logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Andrzej Zając OFMConv
Lubię, jak na mnie patrzysz
Wydawnictwo Bratni Zew
 


Jesteś katolikiem. Co niedzielę chodzisz do kościoła. Modlisz się codziennie – rano i wieczorem. Zapytany, umiesz opowiedzieć kim jest Bóg, wiesz, że działa w Twoim życiu i Jemu wszystko zawdzięczasz. Starasz się dobrze żyć i nie czynić drugiemu, co Tobie niemiłe. I dobrze! Ale czy znasz Boga? Czy potrafisz wejść z Nim w relację? Czy wiesz, że On chciałby być naprawdę Twoim przyjacielem? Być w Twoim życiu, cieszyć się Twoimi sukcesami i przytulać Cię w chwilach porażki? Jeżeli teraz uświadomiłeś sobie, że też tego chcesz, ale nie wiesz jak zacząć, ta książka jest właśnie dla Ciebie.
 
Wydawca: Wydawnictwo Bratni Zew
Rok wydania: 2019
ISBN: 978-83-7485-354-5
Format: 126 x 188
Stron: 144
Rodzaj okładki: Miękka
  

 


 
dzień II: 20 grudnia
 
I na mnie Bóg patrzy łaskawie.

Nikt tak na mnie nie patrzy.

On patrzy tak zawsze.

Nie tylko na modlitwie. Patrzy, kiedy wykonuję moje obowiązki, kiedy odpoczywam,kiedy spotykam się z innymi, kiedy jestem smutny i kiedy rozpiera mnie radość. Patrzy tak na mnie również wtedy, kiedy upadam i grzeszę. Co więcej, patrzy tak na każdego człowieka. Również na tych, którzy mnie nie lubią, na tych, których może i ja nie lubię. Aż trudno to sobie wyobrazić. Na szczęście nie muszę sobie tego wyobrażać, bo mogę tego po prostu doświadczyć, mogę się przekonać na własnej skórze. Bóg upodobał sobie każdego człowieka, każdego zapragnął i dlatego go stworzył. I za wszystkich oddał życie na krzyżu. Za wszystkich bez wyjątku.
 
Nie po to mnie powołał do istnienia, aby mnie zostawić samemu sobie. Nie po to, aby obrócić się do mnie plecami. To ja mogę się obrócić na pięcie i odejść, mogę się obrazić, mieć pretensje, ale nie On. To właśnie On jest w stanie zostawić – jak w przypowieści – dziewięćdziesiąt dziewięć będących przy Nim owiec, żeby szukać tej jednej, która się zabłąkała i odeszła (por. Łk 15,1-7). To ja jestem tą owcą, taką biedną, zabłąkaną, może krnąbrną, a On biegnie i mnie szuka, aby mnie ocalić. Panie, tu jestem! Spójrz na mnie, przyprowadź mnie znów do Ciebie…
 
Jest taki sakrament – sakrament odnalezienia. W nim Bóg odnajduje mnie i przyciąga do siebie, zacieśniając więzy miłości między nami. Czasami jego działanie zawęża się jedynie do oczyszczenia. Ale tu, w sakramencie pokuty i pojednania, dzieje się coś więcej. On znów patrzy na mnie z bliska, oczyszcza mnie i odradza. Stwarza mnie na nowo. W pralce ubrania jedynie oczyszcza się z brudu, z nieświeżego zapachu, ale nigdy ubrania nie wychodzą z niej piękniejsze, z każdym praniem, choćby niewiele, ale tracą jednak z nowości. W sakramencie miłosierdzia Bóg czyni nas wciąż piękniejszymi. Całe piękno Boga poprzez Jego miłosierne, miłosne spojrzenie zstępuje na mnie, a ja staję się przez to „nowym stworzeniem”. Jego Krew mnie uzdrawia! A przekonuje o tym Jego słowo: On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości – Krwią Jego ran zostaliście uzdrowieni (1P 2,24). Właśnie w konfesjonale mam możliwość zaczerpnięcia z całego bogactwa, które wysłużył Jezus na krzyżu. On mnie poi i syci sobą! I tak Jego życiodajne, niezwykłe źródło staje się we mnie w mistyczny i sakramentalny sposób źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu (J 4,14).
 
O tym spojrzeniu, które chroni i wyzwala, przekonuje samo słowo Boże. Apostołowie wołali do Pana, prosząc Go, by swoim spojrzeniem ogarnął wszystkie przeciwności, dając im jednocześnie odwagę do głoszenia słowa: A teraz spójrz, Panie, na ich groźby i daj sługom Twoim głosić słowo Twoje z całą odwagą, gdy Ty wyciągać będziesz swą rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię świętego Sługi Twego, Jezusa (Dz 4,29-30). Wołał też psalmista, a za nim woła cały Kościół: Zmiłuj się nade mną, Panie, spójrz, jak mnie poniżają ci, którzy mnie nienawidzą. Ty, co mnie wyprowadzasz z bram śmierci, bym głosił całą Twą chwałę w bramach Córy Syjońskiej i weselił się Twoją pomocą. Spójrz na udrękę moją i na boleść i odpuść mi wszystkie grzechy! (Ps 25,18-20)

1 2  następna
Zobacz także
Jacek Poznański SJ

złowiek jest tak skonstruowany, że wciąż poszukuje jakiegoś głosu, głosu, który by go poprowadził. Są głosy potężnie brzmiące na falach estrady, mocne słowa głośno wypowiadane, są głosy pięknie brzmiące i kuszące. One nas często niosą, dają miłe odczucia, jakoś chwytają nas za serce. Zaczynamy więc fascynować się taką albo inną osobą. Powoli już nie tylko wsłuchujemy się w głos, ale i różne sfery naszego życia kształtujemy na wzór tej osoby. 

 
ks. Jan Hadalski SChr
 W czwartek po Niedzieli Zesłania Ducha Świętego po raz pierwszy przeżywamy nowe święto chrystologiczne Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Dzień 23 maja jest więc w liturgii diecezji polskich dniem wyjątkowym...
 
Małgorzata Wszołek

Sytuacje trudne są jakby sądem Bożym nad człowiekiem. Jeżeli ktoś jest zasadniczo zwrócony ku Bogu (nawet jeśli o tym nie wie i wydaje mu się, że jest człowiekiem niewierzącym), podczas takiej próby dokonuje się w nim przyśpieszenie rozwoju duchowego i nieraz człowiek ten okazuje się kimś nie tylko wierzącym, ale od razu głęboko wierzącym. Ale zdarza się i odwrotnie: ktoś uważał się za wierzącego, ale obiektywnie był daleko od Boga. Wtedy pod wpływem trudnej sytuacji jego wiara rozpada się jak domek z kart.

 

Z Jackiem Salijem OP rozmawia Małgorzata Wszołek

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS