Kiedy zmieniło się podejście do kobiet?
o. Jacek: Zaczęło się zmieniać zaraz po śmierci Jezusa. Można to zaobserwować np. w listach św. Pawła. Możemy w nich dostrzec dwa obrazy kobiety. Pierwszy w Liście do Galatów, w którym powiedziane jest, że nie ma już Żyda ani poganina, (...) nie ma już mężczyzny ani kobiety (Ga 3, 28). Wszyscy są równi w Chrystusie, a tym, co włącza w Kościół, jest chrzest. Status społeczny, ekonomiczny, nawet płeć, nie mają większego znaczenia.
Ale u św. Pawła spotykamy także inny obraz kobiety. W Liście do Koryntian czytamy: Kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć, nie dozwala im się bowiem mówić, lecz mają być poddane (1 Kor 14, 34). Fragment ten podaje się często jako przykład antykobiecego nastawienia św. Pawła. Polska teolożka Elżbieta Adamiak zaznacza, że ten nakaz i jemu podobne (por. 1 Tm 2,11-12) należy rozumieć jako polecenia, których wypowiadanie ma sens jedynie wtedy, gdy praktyka im przeczy. Zapewne w gminach, do których kierowano te wezwania, kobiety nie milczały, lecz przemawiały na zgromadzeniach2, a św. Paweł był temu przeciwny, bo wynikły z tego jakieś trudności w gminie.
o. Mirosław Pilśniak OP: Upomnienia św. Pawła w stosunku do kobiet miały głębszy sens. Trzeba pamiętać, że nauka Jezusa była rewolucyjna jak na tamte czasy i prowokowała do nie mniej rewolucyjnych zachowań we wspólnocie. Znakiem tych nowych czasów było na przykład zrzucanie przez kobiety welonów, którymi - według zwyczaju żydowskiego - miały mieć nakryte głowy. Rezygnacji z welonów towarzyszyło następujące myślenie: „Jezus wszystko zmienił, nie ma mężczyzny i kobiety, wszyscy są równi, więc zdejmijmy welony, nie są nam potrzebne". Św. Paweł przypomina wówczas, że Ewangelia dotyczy czegoś więcej. Nie chciał, by ludzie zatrzymali się na zewnętrznych znakach. W tym konkretnym przypadku równość kobiety i mężczyzny ma wyrażać się nie tyle w zewnętrznych gestach czy w noszonym stroju, ile w świadomości odkupienia przez Chrystusa. Chodzi o to, żeby sięgać głębiej.
o. Jacek: „Welony" zniknęły, ale wydaje się, że jednak nie sięgnęliśmy głębiej – zatrzymujemy się na zewnętrznych znakach, a w mentalności niewiele się zmieniło...
o. Mirosław: To musi trochę trwać. W świecie judaizmu kobiety miały niewiele do powiedzenia. Chrześcijaństwo zaczęło zmieniać patriarchalny sposób myślenia, ale zmiana nie nastąpiła od razu. Musiało minąć dużo czasu, zanim Kościół doszedł do takiego rozumienia człowieka, które pozwala na nowo odczytywać Ewangelię. Ciągle dochodzimy do jakiejś prawdy, którą Bóg chciał nam przekazać. A że jesteśmy uwikłani w przeróżne schematy kulturowe - przyjmujemy ją powoli.
o. Jacek: Podam pewien przykład. Gdy studiowałem w USA, do pewnego domu rekolekcyjnego przyjechało dwóch polskich księży. Homilię podczas Eucharystii miała wygłosić obecna tam siostra zakonna. Polscy księża zaprotestowali, bo według prawa kościelnego głoszenie kazania zarezerwowane jest tylko dla księdza - głównego celebransa.
o. Mirosław: I mieli rację. Warto wyjaśnić, że w tym prawie nie chodzi o jakiś dekret czysto dyscyplinarny, który ma kogoś dyskryminować, ale o coś głębszego. Zasada, że kazanie mówi główny celebrans odnosi się do tego, że tym, który nam głosi słowo Boże jest Chrystus - a celebrans ma Go uosabiać.
o. Jacek: Ale to, że ja, jako kapłan mogę podczas Eucharystii działać in persona Christi nie znaczy, że tylko męska część ludzkości reprezentuje Chrystusa. Kobiety przecież też mogą mówić w Jego imieniu - tyle że nie podczas Mszy św.