Upadek autorytetów i kryzys moralności?
Współczesność kojarzy się m.in. z upadkiem prawdziwych autorytetów, a przez to z kryzysem moralnym świata. Przyczyną tego stanu rzeczy jest relatywizm norm, który w konsekwencji zaciera granicę między dobrem a złem, prawdą a kłamstwem. Czynnikiem pogłębiania się tego stanu są media kształtujące nie tyle obrazy w ludzkich umysłach, co same umysły.
W Polsce na początku lat 90. około 70% ludzi całą wiedzę o rzeczywistości czerpało wyłącznie z telewizji. Z tego blisko połowa telewidzów błędnie pojmowała przekazywane informacje. Dziś te statystyki nie są bardziej optymistyczne. W tym miejscu należy uzmysłowić sobie, iż jedyny wyznacznik sukcesu danego medium to przeważnie ilość widzów, słuchaczy, czytelników lub internautów, dlatego niepokoi zauważalna elastyczność w przekazywaniu prawdy[1] – w zależności od tego, co w danej chwili jest użyteczne i popularne. Uwidacznia się to w społecznym przekonaniu, że im częściej słyszy się daną informację, tym uznaje się ją za ważniejszą, pomimo jej nieprawdziwości. To samo dotyczy ludzi z pierwszych stron gazet, których często postrzega się jako autorytety, mimo iż takimi nie są. Myślenie to spowodowało utożsamianie osoby popularnej, kojarzonej z określoną funkcją lub miejscem w hierarchii z "pozostawaniem autorytetem społecznym".
"Być autorytetem"
W łacińskim określeniu autorytetu (auctoritas) słowo auctor rozumiane jest jako "bycie sprawcą"[2]. Bardzo ciekawie wyjaśnia ten termin słownik niemiecki, gdzie Autorität odnosi się w pierwszym rzędzie do powagi umysłowej lub moralnej osoby czy instytucji, a dopiero później charakteryzuje specjalistę w danej dziedzinie lub działalności[3]. Ze słowem auctoritas związane jest ściśle określenie augere oznaczające osobę, która pozwala wzrastać temu, kto uznaje i korzysta z jej mądrości. W tym kontekście autorytet nie może być uznawany za władzę nad człowiekiem, jest on bowiem głównie służbą pełnioną przez różne osoby lub instytucje[4].
Niepokój budzi fakt, że autorytet w pierwszym rzędzie zaczęto utożsamiać z byciem specjalistą w danej dziedzinie. Dlaczego stanowi to niebezpieczne zjawisko? Istotę osoby wyraża osobowość, czyli zespół stałych właściwości i procesów psychofizycznych, które odróżniają daną jednostkę od innych. Wpływa to na organizację zachowania człowieka, a więc na stałość w nabywaniu i porządkowaniu doświadczeń, wiadomości i sprawności. Powstanie owych stałych modeli zachowania najsilniej rozwija się w pierwszych latach życia dziecka przyczyniając się w kluczowym stopniu do kształtowania jego osobowości[5], dlatego jednostka dążąca do stawania się autorytetem sięga do istoty człowieczeństwa, zaś specjalistę w danej dziedzinie charakteryzuje wtórny wynik indywidualnego gromadzenia doświadczeń i formowania konkretnych sprawności.
Pierwszą składową autorytetu stanowi dojrzała osobowość[6]. Termin ten wywodzi się od słowa "osoba" (łac. persona)[7]. Ta zaś jest substancją natury rozumnej, czyli ze swej istoty zdolną do poznania umysłowego. Rozumność jednak nie oznacza jedynie funkcji rozumowania, ale umiejętność do ujmowania bytu w Jedynej Prawdzie - Jezusie. Otwarcie człowieka ku Chrystusowi niesie ze sobą gotowość do czynienia dobra. Owemu intelektualnemu porządkowaniu rzeczy towarzyszy zdolność do odkrywania i tworzenia ładu moralnego oraz estetycznego[8].
Józef był szczęśliwy w Nazarecie i nigdy w rozmowach nie wspomniał, że w rzeczywistości pochodzi z Betlejem. Fakt ten ukrył tak bardzo, że kiedy zarządzony przez Rzymian spis ludności zmusił go do wyjazdu, większość jego sąsiadów była zdumiona. Do tego czasu mieszkał w swojej stolarni i żył na wzór „prawdziwego Izraelity”. Jego dzień był pełen błogosławieństw. Cokolwiek robił, wykorzystywał każdą okazję, by chwalić Boga… Kierował się nauką duchowych mistrzów: „Kto używa dóbr tego świata, nie wypowiadając słów błogosławieństwa, profanuje rzecz świętą!”...