logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Łukasz Przybyło CMF
Kwadrans ze Zmartwychwstałym
Różaniec
 
fot. Josh Applegate | Unsplash (cc)


Panie Jezu, dziękuję Ci za ten święty czas paschalny. Za rzekę rozpłomienionych świec,
 
wlewających radość w mury kościoła, w oczy i serca oraz za śpiew uroczystych pieśni i hymnów o Wielkiej Nocy. Rozglądam się wokół, jak zwycięski żołnierz szukający dowódcy, któremu zawdzięcza życie. Chcę dziękować. Serce wyrywa się do nieba, bo ujrzałem z daleka upragniony cel długiej podróży. To tam, do Bożego pokoju zmierzają moje dni i noce. W Tobie chcę odpocząć, w jasności bez końca.
 
Jednak obok tych uniesień i najszczęśliwszych emocji są też inne prawdy. Sprawy wciąż nierozwiązane – zdrady, ucieczki, raniące słowa… Ty zmartwychwstałeś, a ja się ociągam z powstaniem. Powinienem biec z Piotrem i Janem. Przekonać się, szukać, odnaleźć. Dać się namaścić miłością i tęsknotą. Coś mnie jednak powstrzymuje od tego, by stać się dla Ciebie balsamem. Stoję między Magdaleną a Judaszem. Pragnąłem wykrzyczeć: Alleluja! A zdołałem tylko: ale… Skąd te wątpliwości? Skąd opór przed pełnym zaufaniem? Skąd lęk o przyszłość? Czyżbym nie wierzył, że zatroszczysz się o mnie? Kim dla mnie jesteś? Czy naprawdę Bogiem i Panem? Tak bardzo bym chciał, żeby tak było…
 
Boże i Panie, uratuj mnie przed pychą. Przed iluzją, że doszedłem tam, gdzie Ty – w miłości, w dobroci, przebaczaniu. Przecież dopiero dorastam do zmartwychwstania. Jestem w drodze, uczę się, wpatruję się w Ciebie zasłuchany. Oto właściwa postawa wewnętrznej gotowości, aby przyjąć prawdę: jestem dzieckiem. Dlaczego miałbym żądać widoku Twoich ran, dowodów kochania? „Błogosławieni, którzy nie widzieli” (J 20, 29). Nie muszę widzieć efektów swoich modlitw, rozsiewanej dobroci, pokrzepiających słów – Tobie zostawiam wzrastanie.
 
Do Ciebie, Żyjący, chcę przyprowadzić teraz ważne dla mnie osoby z rodziny i z pracy: kapłanów i siostry zakonne, ubogich i chorych, małżonków i dzieci. Chciałbym stanąć z nimi przy Tobie, adorując tajemnicę Twojej niewidzialnej bliskości. Nabieramy sił w błogosławionej ciszy, tętniącej łaskami, których udzielasz hojniej niż słońce ciepłych promieni. Odpoczywamy, wierząc w nieskończone życie, ofiarowane z krzyża, z grobu i z jutrzenki powstania z martwych. Ziarno obumarło. Wyrastają z niego listki, jak z niepewności – ufność. Nic nam nie grozi. Nie ma już ciemności, która mogłaby zgasić nadzieję. Nic nie powstrzyma wierzących serc. Twój plon jest stokrotny, nie jesteśmy już sami.
 
W mojej modlitwie dojrzewam do przepraszania. Ufam, że tak jak Tomaszowi wskażesz mi kierunek, poprowadzisz i umocnisz do składania świadectwa o otrzymanym miłosierdziu. „Tomasz (…) nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus” (J 20, 24). Przepraszam za zostawianie Kościoła, rodziny, wspólnoty i przyjaciół, za samotne błądzenie i poleganie na sobie. Przepraszam za nieobecność w chwilach ważnych dla mojej Ojczyzny. Za obojętne przechodzenie obok tragedii sąsiadów, rezygnację z zainteresowania cierpieniem, smutkiem, stratą. W tych chwilach Twoje światło chowałem tylko dla siebie. Byłem jak Tomasz, nieobecny wśród uczniów.
 
Uczniowie mówili: „Widzieliśmy Pana!” (J 20, 25). Przepraszam za brak wrażliwości na historie i przeżycia moich rodziców, dziadków, krewnych. Oni też noszą w sobie tajemnicę Twojej obecności, Twoje życie i zbawienie. Ich również ukochałeś aż po krzyż. W nich mogłem znaleźć dopełnienie mojej wiary, ale nie zawsze z tego korzystałem. Są i relacje zaniedbane z powodu milczenia, zwlekania, odkładania; ktoś usychał, czekając na słowa pociechy i nadziei. Ja, Tomasz, nie słuchałem świadków.
 
Przepraszam też za upór, odwracanie się plecami do Ciebie, do braci i sióstr. Chciałem układać świat po swojemu… Na szczęście zmartwychwstałeś! Zburzyłeś gliniane posągi mojej dumy, moich planów. Panie Jezu, jestem jak Szaweł pod Damaszkiem; jak Dawid, który zrozumiał, że grzeszył; jak marnotrawny syn oświecony głodem – rozumiem, że nie mogę budować na sobie, na tym, czego ja chcę. Nowy Tomasz – jak Piotr – ma być przepasany nie swoją wolą i iść, dokąd iść nie chce.
 
Rozumiem już, że Twoje zmartwychwstanie jest zaproszeniem, że oczekujesz odpowiedzi. Chcę odpowiedzieć jak Twoja Matka: Niech mi się stanie, zrobię, co powiesz. Ona żyła pełnią zmartwychwstania, pozostając w cieniu, będąc służebnicą, rezygnując ze swojej wizji życia. Chcę nowym głosem, odważnie i radośnie ukierunkować moje życie: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20, 28). Chcę, aby te słowa były obecne nad moim domem, w pracy, na spotkaniach, przed snem i o świcie. Jakbym wybierał życie u stóp potężnej góry, zgadzając się na jej przewagę nade mną i jej priorytet. „Pan mój i Bóg mój!” – całe życie pod tym sztandarem.
 
Jednak nie ma góry ani sztandaru. Pozostawiasz mi, Boże, jeszcze większy dar: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Bez dowodów, bez przywilejów, bez znaków, bez nadzwyczajnego blasku – tylko zaufanie. Wierzę Ci, ufam Tobie. Cokolwiek się stanie, gdziekolwiek się znajdę – Ty będziesz ze mną. Mój Pasterz nigdy mnie nie zostawi. W ciemnych dolinach, w samotnych pustyniach, w ludzkiej bezsilności – Ty mnie błogosławisz, powtarzasz moje imię, bo jestem Twoim dzieckiem.
 
Panie Jezu, dziękuję Ci za Tomasza Apostoła.
 
On jest mi bliski nie tylko ze względu na szczere wyznanie Ciebie jako Boga i Pana, lecz także z powodu wcześniejszego braku wiary. Dzięki niemu mam nadzieję, że i mnie uda się wyjść z błędnych opinii i decyzji, dążąc do pełni prawdy i zaufania Twojej woli. Amen.
 
Łukasz Przybyło CMF
Różaniec 4/2019 
 
Zobacz także
Wojciech Dudzik OP
Jezus idący w ciasnym tłumie. Można powiedzieć: Jezus masowy. Jezus tysięcy ludzi chodzących co niedzielę do kościoła i przyjmujących tysiące Komunikantów. Kobieta cierpiąca na krwotok, który ma tylu ludzi wokół siebie, zwraca moją uwagę w słowie Bożym na pojedynczego człowieka, na głodną dziewczynę i chorą kobietę. Jezus masowy staje po stronie mniejszości. Odsłania swoją twarz, przez którą patrzy na każdego jak na jedynego. 
 
Wojciech Dudzik OP

Wciąż na nowo bardzo potrzebujemy pocieszania. Ciągle nam bowiem nie wychodzi życie, popełniamy te same błędy, raz po raz nie wychodzą nam relacje z innymi ludźmi, a sprawy idą w złym kierunku. Bardzo często popadamy w smutek. Na różne sposoby poszukujemy pocieszenia, nieraz bardzo rozpaczliwe, nałogowe. Nawet w życiu duchowym można nieraz zatracić się w szukaniu pocieszenia, które ma płytki, powierzchowny, egoistyczny charakter i niewiele ma wspólnego z wiarą.

 
Wojciech Dudzik OP
Co zrobić, gdy wiemy, że dokonaliśmy dobrego wyboru, ale następnie okazuje się, że pojawiają się trudności, by go zrealizować? Jeżeli proces rozeznania był dobrze przeprowadzony, to znaczy, że wybór jest wolą Bożą. Ale jednocześnie spotykają człowieka takie przeszkody, które wydają się odsuwać, a wręcz uniemożliwiać zrealizowanie podjętej decyzji. Spróbujmy najpierw spojrzeć na znaną scenę z Ewangelii św. Marka (16, 13-26)...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS