Milczenie nie ma dziś dobrej prasy, a cisza wyraża co najwyżej niezręczną sytuację. Innego zdania byli ojcowie pustyni, mnisi żyjący od III w. na terenie Egiptu, Syrii i Palestyny. Ich „Apoftegmaty” (sentencje) kurzyły się na mojej półce już ładnych parę lat. Teraz odkurzyłam jeden z nich z numerem 174: „Pewien brat pytał abba Pojmena: «Czy lepiej jest mówić, czy milczeć?». Starzec mu odpowiedział: «Kto mówi dla Boga, dobrze robi; podobnie i ten, kto milczy dla Boga»”. Coraz więcej ludzi wybiera tę drugą opcje i milczą dla Boga, aby oddać Jemu głos.
W historii swojego życia każdy doznaje zranień. Nikt nie może ich uniknąć. Sam fakt zranienia nie jest jeszcze problemem. Decydującą sprawą jest to, w jaki sposób do nich podchodzimy. Kto nie przyjrzy się swoim zranieniom pochodzącym z dzieciństwa, ten będzie skazany albo na zadawanie ran samemu sobie, albo na przekazywanie tych ran innym. Spoglądając na nasze rany, nie powinniśmy nikogo oskarżać... Nie powinniśmy również zbyt szybko usprawiedliwiać... Po prostu spoglądajmy na nie i zastanówmy się, jak do nich doszło.