego. I "płakać będą wszystkie pokolenia ziemi, i ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach niebieskich" z wielką mocą i chwałą. I pośle swoich aniołów z wielkim trąbieniem, i zgromadzą ze wszystkich stron świata Jego wybranych od jednego krańca nieba do drugiego" [131].

W tym miejscu kończy się ewangeliczne proroctwo mówiące o znakach na ziemi i niebie. Innymi słowy, na końcową sekwencję dziejów miałyby się składać: nagły powrót Chrystusa w Chwale kładący kres kłamstwom Antychrysta, zgromadzenie wybranych, zmartwychwstanie ciał, Sąd Ostateczny, nastanie nowego świata i życie wieczne.

"A Królestwu Jego nie będzie końca".

Głębsze zrozumienie znaków, które wymienia Chrystus, umożliwi nam analiza innych fragmentów Pisma oraz tekstów należących do Tradycji. Jednak nadal będziemy się poruszać w ogólnych ramach nakreślonych przez Ewangelie synoptyczne. W pierwszej kolejności powróćmy jednak do kwestii rozeznania.

Przypisy:


 [106] Autor nie ujmuje cytatów w cudzysłowy, mimo iż niniejszy rozdział jest nie tyle streszczeniem, co parafrazą i obszernym cytatem Drogi na Górę Karmel świętego Jana od Krzyża. Polski przekład cyt. za: Krakowską Prowincją Karmelitów Bosych, http://www.karmel.pl (przypis tłumaczki).
 [107] Rdz 15,7-8 i 12-20.
 [108] Rdz 46,3-4.
 [109] Sdz 20,11-48.
 [110] Jr 4,10; zob. także Jr 8,15 (zawiedzione nadzieje).
 [111] Dz 13,27.
 [112] J 11,50.
 [113] 1 Kor 2,14-15.
 [114] Jon 3,4.
 [115] 2 Sm 12,13-15; 1 Krl 21,29.
 [116] Zob. 1 Sm 2,27-36 (przypis tłumaczki).
 [117] 1 Krl 11,38.
 [118] Jr 20,7-9; Lm 3,47.
 [119] J 12,16; 14,26.
 [120] Proponuję Czytelnikowi lekturę dowolnej synopsy lub w Nowym Testamencie: Mt 10,17-25; 24; Mk 13; Łk 21.
 [121] Łk 21,24.
 [122] Mt 24,8; Mk 13,8.
 [123] Mt 10,22; 24,9; Mk 13,13; Łk 21,17.
 [124] Mt 24,14; Mk 13,10 (w Ewangelii według św. Marka Jezus nie wypowiada słów: "I wtedy nastąpi koniec").
 [125] Jl 3,1-5; Dz 2,16-21.
 [126] Mt 24,15; Mk 13,14.
 [127] Mt 24,21-22.
 [128] Mt 24,24.
 [129] Mt 24,37-39.
 [130] Łk 21,25-26. Zob. także 2 P 3,12-13 i KKK 677.
 [131] Mt 24,30-31.




 
Zobacz także
o. Mateusz Pindelski SP
Po przyjęciu Sakramentu Chorych można jeszcze żyć długie lata, stanowi on dobrą okazję, żeby pomyśleć o przygotowaniu się na śmierć. Bardzo ważną rolę odgrywają przy tym bliscy i przyjaciele chorego: z różnych powodów ludzie boją się tego Sakramentu – trzeba im pomóc poprzez modlitwę i życzliwą rozmowę...
 
Krzysztof Wons SDS
Pewnego wieczoru zapukałem do klasztornych drzwi Małych Sióstr Jezusa. "Przyszliśmy poadorować Pana Jezusa" – "Proszę wejść" – odpowiedziała życzliwie nowicjuszka. Weszliśmy do kaplicy. Była pusta. Urzekała ciszą i prostotą. W kącie kaplicy, na macie, klęczała siostra z Pismem Świętym na kolanach. Otwarte tabernakulum, wewnątrz skromna monstrancja w kształcie kielicha a w niej biała Hostia.
 
ks. Edward Staniek
Józef miał swoje życiowe plany. Chciał założyć rodzinę. Czekając na dzień ślubu z radością spoglądał na swoją narzeczoną – Maryję. Jego wizja życia nie odbiegała w niczym od tej, jaką mieli jego koledzy. Mimo głębokiej wiary, jaką posiadał, była ona przykrojona do doczesności. Chciał uczciwie przeżyć swoje lata, wychować dzieci, doczekać się wnuków i w poczuciu dobrze wykonanego obowiązku spocząć razem z przodkami w grobie. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS