To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Chyba najbardziej zaskakuje w tej scenie pełna pokory nieustępliwość Kananejki. Taką siłę daje jej właśnie pragnienie. Zauważmy, że kobieta przychodzi do Jezusa ze względu na córkę, a nie dla samej siebie. To bardzo istotna cecha pragnienia. Pragnienia są silnie związane z miłością. Im bardziej kochamy, tym więcej w nas pragnień i siły do ich urzeczywistnienia. W gruncie rzeczy nieważne, do czego pragnienia nas wzywają. Nieważne, jaką przybierają postać i rozmiary. Nieważne, czy podobają się otoczeniu.