dzień V: 23 grudnia
Radość jest zawsze tam, gdzie dokonują się dzieła Boże.
I radość jest pełna, jeśli jest Jego radością w człowieku. Nie radość człowieka, ale radość Boga, która człowieka przemienia i go rozpromienia. Taką właśnie radość miała w sobie prosta, młoda kobieta z Nazaretu. Kiedy została nią napełniona? Kiedy dzieło Boga dokonało się w Niej. To największe i najpiękniejsze dzieło Boga w całej historii świata, jakim jest wcielenie Syna Bożego. Nie dokonało się ono bez Jej udziału, bez Jej zgody. Bóg nigdy nie zmusza człowieka, ale wychodzi do niego z propozycją, na którą ten może przystać, ale może też ją odrzucić. Maryja nie odrzuciła propozycji. Oto Bóg przychodzi do Niej przez swojego posłańca – Archanioła Gabriela, poprzez którego objawia Jej swój zamiar względem Niej. Spogląda na Nią z miłością, daje Jej słyszeć swój głos, kierując słowo objawiające Jego wolę. Nie wiadomo, jak Maryja widziała Gabriela, czy widziała go również zewnętrznie, czy tylko oczyma duszy.
Pewne jest, że on do Niej przyszedł. I pewne jest, że Ona była tego świadoma, bo weszła z nim w dialog.
Przedziwna rozmowa. On przyniósł Jej słowo od Pana. Jak zareagowała? Zalęknieniem, zmieszaniem, zakłopotaniem, nie wiedząc, jak się zachować. A skąd miała wiedzieć, skoro nikt Jej wcześniej nie powiedział, jak się rozmawia z aniołem, ba, z archaniołem! Zastanawiała się, o co w tym wszystkim chodzi, co ta wizyta i to pozdrowie- nie znaczą. Do dziś człowiek nieustannie zaskakiwany jest przez Boga, który każdego traktuje w sposób oryginalny i niepowtarzalny. Dobrze, że Gabriel wiedział, co ma robić.
Widząc Jej zakłopotanie, po prostu Ją uspokoił: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga.
Tak samo dzieje się i dziś. Przychodzi Bóg do człowieka.