logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Iwona Piotrowska
Ku nadziei zbawienia dzieci zmarłych bez chrztu
Rycerz Niepokalanej
 
fot. Nynne Schroder | Unsplash (cc)


Dyskusja nad losem wiecznym dzieci nieochrzczonych, a więc także tych, które straciły życie w łonie matki, toczy się w Kościele od wieków. Dotyka ona najgłówniejszych prawd chrześcijańskiej wiary – powszechnej woli zbawienia ze strony Boga, faktu grzeszności ludzi od momentu ich poczęcia, prawdy o tym, że do zbawienia potrzebna jest łaska – a łaskę otrzymujemy przez chrzest, w końcu prawdy o wcieleniu Chrystusa. Główny problem dotyczył tego, czy te dzieci mogą być zbawione, skoro Pan Jezus sam powiedział, że do zbawienia potrzebny jest chrzest. Była to kwestia sporna, którą zajmowali się teologowie i Ojcowie Kościoła od wielu wieków.

 

Głos w dyskusji. Piekło św. augustyna

 

Jedną z najważniejszych teorii w tej sprawie, która panowała wiele wieków, okazał się głos św. Augustyna z Hippony (V w.), który twierdził, że skoro chrzest jest absolutnie konieczny, aby uzyskać łaskę Bożą, dzieci umarłe bez chrztu są potępione. Co więcej, dodawał, że jeżeli są odłączone od Boga, to muszą ponosić kary cielesne. Doprecyzował jednak, że chociaż je ponoszą, to są one mało dotkliwe, niebolesne (mitissima poena). Twierdził tak w kontekście herezji pelagiańskiej, która zakładała, że nie ma grzechu pierworodnego, więc do zbawienia nie jest potrzebny chrzest. Na to nie mógł się zgodzić Augustyn i stąd jego niezwykła surowość. Ten pogląd przejęło wielu Ojców Kościoła.

 

Otchłań dzieci

 

W XII/XIII w. pojawiło się nowe stanowisko: należy odróżnić ludzi, którzy są splamieni grzechem pierworodnym, od tych, którzy sami popełnili grzechy. Wtedy powstała koncepcja, że owszem, bez chrztu nie ma oglądania Boga, ale też nie ma innych kar. Skoro zatem jest inny los po śmierci, musi też być inne miejsce. Tu się narodził limbus puerorum – "otchłań dzieci". Ponieważ rzeczy ostateczne to niebo albo piekło, limbus był skrajem piekła, ale i miejscem wiecznej szczęśliwości naturalnej, bez oglądania Boga. Ta koncepcja przetrwała do połowy XX w., nie została nigdy przyjęta jako dogmat, ale jako jedna z hipotez teologicznych.

 

Ciekawe zdarzenia dokonały się na Soborze Trydenckim (1545-1563). Pojawił się głos kard. Kajetana, który twierdził, że być może Bóg zna jakieś drogi pozasakramentalne dla dzieci, które nie mogły przyjąć chrztu, nieobjawione ludziom. Mówił o tak zwanym chrzcie pragnienia – woli chrztu dla tych dzieci ze strony rodziców lub Kościoła, gdy udzielenie sakramentu jest niemożliwe. Wywołało to ogromną dyskusję, ostatecznie Sobór Trydencki powiedział, że nie potrafi rozstrzygnąć tej kwestii. Dzieci muszą być ochrzczone, nie wiadomo, czy Bóg ma jakieś inne drogi.

 

Nowe perspektywy XX i XXI w.

 

Dyskusje na ten temat nasiliły się, szczególnie przed Soborem Watykańskim I (1869-1870), który mówił o stanie pośrednim dusz tych dzieci między piekłem a czyśćcem i niebem, oraz przed Soborem Watykańskim II (1962-1965), który mówił o potrzebie pogłębionej refleksji teologicznej na ten temat.

 

Próbowano w jakiś sposób uzupełnić konieczność chrztu, mówiąc o pewnych tradycyjnych "środkach zastępczych", rozwiniętych przez teologów XX w. ze starożytnych tez; był to chrzest krwi – męczeństwo, które dotyczy szczególnie ofiar aborcji i zapłodnienia in vitro, i chrzest pragnienia – nieuświadomione pragnienie tych dzieci (nazywane "oświeceniem w śmierci"), pragnienie ich rodziców lub Kościoła. Dziś teologiczna praca wykonana została w tym kierunku, by jednak zrezygnować z takich ryzykownych tez, a wyrazić nadzieję na zbawienie dzieci. Dokument z 1988 r.

 

mówi, że Kościół nie zna innych dróg, poza chrztem, co nie znaczy, że ich nie ma, tylko Kościołowi nie zostały objawione.

 

Ku nadziei zbawienia

 

W encyklice Evangelium vitae (1995) Jan Paweł II "zrobił poważny i zdecydowany krok w kierunku otwarcia zbawczej perspektywy dla tych najmniejszych", przekroczył nadzieję katechizmu Kościoła, przyznając nienarodzonym życie wieczne w niebie. Zwracając się do kobiet po aborcji, by nie traciły nadziei i otwarły się na pokutę, stwierdził: "Odkryjecie, że nic nie jest jeszcze stracone i będziecie mogły poprosić o przebaczenie także swoje dziecko: ono teraz żyje w Bogu".

 

Ze względu na podatność tego zdania na zbyt daleko idącą interpretację oraz by uniknąć niepożądanych skutków, zmieniono to zdanie w oficjalnym wydaniu encykliki na: "Temu samemu Ojcu i Jego miłosierdziu możecie też z nadzieją zawierzyć wasze dziecko". Jeżeli chodzi o sens, to wydźwięk pozostał ten sam: możemy ufać, że dzieci te zostały zbawione. Niektórzy sądzą, że obie wersje są równie autorytatywne.

 

Kard. Ratzinger wypowiedział się na ten temat w rozmowie z Peterem Seewaldem w książce Bóg i świat (2001). Nazywa tam naukę o "limbusie" – miejscu, gdzie te dzieci są naturalnie szczęśliwe, ale nie oglądają Boga, "nieoświeconą nauką", która powstała w dobrej wierze, by bronić obowiązku chrzczenia dzieci, ale nie była dobra. Uważa, że to, co napisał Jan Paweł II w Evangelium vitae, nawet jeśli zostało wycofane i skorygowane, stanowi pewien przełom w historii Kościoła w tej sprawie.

 

Papież Jan Paweł II zlecił w 2004 r. Międzynarodowej Komisji Teologicznej badanie tej sprawy i owocem tego badania jest dokument z 2007 r. Nadzieja zbawienia dla dzieci, które umierają bez chrztu. Wnioski końcowe owego dokumentu są następujące:

 

"Dochodzimy do wniosku, że liczne czynniki, które wyżej przeanalizowaliśmy, dostarczają poważnych racji teologicznych i liturgicznych, by mieć nadzieję, że dzieci, które umierają bez chrztu, zostaną zbawione i będą cieszyć się oglądaniem uszczęśliwiającym. Podkreślamy, iż chodzi tutaj o racje nadziei w modlitwie, a nie o elementy pewności. Jest wiele rzeczy, które po prostu nie zostały nam objawione... Istnieją raczej poważne racje..., by mieć nadzieję, że Bóg zbawi te dzieci, ponieważ nie można było uczynić dla nich tego, co chciałoby się uczynić, to znaczy ochrzcić je w wierze i w życiu Kościoła".

 

Dokument ten nie wyklucza dalszych badań, stanowi etap poszukiwań teologicznych i nie jest nauczaniem Magisterium Kościoła, nie ma takiego autorytetu. Daje on nadzieję na zbawienie tych dzieci, która nie podważa konieczności chrztu. Jest to wielka tajemnica, której Bóg jeszcze nie objawił Kościołowi.

 

Kościół przeszedł w temacie dzieci zmarłych przedwcześnie, w tym poronionych, drogę od piekła przez otchłań, po nadzieję zbawienia – i wciąż jest to kwestia otwarta, poddawana dyskusjom. Nadzieja zbawienia tych dzieci jest powrotem do ewangelicznych słów Jezusa: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże".

 

Iwona Piotrowska
Rycerz Niepokalanej 3/2013

 
Zobacz także
ks. Krzysztof Wieczorek
W Niedzielę Palmową i w Wielki Piątek słuchamy opisu wydarzeń paschalnych. Wcześniej przez cały Wielki Post wielu z nas uczestniczy w nabożeństwach Drogi Krzyżowej czy Gorzkich Żali. Rok w rok tak samo. I jest w tym coś zadziwiającego, że bywa, iż rok w rok nie potrafimy przejść obojętnie nad tymi samymi treściami, które są nam przypominane i bywa, iż wciąż na nowo odczuwamy głębokie poruszenie patrząc na ogrom Męki Pańskiej. 
 
Bogdan Sadowski
Eucharystia jest źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego. Wynika z tego, w kwestii nas interesującej, a sformułowanej w tytule, że pytanie: "Czy warto chodzić na Mszę Świętą?" jest tożsame z pytaniem: Czy warto być chrześcijaninem? Na te pytania każdy musi sobie odpowiedzieć już sam...
 
Łukasz Sośniak, Jean Vanier
Jean Vanier urodził się w 1928 r. w Kanadzie, której jego ojciec był gubernatorem. Mając dwanaście lat Jean zdecydował się wstąpić do szkoły morskiej i do 22 roku życia służył na lotniskowcach. W 1950 r. porzucił karierę wojskową i rozpoczął drogę duchowych poszukiwań. Wstąpił do studenckiej wspólnoty chrześcijańskiej "Żywa woda", założonej przez dominikanina Thomasa Philipea. Jean Vanier przejmuje kierownictwo nad wspólnotą, jednak jako osoba świecka nie jest dobrze postrzegany przez władze duchowne. Postanawia więc zostać księdzem...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS