logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Daniel Ange
Krew Baranka, która uzdrawia Wszechświat
Wydawnictwo Pomoc
 


"Krew  Baranka, która uzdrawia Wszechświat" jest wielkim zaproszeniem do zatrzymania się nad darem Eucharystii. O. Daniel Ange przypomina nam gdzie jest źródło uzdrowienia człowieka w jego relacji do niego samego, do innych ludzi, do świata i do Boga. Uświadamianie sobie tej prawdy jest tym bardziej ważne dzisiaj w czasie ciągłego zwiększania się liczby wspólnot charyzmatycznych i mocnego doświadczania obecności Ducha Świętego. 
 
 
Wydawca: Wydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa Pomoc
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-63459-13-0
Format: 145x210
Stron: 416
Rodzaj okładki: Miękka
Kup tą książkę 
 

 
Uwielbić swoje życie
 
Każda modlitwa eucharystyczna jest połączona z dziękczynnym wołaniem. Aby móc to zrobić, trzeba zwrócić nasze serca w kierunku Jego serca, zawsze otwartego na nas. Wtedy wybucha uwielbienie. Wszystko jest dziełem Boga: od dnia, kiedy umieścił świat w przestrzeni i czasie, aż do chwili, gdy nas zabierze do Ojca. Kościół nie męczy się tym zachwytem. Dużo więcej: tym podziwem. Kiedy celebransi śpiewają, są niezmordowani: „Ten, który przewodniczy czyni wszystko co może, aby modlitwy i czyny były pełne wdzięczności” [401].
 
W obecnym rycie rzymskim niezmierzona mozaika dzieł Boga jest podzielona na wiele prefacji. Święto po święcie, niedziela po niedzieli, Kościół kieruje reflektory na każdy kamień tej przeogromnej katedry. Jeden po drugim, każdy z nich świeci światłem wychwalania Pana [402]. Pośród naszej nocy uchwyćmy dźwięk i światło! A jak przyjmować Komunię bez dziękczynienia we własnym życiu?
 
Niech hymny pochwalne prześwietlają różne okresy mojego życia! Zresztą, czy zawsze mieliśmy nasze lata? Tak rzadko zachowujemy się adekwatnie do naszego wieku. Każdy okres naszego życia zostawia w nas niezatarte ślady. Ileż naszych
przyzwyczajeń pochodzi z okresu, kiedy mieliśmy cztery, osiem czy dwanaście lat! Tak samo można postawić datę na naszych zachowaniach. Rachunek w latach, cóż on znaczy? Bardzo mało. Ostatecznie, to wiek serca ma znaczenie. Nie liczy się go w dziesiętnych. Jest on formowany jednocześnie przez grzech i łaskę. Nosimy w sobie wszystkie okresy swojego życia: żaden nie uległ przedawnieniu.
 
Każda obecność współczesna tego Podróżnika, który dzień po dniu towarzyszy naszemu przemierzaniu świata, pomaga świętować retrospektywnie moje życie, spojrzeć na różne jego aspekty po fakcie.
 
W dużej liczbie tekstów z Pierwszego Przymierza chleb, kadzidła, różne dary były ofiarowane po to, aby Bóg pamiętał o swoich obietnicach, dziełach wobec swego ludu. Chodziło o marzenie przeszłości, wprowadzenie go w życie, nadanie mu wartości poprzez spojrzenie na nie Boga. Rzeczywiście, Bóg przyjmuje całkowite ofiarowanie się Jemu i nigdy o nim nie zapomina, nie traktując tego jako fakt przeszły, ale przez sam fakt zaistnienia jest aktem żywym, stwórczym, poruszającym: Bóg realizuje (w znaczeniu zarówno angielskim, jaki i francuskim) teraz rzeczy przeszłe.
 
„Pamięć Boga jest zawsze aktem łaski bądź sądu” [403]. Podobnie podczas Eucharystii, w chwili wspomnienia życia Syna, Ojciec wspomina nasze narodziny, nasze męki, jeśli nawet nie zejście do piekieł, naszą śmierć i nasze zmartwychwstanie jako wydarzenia aktualne.
 
Jakież istnienia nie zawiera w sobie równocześnie odejścia i powrotu, pustyni i oaz, wygnania i wyzwolenia? Eucharystia, krok po kroku bierze na nowo moje życie, aby uczynić z niego historię świętą w każdym wydarzeniu. I ja w każdym z nich dopatruję się interwencji – brutalnej lub delikatnej – Boga samego.
 
Nawet upadki, które Miłość przemieni poprzez uzdrowienie w miłości, ośmielę się powiedzieć: O szczęśliwa wina, która warta jest, abym mógł trzymać w moich dłoniach Boga-Baranka! [404] Mój grzech powraca więc w mojej pamięci jako niekończąca się litanii błogosławieństw skierowanych do Ojca [405]. Wszystko staje się materią do prefacji, kończąc na rozradowaniu podczas Sanctus.
 
Żyć w zadziwieniu…
 
Zanurzyć swoje życie w Eucharystii to znaczy przyjąć duże wydarzenia w życiu tak samo jak małe detale codzienności, nie traktować ich jako należność, ale jako dar. Wszystko przyjmować jak prezent.
 
Tyle rzeczy wydaje mi się oczywistych, których w ogóle mogłoby nie być. Móc obudzić się i samemu ubrać, zejść samemu po schodach i najzwyczajniej stawiać krok za krokiem… Patrzeć na czerwonego mieczyka na stole lub jasnofioletowe odcienie pagórków wieczorem. Najprościej w skrócie: wszystko widzieć. Słuchać skowronka i móc samemu śpiewać, mówić i słyszeć… Czuć zapach wiciokrzewu w żywopłotach w kwietniu i zapach pieczonego chleba na ogniu. I wreszcie oddychać…
 
Ale do żadnej z tych rzeczy (na szczęście!) nie mam żadnego prawa.
 
Nic z tego nie jest takie oczywiste. Kto narodził się na nowo do życia po latach uwięzienia, kto odnajduje słońce i świeże powietrze po miesiącach hospitalizacji, kto długo błądził bez ognia i miejsca, aż wreszcie spotyka otwarty dom, to on właśnie rozumie to, co chcę powiedzieć…
 
Myślałeś kiedyś o błogosławieniu czasu i pór roku [406], za dach nad głową i za stół, za kwiaty i owoce dawane z taką szczodrością [407]?
 
Jak ośmielić się ofiarować je na ołtarzu, jeżeli ze stołu nie otrzymujesz ich z ręki Boga? Tragiczna niekonsekwencja tych chrześcijan, którzy idą na Mszę, a którzy nigdy nie modlą się przy posiłku [408]!
 
W krajach najbiedniejszych na świecie, nawet poganie potrafią powiedzieć Bogu „dziękuję” za miskę ryżu, która była im dzisiaj dana. Być może jutro jej nie będą mieli, nie dręczą się tym: to On się tym zajmie, On. Zresztą, „Czyż Bóg nie spędził całej nocy, aby przygotować dla ciebie to, co jutro będziesz spożywać?”[409].
 
Na naszym Zachodzie, obżartym i sytym, wydaje się, że sami chrześcijanie odcięli rękę Dawcy – tego pięknego Chrystusa z Vézelay – aby zagarnąć łapczywie Jego prezenty. Oskarżają Boga o wszystko, co nie jest tak na świecie – jakby był temu winny. Okazują się zwyczajnie niezdolni, odmawiając przyjęcia wszystkiego, co im wysyła pięknego, dobrego i czyni dobrze. Kładą Mu na barki głód na świecie i to, że nie otrzymują z Jego rąk sera szwajcarskiego i odpuszczenia dzisiejszych grzechów.
 
Tylu ochrzczonych zasiada do stołu i opuszcza go jak poganie, a nawet może jak psy! Pilnie trzeba odnaleźć modlitwę przy stole, wspaniałą okazję rodzinnej liturgii prostej i pięknej, jak dyskretna ewangelizacja zaproszonych nie-chrześcijan [410]. Trzeba najpierw odnaleźć nasze żydowskie korzenie, gdzie modlitwy przy posiłkach były tak ważne, że nasze modlitwy eucharystyczne z nich się narodziły? Msza tam zaczerpnęła oryginalnie swe soki: niech ona nas tam zabierze!
 
„Czego nie otrzymałeś, a jeśli otrzymałeś dlaczego nie oddajesz chwały Bogu jakbyś nie otrzymał?” (por. 1 Kor 4, 7).
 
„Dzięki Ci, Jezu, za moją krew!”
 
Cóż mam powiedzieć w każdej chwili, która jest mi dana do życia!? A która jednak mogłaby być mi odebrana… Wychwalanie przeszkadza mi w trwonieniu jej na sterylne żale, w perspektywie przeszłości. Adoracja inwestuje ją w wieczność [411]. 
 
Myślałeś może o błogosławieniu poprzez własne ciało? „Ten wierny towarzysz powierzony twojej trosce” – jak mawiał Bernard z Clairvaux. To wspaniałe arcydzieło – jak oznajmia dzisiejsza Nauka.
 
Czyż nie jest eucharystyczna spontaniczna modlitwa dziecka: „Dziękuje Ci, Jezu, za moją krew!”.
 
Któż dziękuje tak po prostu za to, że został stworzony? Że ma życie? Że jest? Jak mogę być wdzięczny za to, że istnieję, za każdą chwilę, każde wydarzenie, każdą rzecz, gdy nie rozpoznaję ręki i twarzy mojego Pana? Jak również, jak mam Go rozpoznać, gdy nie traktuje wszystkiego jako daru Jego łaski? Trzeba zrodzić się do wdzięczności.
 
___________________________________
Przypisy:

[401] Święty Justyn, Streszczenie z zebrania dominikańskiego.
[402] W mszale, powiedział Paweł VI, jesteśmy rozpieszczani jakby zliczyć wszystkie prefacje z nowych Mszy na cześć Dziewicy Maryi, to byłoby ich aż 132! Czyż nie byłoby dobre, od czasu do czasu, wypowiedzieć ich kilka równocześnie, aby stworzyć taki ogromny pokaz sztucznych ogni? Dałoby to panoramę całości, jak wspaniała prefacja św. Bazylego. W rycie
wschodnim, część, która poprzedza Sanctus, jest zawszę pochwałą dla aktu Stworzenia, a w konsekwencji dla aktu Odkupienia.
[403] J. JÉrÉmias, Ostatnia Wieczerza, s. 297.
[404] „Dla tak oświeconej duszy wszystko jest powodem do radości. Z każdej róży wydobywa jakby zapach różany… Nawet grzech: to, co można z niego wyciągnąć, to prawdziwe i święte współczucie dla grzesznika”. Katarzyna ze Sieny, Dialogi, App. III.
[405] „Pamięć jest pochwycona przez moc Ojca”. Katarzyna ze Sieny, List 259.Uzdrowienie pamięci jest jedną najbardziej żywotnych przestrzeni w procesie uzdrowienia wewnętrznego. Jan Paweł II będzie często mówił ludziom o uzdrowieniu ich zranionej pamięci narodowej – na przykład w Nowym Brunszwiku.
[406] „Nawet jeśli będzie to ostatnia, ale zawsze dodatkowa wiosna i nic więcej, Oleg odpowiedział: dziękuję!” Aleksander Sołżenicyn, Oddział chorych na raka.
[407] W modlitwach ofiarowania tłumaczenie francuskie pominęło „de tua largitate”, czyli to, co otrzymujemy z Twojej szczodrobliwości”. Dlaczego w tym, jak i innych miejscach, tekst łaciński został tak skrócony, złagodzony przez oficjalne francuski tłumaczenie? Jest to prawdą nie tylko dla Mszału, ale również dla Rytuału. W trakcie ślubu, chrztu, namaszczenia chorych
systematycznie zubożane są teksty. Pewnego dnia trzeba będzie zrobić tłumaczenie bez takich cięć, bez tej redukcji.
[408] W ilu domach zakonnic i prezbiterów nawet te „dzięki” zostały wyrzucone? A jeśli nawet gdzieś przetrwały, to są unikane: formuła możliwe jak najkrótsza i banalna, odbębniona byle jak, jakbyśmy się jej wstydzili. A w takiej sytuacji rzeczywiście jest się czego wstydzić!
[409] Przysłowie rwandyjskie.
[410] Zazwyczaj ojcu rodziny przysługuje odmawianie tej modlitwy, ale może on wyznaczyć kogoś innego: gościa albo dziecko.
[411] „Ten, który cały żyje chwilą obecną, zbliża się błyskawicznie do wieczności. Ponieważ ona jest stworzona – wierzę w to i mam taką nadzieję – z chwil, jak radość… Człowiek, który – ból, radość, dar, miłość, niepokój – cały żyje tu i teraz staje się przez to spojrzeniem. Staje się kryształem, w którym można zobaczyć przez niego Boga. Rzeczywiści, należy żyć tak jak bije serce: chwilą do chwili. Żyć tak jak się oddycha. Któż może zrobić zapasy powietrza? Gilbert Cesbron, Osiem słów do wieczności, s. 58.

1 2 3  następna



 
Zobacz także
o. Jacek Salij OP
W okresie Oświecenia sformułowano powody, dla których Kościoła nie należy lubić, i po dziś dzień z tych właśnie powodów wielu ludzi Kościoła nie lubi. Mianowicie, wobec Kościoła należy zachować dystans, bo religia w ogóle, a chrześcijaństwo w szczególności, jest zjawiskiem negatywnym. Kościoły to w gruncie rzeczy rodzaj organizacji przestępczych...
 
ks. Marek Dziewiecki

Empatia to zdolność trafnego wczuwania się w sytuację drugiego człowieka: w jego myśli i przeżycia, obawy i nadzieje, w całą jego sytuację. Naprawdę rozumieć możemy tylko tych, których naprawdę kochamy. Aby słyszeć – wystarczy mieć sprawne uszy. Aby widzieć – wystarczą oczy. Aby wczuwać się i rozumieć – trzeba kochać.

 
ks. Henryk Zieliński
Uroczystość Wszystkich Świętych i cały następujący po niej tydzień to w Kościele szczególny „wysyp” odpustów. Można je uzyskiwać nawet codziennie od 1 do 8 listopada, nawiedzając pobożnie cmentarz i odmawiając jakąś modlitwę za zmarłych, oczywiście przy zachowaniu zwyczajnych warunków, o których będzie poniżej. Najpierw warto jednak przypomnieć sobie, czym w istocie jest odpust, aby tej praktyki w Kościele nie lekceważyć, bądź nie sprowadzać jej do samych tylko kolorowych jarmarków. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS