logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
O. Tomasz Szymczak OFMConv.
Księdzem będziesz?
Rycerz Młodych
 


Kiedy próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, kiedy zrodziło się moje powołanie, chronologicznie poukładać pewne fakty, jakoś to wszystko uporządkować przyczynowo-skutkowo, to nijak nie idzie tego ugryźć. Jest to jakaś tajemnica Pana Boga. Dlaczego wybiera takich, a nie innych ludzi, to jest tylko Jemu wiadoma sprawa. Jestem święcie przekonany, że też ma to związek z Jego poczuciem humoru.
 
Decydujące momenty
 
Łatwo jest przywołać sam moment wstąpienia do zakonu i jakieś wydarzenia poprzedzające. Jednak wiele jest przyczyn pośrednich, wydarzeń, które miały miejsce w dalszej przeszłości. Chociażby historia z Pismem Świętym, które podczytywałem u babci, czy potem u nas w domu.
 
Pamiętam, że najbardziej porażający był dla mnie 10 rozdział z Ewangelii św. Mateusza: mowa misyjna rozesłania Apostołów, rozesłania uczniów. Jak natrafiałem na ten fragment, to po prostu go pochłaniałem i wiedziałem, że tu chodzi o życie i śmierć. Nie jest tak prosto. Małe dzieci nie rozumieją przenośni, jak jest napisane, to tak jest. I ja myślałem, że skoro tak napisali, to znaczy, że tak ma być. To wyruszenie Apostołów bez laski, bez sandałów, bez czegoś tam..., to była taka wizja, że ho, ho...
 
Pustelnia
 
Będąc starszym chłopcem, trochę pracowałem. Było to związane z uprawianym przeze mnie sportem (karate), który odgrywał dużą rolę w moim życiu. Każdy wyjazd na zawody wiązał się z kosztami, więc wykorzystywałem wakacje, aby zarobić w pewnym ośrodku wczasowym, gdzie pracowała też moja mama, a ja mogłem tam pracować w zmywalni, albo na sali jako kelner.
 
Po skończeniu „podstawówki” dorabiałem tam przez wszystkie wakacje, aż do czasu studiów
i wstąpienia do zakonu. Taka robota jest związana z samotnością. Na stołówce jestem sam, ludzie przychodzą trzy razy dziennie na godzinę. Przecież z krzesłami nie będę gadał. Rodzeństwo gdzieś tam sobie kursowało po innych częściach świata, a ja tam siedziałem, więc czasu na myślenie było sporo.
 
Można było życie przemyśleć od A do Z. Po dwóch miesiącach w tym lesie pobożność wzrastała mi do granic niemożliwości. Środek lasu i ptaszki pięknie śpiewają, taka pustelnia. Może to trochę mocne słowo „pustelnia”, ale mimo wszystko wydaje mi się, że coś w tym jest. Gdzieś tam już rodziły się myśli związane z powołaniem.
 
Moment decydujący był przy okazji matury. Dokąd iść? Co robić? Należało wybrać coś neutralnego, więc poszedłem na Uniwersytet Gdański na zarządzanie i marketing, bo po tym można robić podobno wszystko. Jednak po dwóch miesiącach już wiedziałem, że to nie jest to. Zaraz na początku pojawiały się jakieś rozwiązania pośrednie: „Może wybiorę drugi kierunek studiów, może zacznę teologię studiować”.  Cały czas coś krążyło po „łbie”... i wpadały w ręce różne książki, np. Kwiatki św. Franciszka, której to lektury szkolnej w „ogólniaku” nie zdążyłem przeczytać, a wtedy akurat był czas, podczas I roku studiów. Także książka o bracie Zenonie Żebrowskim, która okazała się być bardzo „wporzo”. Jest w niej zdjęcie; krótko ostrzyżony gość z wielką brodą, Japonia... Pomyślałem sobie: „Ale gość, pojechał do Japonii, na pewno karate itd. ... „wporzo typ”. Potem się okazało, że on ma coś wspólnego z Kwiatkami św. Franciszka, bo jest też z tej bandy franciszkańskiej. Jeszcze gdzieś tam po drodze Maksymilian, i że oni mają coś ze sobą wspólnego. Wszystko zaczynało układać się w pewną całość.
 

 
1 2  następna
Zobacz także
br. Wojciech Czywczyński OFMCap

Narkotyki zaspokajały potrzebę towarzystwa i akceptacji. Pan Bóg przestał mi być potrzebny. Po co mi On, po co mi rodzina, po co mi ojczyzna, po co mi wartości? Mam wszystko, doszedłem do tego sam, więc wszystkie inne rzeczy trzeba odstawić na bocznicę…

 

Z Andrzejem Sową, świeckim ewangelizatorem rozmawia br. Wojciech Czywczyński OFMCap.

 
br. Wojciech Czywczyński OFMCap
Jestem z pochodzenia Żydem. W wieku 29 lat byłem już dość znanym pianistą. Pomimo jednak tego, że moja muzyczna kariera rozwijała się dobrze, znalazłem się wówczas w dramatycznej sytuacji osobistej. W sytuacji, która wydawała mi się zupełnie bez wyjścia. Moja siostra, która w tym czasie mieszkała w Anglii, była zaangażowana w charyzmatyczny ruch Odnowy w Duchu Świętym...
 
Ewelina Gładysz
Czy macierzyństwo jest trudne? Nie, skądże. Ostatnio na portalach internetowych rekordy popularności bije film, na którym widać mamę opowiadającą o tym, jak to bardzo chciałaby zjeść obiad ciepły, nawet nie gorący, no i pogryziony, a nie połknięty. Nawet śmieszne. Z reguły jednak matkom w naszej kulturze nie wolno narzekać. Przyjrzyjmy się tym kilku nieistniejącym problemom. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS