logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Alfred Cholewiński SJ
Krzyż – Boży sposób na zło
Mateusz.pl
 


Ad 2. Cała duchowość chrześcijańska jest wolą Bożą objawiającą się w słowie Bożym i w faktach mego życia. Jedno pozwala zrozumieć drugie. Zatem jeżeli coś planujemy — a trzeba w życiu to robić — nie powinniśmy swoich planów absolutyzować, upatrywać szczęścia w ich realizacji, czepiać się ich bałwochwalczo, nawet gdyby to były wspaniałe plany pracy katechetycznej lub apostolskiej. Jeżeli ich fiasko czyni mnie rozczarowanym, zgorzkniałym, a nawet cynicznym, to nie biorę poważnie swego krzyża na każdy dzień. Diabeł zaś zamyka nas w samych sobie lub zaczynamy iść na kompromis. Chrześcijanin żyje tym, co przyniosą fakty, nawet jeżeli go przekreślają. Bóg daje człowiekowi życie o wiele wspanialsze niż on sam potrafiłby to zaplanować. Bogu zależy na tym, by nasze życie było najwartościowsze, a my z niego zadowoleni.

Ad 3. Gdy człowiek nie czerpie z Boga swego życia, zamyka się w kręgu egoizmu, szuka sobie za wszelką cenę źródła życia poza Bogiem, np. rodzi się w nim „apetyt” na drugiego człowieka: musi go mieć, inaczej ginie. Tymczasem Bóg tak nas stworzył, że tą jedyną osobą potrzebną nam do szczęścia jest On sam. Wszystkie zaś inne wartości będą nam smakować dopiero w Nim, w Bogu. Gdy Bóg nie zajmuje w nas pierwszego miejsca, upatrujemy swe szczęście w afektach (dziewczyna, chłopak). Ona pragnie w nim znaleźć dla siebie to szczęście, które on może jej dać i nawzajem. Rodzice planują przyszłość dzieci zgodnie z własnymi ambicjami. Każdy potrzebami jakie ma wiąże drugiego z sobą, chcąc mieć jakąś satysfakcję z dobrodziejstw, które świadczy. Chce zagarnąć kogoś wyłącznie dla siebie.

To są chore relacje, nie dające wolności, a jedynie zniewolenie innych i siebie. Jezus to właśnie ma na myśli, gdy mówi: „Jeśli kto... nie ma w nienawiści swego ojca, matki, żony, siostry, brata...”. W tym zawierają się wszelkie chore relacje afektywne. Kto jest ślepy na ich funkcjonowanie, nie może być światłem dla innych. Jak wskaże, gdzie znajduje się prawdziwe szczęście, gdy sam je czerpie z małych zatrutych źródełek, które go nie dają. Od tej miłości wszystkich do wszystkich co szósty człowiek w świecie jest chory psychicznie.

Jezus ukazał wolę Bożą kosztem zadania ogromnego bólu swoim rodzicom, gdy mając 12 lat pozostał w świątyni. Tego wymagał Ojciec Niebieski. Podobnie uczyniły święte męczennice Perpetua i Felicyta.

Chrześcijańskie postawy

Skąd się biorą w chrześcijanach takie postawy? Klasyczna odpowiedź brzmi: Trzeba je sobie wypracować. Otóż nie! Od momentu chrztu winno się w nas zacząć nowe życie, nacechowane nową miłością — według słów Jezusa „nienawiścią”. To jest treść życia wiecznego, zaczyna się ono już tu i nie kończy się ze śmiercią, lecz idzie dalej. Od chwili gdy Bóg woła człowieka do chrztu, obowiązuje go ten styl życia, te wyróżniki, których nie mają inne religie. Ten rys chrześcijański nie bierze się z pracy nad sobą. „Dążność ciała wroga jest Bogu, nie podporządkowuje się Prawu Bożemu, ani nie jest nawet do tego zdolna” (Rz 8,7). Taka postawa jest owocem wypływającym z pewnego faktu, zachodzącego w głębi naszego jestestwa. Co to jest? „Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego... trzeba wam się powtórnie narodzić” (J 3,5–7). Ta miłość pochodzi od Boga. Żeby tak kochać, trzeba się powtórnie narodzić i to z Ducha Świętego.

Św. Piotr utożsamia fakt „narodzenia” z chrztem (por. Dz 2,32). Co mamy czynić? Św. Paweł mówi o tym fakcie wielokrotnie, nadając mu różne nazwy. To jest bazą w nas, z której — jak z nasienia — wyrasta drzewo wydając tego rodzaju owoce:

Współzmartwychwstanie z Jezusem Chrystusem (Ef 2,4–10).
Nowe stworzenie (2Kor 5,17; Ga 6,15).
Nowe narodzenie (J 3,3).
Obrzezanie serca (Kol 2,11; Rz 2,29).
Obmycie odnawiające i odradzające (Tt 3,5).

To daje możność wyzucia się z człowieka według ciała i życia nowym życiem. Wszystkie te określenia wskazują na bardzo ważny fakt, wprost rewolucyjne wydarzenie: wskrzeszenie trupa do życia — z nieistnienia do nowego bytu. Nie było mnie, a teraz jestem urodzony z Boga. Nie jest to coś wmówionego sobie, lecz wydarzenie obiektywne, którego się doświadcza.

Jeżeli jest prawdą, że natura tego wydarzenia — to współzmartwychwstanie, narodzenie, obrzezanie, stworzenie — to kto może dać życie samemu sobie, samego siebie stworzyć? Tylko Bóg, to jest Jego dzieło we mnie. Chrześcijanin to dzieło Boże, ktoś kogo Duch Święty wyrzeźbił swym działaniem, nie zaś on sam siebie wykuł z marmuru.

A co z chrztem dzieci? One we chrzcie otrzymują tę rzeczywistość w zalążku, w potencji — jak w żołędziu jest cały dąb. Wielu dorosłych chrześcijan ma w sobie chrzest jako nie rozwinięte ziarno, które czeka... To są niemowlęta w Chrystusie. Oni nie są wprowadzeni w istotę i dynamikę chrześcijaństwa. Dlatego mają w wielu wypadkach postawy jeszcze pogańskie. Nie żyją swoją historią, lecz męczą się własnymi projektami i afektami.

Jaką drogą Kościół kiedyś prowadził do pełni chrztu?

Kościół pierwszych wieków miał katechumenat. Ludziom dojrzałym kazał cztery lata czekać na chrzest. Przechodzili oni katechezę Misterium Paschalnego. To miało dać fundament, zaczątek wiary.
 
Zobacz także
ks. Krzysztof Porosło
Żeby właściwie zrozumieć sens uroczystości wniebowstąpienia Pana Jezusa, warto spojrzeć na jej historię. Najstarsze pewne źródło mówiące o tej celebracji pochodzi z pierwszej połowy IV w. Wydaje się jednak, że początkowo nie obchodzono jej jako osobnego święta 40 dni po zmartwychwstaniu Pana, ale wspomnienie wniebowstąpienia było łączone z zesłaniem Ducha Świętego i świętowane w dniu Pięćdziesiątnicy. 
 
Piotr Lichacz

Stając w obliczu pierwszego i najważniejszego przykazania „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12,30), nietrudno natknąć się na pytanie, czym ta miłość do Boga w ogóle jest, na czym ona polega i jak osiągnąć stan, który opisuje przykazanie.

 
Barbara Maciejewska
Współczesne rodziny stają przed ekonomiczną presją świata. Wartości związane z zarabianiem pieniędzy są przedkładane nad czas, który rodzice mogliby poświęcić swoim dzieciom. Podstawę wartości zaczyna tworzyć indywidualizacja, tolerancja oraz pomnażanie dóbr materialnych, pertraktowanie i negocjowanie przyjaźni i miłości. W relacjach pomiędzy członkami rodziny pojawia się chłód emocjonalny, zaczyna brakować relacji słownej, następuje ograniczenie przynależności małżonków, które ma swoje odzwierciedlenie w postaci rozwodów, postępującej agresji, przemocy, nienawiści i niechęci...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS