logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Ryszard Kempiak SDB
Kościół w procesie ciągłego nawrócenia
Don Bosco
 


Jeśli chodzi o osobistą drogę Pawła, możemy powiedzieć krótko, że jego „nawrócenie” polegało na zmianie pojęcia o zbawieniu, rozumianego nie jako osobista zdobycz, lecz jako dar łaski. W swojej przeszłości gorliwego faryzeusza Paweł żył w kulcie prawa, wyrażającym się właściwie w egocentryzmie. Podzielał tę mentalność, która uważała, że zbawienie jest owocem skrupulatnego przestrzegania przepisów Prawa, zasług osobistych i przywileju należenia do narodu wybranego. Takie rozumienie stawało się niejednokrotnie źródłem arogancji i pogardy dla innych, którzy nie byli Żydami. Wydarzenie na drodze do Damaszku obaliło całkowicie dotychczasowy kodeks jego życia i odmieniło o 180 stopni jego sposób myślenia: od samowystarczalności do zaufania w Bogu, od przestrzegania przepisów do wiary, od Prawa do Ewangelii. Odtąd w centrum jego życia był dar zbawienia w Chrystusie. Szaweł, prześladowca chrześcijan, stał się Pawłem, głosicielem Ewangelii. Jechał do Damaszku, aby więzić chrześcijan (por. Dz 9,1-19), a potem – po spotkaniu ze Zmartwychwstałym Panem – wędrował po całym świecie, aby nawracać pogan i obdarzać ich wolnością w Chrystusie. Jechał do Damaszku jako człowiek pewny siebie, a tymczasem wszedł tam ślepy, zdezorientowany, prowadzony za rękę przez towarzyszy drogi. Musiał przeżyć doświadczenie ogołocenia, paschalne doświadczenie śmierci i radykalnego oderwania, aby móc przyjąć dar nowego życia i nawrócić się do zamysłu Boga.

Dla wspólnoty w Jerozolimie Paweł był w pewnym sensie kimś obcym. Wszedł do Kościoła z zewnątrz. Nie należał do pierwszej grupy chrześcijan. Nie żył z Jezusem ani Go nie znał w czasie Jego ziemskiego życia. Nie był naocznym świadkiem wydarzeń paschalnych i nie był obecny w czasie zesłania Ducha Świętego w dniu pięćdziesiątnicy. Z punktu widzenia prawno-instytucjonalnego nie mógł poszczycić się żadną rolą czy tytułem. Jednym słowem, był człowiekiem wykraczającym poza schematy, nie dającym się sklasyfikować, odstającym od normalności. Co więcej, ciążyła na nim czarna plama przeszłości, bo prześladował chrześcijan. Było więc oczywiste, że chrześcijanie patrzyli początkowo na tego neofitę z odrobiną nieufności i przyjmowali go bez entuzjazmu, a nawet trochę podejrzliwie (Dz 9,26). Wkrótce jednak Paweł uwierzytelnił się w oczach braci nie tylko swoim życiem i działalnością misyjną, lecz także szczególną delikatnością, jaką okazywał wobec potrzeb jerozolimskiej wspólnoty. W czasie ostatnich odwiedzin Pawła w Jerozolimie stosunek do niego uległ całkowitej zmianie (Dz 21,17). Wysłuchawszy Pawła, starsi uznali działanie Boże i „wielbili Boga” (Dz 21,20). Wspólnota w Jerozolimie, przyjmując Pawła, przyjęła niezrozumiały dla niej zamysł Boży, a tym samym przyjęła Boga, który lubi zaskakiwać człowieka niezwykłymi gestami.

Zamysł Boży okazał się bardzo owocny. Dalsza historia dowodzi, że Paweł rzeczywiście był tym, kim chciał Bóg: „Wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów” (Dz 9,15). Bóg nie mógł znaleźć odpowiedniejszego narzędzia od tego człowieka zakorzenionego w trzech kulturach (hebrajskiej, greckiej i rzymskiej), o temperamencie żywym i dynamicznym, odważnego i przedsiębiorczego, wolnego i wielkodusznego; człowieka posiadającego wyjątkową równowagę między zmysłem praktycznym a duchem mistycznym, wymagającego a jednocześnie łagodnego; uczonego a zarazem prostego; człowieka zdolnego głosić ewangelię masom i bronić jej wobec królów i władców, a przede wszystkim zdolnego żyć, działać i umrzeć jedynie dla Tego, który jest w centrum zamysłu Bożego: Jezusa Chrystusa.

Nawrócenie do radości Boga

W Dziejach Apostolskich mówi się także o nawróceniu do radości Boga. Otóż, zanim Paweł wyruszył w swoją ostatnią podróż do Jerozolimy, pozostawił starszym w Efezie, a za ich pośrednictwem całemu Kościołowi powszechnemu, pożegnalne przemówienie, swój duchowy testament (Dz 20,18-35). Przemówienie to kończy się wymownym poleceniem, aby „pamiętać o słowach Pana Jezusa, który powiedział: Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20,35). Jest ono swoistą syntezą życia Pawła. Przez swoje nawrócenie od pojęcia zbawienia jako osobistej zdobyczy do pojęcia zbawienia jako daru, Paweł ukierunkował całe swoje życie na dar: dar, który się otrzymuje i dar, który się daje. Dlatego życie w dziękczynieniu i wielkoduszności stało się jego nowym ideałem. Na radość bezinteresownego dawania przez Boga, Paweł odpowiadał w swoim życiu radością szczerego dziękczynienia i obdarowywania innych. Ta postawa zresztą cechowała wielu w jerozolimskiej wspólnocie. Dzielenie się dobrami, praktykowane w pierwszej wspólnocie chrześcijańskiej, było właśnie owocem nawrócenia. Niestety, Ananiasz i Safira nie pojęli prawdziwego znaczenia tej praktyki. Wypełniali ją z mentalnością legalistyczną, bez autentycznej motywacji. Rezultat był do przewidzenia: oszustwo, które sprowadziło na nich wyrok potępienia (Dz 5,1-11), gdyż nie zrozumieli, że trzeba się nawrócić do radości Boga, który daje.

ks. Ryszard Kempiak SDB
 
Zobacz także
ks. Jacek Siepsiak SJ

Wiele z poruszanych przez nas tematów dotyczy po prostu pełnego włączenia świeckich w decydowanie o Kościele, nie tylko kobiet. Tyle że – jak wspomniałam – kobiety szybciej się frustrują w tej rzeczywistości, bo w większym stopniu stykają się z takimi sytuacjami, kiedy doświadczenie bycia w Kościele jest dla nich kulturowo obce. Dla mnie, jak już mówiłam, zarządzanie Kościołem to obca kultura.

 

Z Zuzanną Radzik rozmawia Jacek Siepsiak SJ

 
ks. Aleksander Radecki
Niby drobna sprawa, ale jakże irytująca, wręcz stresująca, gdy przyjdzie człowiekowi znaleźć się poza własną parafią i zetknąć z innymi zwyczajami liturgicznymi. I jakże wtedy wierzyć w dialog międzyreligijny, ekumenizm, pojednanie narodów i jedność wszystkich chrześcijan, gdy zabraknie podstawowego posłuszeństwa i jedności w sprawie tak prostej?...
 
ks. Mieczysław Maliński

Oni stoją nieruchomo z zaciśniętymi ustami, groźnym spojrzeniem z wąskich oczu i jeszcze te kamienie w rękach. Patrzą na Jego oddalające się plecy. Gdy sobie to wyobrażam mam aż ciarki na plecach i szepczę pod nosem: „Oby mnie to nigdy nie spotkało. Obym nigdy nie patrzył na plecy oddalającego się Jezusa”. Ale jak do tego doszło?

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS