logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Dziewiecki
Kryzys powołań czy powołanych?
Różaniec
 


Nie ma kryzysu powołań i nie ma ludzi bez powołania, gdyż Bóg, który powołuje, nigdy nie jest w kryzysie. Kryzys mogą przeżywać jedynie ci, którzy są powołani.

Warto sprecyzować znaczenie podstawowych pojęć, którymi posługujemy się, gdy mówimy o powołaniach w Kościele i o ludziach powołanych.

Trudności i rozterki powołanych

Jeśli chodzi o powołania kapłańskie czy powołania do życia konsekrowanego, można sprawdzić, ilu kandydatów (alumnów, nowicjuszy, postulantek) zgłosiło się w danym roku do domów formacyjnych. Nikt z nas nie jest natomiast w stanie stwierdzić, ile faktycznie jest osób powołanych. Raczej nigdy bowiem nie dzieje się tak, że wszyscy powołani odkrywają i realizują swoje powołanie. Niektórzy zbyt mało pracują nad własnym rozwojem i zbyt niskie stawiają sobie wymagania, aby odpowiedzieć na dar powołania.

Innych z kolei od pójścia drogą powołania odciąga środowisko, w którym żyją: rówieśnicy, media, dominująca ideologia, a nawet ktoś z bliskich. Błędne więc jest wyrażenie „kryzys powołań”. Powołania to przecież dar od Boga, a Bóg nigdy nie jest w kryzysie! Nigdy też nie zapomina o powoływaniu kolejnych kandydatów do małżeństwa, kapłaństwa czy życia konsekrowanego. W kryzysie mogą być natomiast niektóre osoby powołane, a nawet wiele z nich.

W Europie – a w pewnym stopniu również w Polsce – odnotowujemy obecnie kryzys powołanych, i to nie tylko w odniesieniu do tych, którzy są powołani do kapłaństwa czy życia zakonnego, ale także w odniesieniu do tych, którym Bóg proponuje małżeństwo i rodzinę. Coraz więcej jest w naszych czasach szlachetnych młodych ludzi, którzy marzą o założeniu rodziny, ale nie znajdują dojrzałych kandydatów na małżonków. Fakt ten nie oznacza bynajmniej, że w przypadku jakiegoś pokolenia Bóg „zapomniał” powołać do małżeństwa odpowiednią liczbę mężczyzn czy kobiet, świadczy natomiast o tym, że niektórzy – z własnej winy czy też z winy innych ludzi – do małżeństwa nie dorośli.

Kryzys... człowieka?

Przejawem naiwności i magicznego myślenia byłoby przekonanie, że młodzi ludzie mogą dorastać do małżeństwa i rodziny, kapłaństwa czy życia konsekrowanego na bazie samego tylko daru powołania, a zatem w oderwaniu od środowiska, w którym żyją, czy stylu wychowania, jakie otrzymują w rodzinie, szkole, parafii. Kryzys wielu rodziców i nauczycieli, negatywne oddziaływanie popularnych mediów, dominacja niskiej kultury i cywilizacji śmierci – wszystko to ogromnie utrudnia młodym ludziom rozwój na miarę otrzymanego powołania. Powołanie to zaproszenie do określonego sposobu istnienia, które Bóg kieruje do każdego z ludzi. Jest ono na miarę największych pragnień i aspiracji danej osoby, a jednocześnie na miarę możliwości, jakie tkwią w ludzkiej naturze.

Oczywiście na najwyższą miarę tychże możliwości! Człowiek, dysponujący zdolnością myślenia i wolnością, sam decyduje o tym, czy i na ile uszanuje dar człowieczeństwa, który Stwórca mu powierzył. Pierwszym zadaniem człowieka jest dorastanie do bogatego człowieczeństwa, gdyż każda łaska, jaką Bóg nas obdarza – także łaska powołania – bazuje na naturze, którą otrzymaliśmy w darze od Stwórcy. Im bardziej dziecko, nastolatek czy człowiek dorosły chroni i rozwija w sobie dar człowieczeństwa, tym większą ma szansę na to, by z wdzięcznością przyjąć i wiernie realizować propozycje, jakie Bóg do niego kieruje.

W kryzysie są ci wszyscy powołani do małżeństwa, kapłaństwa czy życia konsekrowanego, którzy nie dorastają do pierwszego powołania – do bycia dojrzałym i świętym człowiekiem. W kryzysie są też niektórzy wychowawcy – rodzice, nauczyciele, księża, osoby konsekrowane – czyli ci, którzy są powołani do pomagania dzieciom i młodzieży w odkrywaniu i realizacji otrzymanego od Boga powołania. Kryzys powołanych oraz kryzys osób towarzyszących powołanym to kryzys człowieka, to także kryzys miłości, gdyż wspólnym powołaniem każdego z nas jest dorastanie do człowieczeństwa po to, by kochać.

ks. Marek Dziewiecki

 
Zobacz także
Ewelina Gładysz
Czy macierzyństwo jest trudne? Nie, skądże. Ostatnio na portalach internetowych rekordy popularności bije film, na którym widać mamę opowiadającą o tym, jak to bardzo chciałaby zjeść obiad ciepły, nawet nie gorący, no i pogryziony, a nie połknięty. Nawet śmieszne. Z reguły jednak matkom w naszej kulturze nie wolno narzekać. Przyjrzyjmy się tym kilku nieistniejącym problemom. 
 
o. Mateusz Hinc OFMCap
Nasze czasy charakteryzuje nie tylko zabieganie, niepewność jutra, ale i spore pomieszanie w rozumieniu wiary i jej praktycznego stosowania w życiu. Jednym z widocznych tego przykładów jest pytanie o troskę o siebie: Czy chrześcijanin, dobry chrześcijanin, może troszczyć się o siebie? Czy troska o siebie nie jest przejawem egoizmu? Nie ma na nie prostej odpowiedzi. Jednak możemy niektóre kwestie wyjaśnić, a przy okazji dobrze, po chrześcijańsku, zacząć kształtować pełną odpowiedzialność za wszystkie dary, jakimi Pan nas obdarzył. 
 
kl. Mateusz Zawiłowicz SCJ

Doświadczenie cierpienia, choroby czy starczej słabości zmusza nas niejednokrotnie do wzmożonej koncentracji na przyszłości – nieznanej i przez to napawającej lękiem. Niepokój ten ma swoje źródło w poczuciu bezradności wobec choroby, która nas ogranicza, wobec słabości, która wciąż narasta, czy wobec cierpienia, które zdaje się nie mieć końca.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS