logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Paolo Curtaz
Mały Bóg w wielkim mieście
Wydawnictwo Salwator
 


Gadatliwy Bóg


Biblia i ci, którzy się nią inspirują (nasi starsi bracia Żydzi i my, chrześcijanie), twierdzą, że Bóg jest wielkim gadułą. Nie tylko istnieje i jest wielką, wspaniałą osobą, ale również pragnie komunikować, mówić, rozumieć, wzajemnie oddziaływać, nawiązywać relacje z nami, ludźmi.

Dla wielu moich przyjaciół brzmi to rzeczywiście dziwnie. I mają rację.
A co, u licha, może Jego, Stwórcę ogromnego wszechświata, obchodzić ta nieskończenie mała planeta, pełna kłótliwych i niezadowolonych stworzeń, które zresztą przez większą część swej historii skakały sobie do gardła właśnie w imię Boga?

Nie wiem, ale miejcie ufność.

Czytając Biblię, myślę, że to Boże pragnienie komunikowania ma coś wspólnego z Jego dobrym charakterem i z miłością, tą prawdziwą, która buduje i pobudza, która syci i rozpala, nie tą nierzadko ciasną i znudzoną, jaka panuje wśród naszych małżonków.

I być może ma także coś wspólnego z Jego zdrowym szaleństwem i pasją artystyczną (bo Bóg, jak wiadomo, na sztuce się zna).

Bóg pragnie mówić, aby człowiek nawiązał z Nim więź, aby Go mógł spotkać.

Zresztą myśl o Bogu, który pozwala się spotkać, jest obecna w niemal wszystkich ludzkich doświadczeniach religijnych, a o tym, że Bóg opowiada o sobie, mówi także wiara islamska.

Wszyscy mamy jakieś wyobrażenie Boga.

Trudno żyć, nie stawiając sobie nigdy pytania o sens życia i ludzkich wydarzeń - bądźmy poważni.

Twierdzenie, że jesteśmy dziełem przypadku lub że nic o tym nie możemy wiedzieć ani powiedzieć, jest pewnym rozwiązaniem, ale szczerze mówiąc, taka odpowiedź zostawia mi gorycz na języku.

Możemy odczytywać historię ludzkości jako podjętą przez człowieka próbę znalezienia jakiegoś wyjaśnienia, odpowiedzi na pytanie, dlaczego rzeczy istnieją i to istnieją w taki właśnie sposób.

Wszyscy mamy jakieś wyobrażenie Boga.

Spotkałem wiele osób, zbyt wiele, które myślą o Bogu, nie umiejąc wyjść poza swój ograniczony horyzont, krojąc Mu przyciasne ubranie z zapamiętanych pojęć, emocji mistycznych i jakichś uspokajających przekonań wyuczonych w dzieciństwie.

Gandhi mówił - i także on miał trochę racji - że ogromna liczba bóstw obecnych w hinduizmie, jego wierze, wynika z wielu wizji Boga obecnych w sercu człowieka.

Jeśli droga ludzkości może być odczytana jako gigantyczne poszukiwanie sensu i jako próba przezwyciężenia własnych ograniczeń, to "odkrycie" Boga dokonywało się zawsze z wielką trudnością i pośród licznych dwuznaczności.

Mam na myśli (upraszczając!) wizję bóstwa zajmującego się własnymi sprawami, naśladującego, co gorsza, wady ludzi, jak to czynili kłótliwi bogowie greckiego Panteonu; albo dualistyczny wynik tego poszukiwania z przeciwstawieniem bogów dobrych i złych; albo związki między władzami politycznymi i religijnymi a światem religijnym (skomplikowane dawne cywilizacje środkowo-amerykańskie i nie tylko!)…

Toteż Bóg, Bóg Biblii, postanowił w pewnym momencie opowiedzieć o sobie poprzez doświadczenie pewnego malutkiego i kłótliwego ludu z Bliskiego Wschodu.

Nie najbardziej cnotliwego, nie najsilniejszego, nie najsprytniejszego.

(I już samo to wiele mówi o tym, jak porusza się Bóg w Historii…)

Był to lud koczowników, który dostał się do niewoli w Egipcie, został wyzwolony dzięki pewnemu księciu egipskiemu o hebrajskich korzeniach, lud, który zawsze musiał stawiać czoło potędze militarnej sąsiadów i zawsze musiał robić dobrą minę do złej gry wobec przemian politycznych w epokach, w których żył.

Ale był to lud, który zawsze miał absolutną pewność, że otrzymał od Boga wymagające zadanie: stać się głosicielem prawdziwego oblicza bóstwa.

Zadanie prawie niemożliwe, zważywszy na to, że zostało powierzone najsłabszemu ludowi Bliskiego Wschodu!

Opowiadanie przemożnym Egipcjanom o Bogu jedynym to wcale nie była bułka z masłem!

A jak przekonać Babilończyków, by nie składali ofiar z ludzi?

Albo Asyryjczyków, by dali sobie spokój z bożkami?

Dla zilustrowania dysproporcji między możliwościami Izraela a powierzonym mu przez Boga zadaniem przychodzi mi na myśl obraz pokrytego kurzem i wychudzonego Mojżesza, ubranego jak koczowniczy pasterz (dlatego właśnie lekko cuchnącego…), który staje na dworze faraona Ramzesa, syna Ra, boga Słońca, w pałacu wysadzanym złotem, by go przekonać do puszczenia wolno na pustynię całego ludu niewolników…

No nie przesadzajmy!

A jednak Izrael to zadanie wykonał. Wśród wzlotów i upadków, nie bez błędów i naiwności, ale je wykonał!

Jakież zdumienie, jaka odwaga, jaka wiara! Chwała wam, bracia Żydzi! Chwała za waszą wytrwałość! (Ileż krwi kosztowała was ta wierność, również z winy nas, chrześcijan!)

Czytanie (właściwe) historii Izraela uskrzydla serce.

Abraham, Mojżesz, Jozue, Dawid, prorocy… iluż zakochanych w Bogu zapaleńców, mistyków i wojowników poświęciło swe życie opowiadaniu o Bogu, prostowaniu błędnych przekonań, odciąganiu ludu od pokusy czynienia z Boga bożka!

Udawało się to tak sobie… raz lepiej, raz gorzej.

Nie wystarczyło spotkać Boga, by potem żyć w Jego obecności.

I również historia Izraela usiana jest wiernością i zapałem, ale także głośnymi upadkami, jak wówczas, gdy wojsko przystąpiło do walki, niosąc z sobą Arkę Przymierza, jakby to był potężny fetysz, którego można użyć przeciw wrogom, i przegrało! (por. 1 Sm 5).

Toteż Bóg, gdy nie miał już żadnej realnej możliwości wytłumaczenia, kim jest, postanowił bezzwłocznie zadziałać.

I przyszedł On sam, aby się przedstawić, aby opowiedzieć o sobie.

Z całą delikatnością!


Zobacz także
Jacek Prusak SJ
Artykuł został usunięty, ponieważ redakcja Tygodnika Powszechnego zakończyła współpracę ze wszystkimi serwisami internetowymi, także z naszym.

Zapraszamy do czytania innych ciekawych artykułów w naszej czytelni.
 
ks. Józef Augustyn SJ
Szukając wokół siebie przyjaźni i bliskości, często nawet nie przychodzi nam do głowy, że można zaprzyjaźnić się z własnymi dziećmi. Każda przyjaźń, także z własnym dzieckiem, zakłada wspólną płaszczyznę zainteresowania. Przyjaciele wspólnie „coś” budują, czegoś poszukują...
 
Monika i Tomek Skawińscy
Pan Bóg nieustannie przypomina nam o swojej obecności, o tym, że każdego z nas pragnie zaprowadzić do szczęścia w niebie, że Jego miłosierdzie jest nieskończone i gładzi wszystkie grzechy. Pragnie jednak od nas całkowitego zaufania i zgody, aby mógł nas przemieniać swoją miłością i prowadzić do pełni zbawienia. Pan Jezus mówi nam o tym nieustannie poprzez głos sumienia, naukę Kościoła, Pismo św., a także poprzez różnego rodzaju wydarzenia, znaki i objawienia...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS