logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Dziewiecki
Miłość przemienia
Edycja Świętego Pawła
 


format: 11,5 x 16,5 cm,
208 stron,
oprawa broszurowa
ISBN 13-20-01-9640
Cena netto: 7.80 zł

(C) EŚP, Kraków


 

Społeczeństwo bez małżeństwa i rodziny?

Początek trzeciego tysiąclecia okazuje się w naszym kraju - podobnie jak w większości krajów europejskich - okresem niekorzystnym dla małżeństwa i rodziny. Po części wynika to z obiektywnych uwarunkowań i trudności (gwałtowne przemiany ekonomiczne i obyczajowe po upadku systemu komunistycznego, rosnące bezrobocie, powiększający się obszar ubóstwa, trudności mieszkaniowe). W dużej jednak mierze wartość małżeństwa i rodziny deprecjonuje wiele środowisk oraz instytucji, które są zdecydowanie niechętne modelowi trwałego małżeństwa oraz silnej rodziny. W konsekwencji obserwujemy wiele szczegółowo zaprogramowanych i konsekwentnie realizowanych nacisków politycznych, ekonomicznych i kulturowych, które mają na celu osłabianie roli małżeństwa i rodziny w życiu naszego społeczeństwa.

Sądzę, że decydujące są w tym względzie naciski polityczne. W większości państw Europy dominującą rolę odgrywają obecnie partie lewicowe. Także w tych krajach, w których nie sprawują one władzy, wywierają zwykle największy wpływ na środki społecznego przekazu, a przez to na formowanie opinii publicznej i standardów poprawności politycznej. Partie lewicowe, które z definicji dążą do sytuacji, w której państwo decyduje o niemal wszystkich sferach ludzkiego życia i działania, zdają sobie sprawę, że istnieją dwa podstawowe fundamenty niezależności obywateli od państwa i od polityków: rodzina oraz własność prywatna. Z tego właśnie względu Lenin i jego następcy walczyli zarówno z rodziną, jak i z niezależnością ekonomiczną obywateli. Współczesne partie lewicowe nie sprzeciwiają się już własności prywatnej, gdyż one same dysponują obecnie ogromnymi majątkami. W tej sytuacji tym bardziej koncentrują się na walce z rodziną, gdyż nierozerwalne małżeństwo i silna rodzina jest przez nich postrzegana jako poważna przeszkoda w osiągnięciu wyznaczonych celów politycznych. Walka z rodziną przybiera w Europie rożne formy. Przejawia się m.in. w nieproporcjonalnym do rzeczywistości ukazywaniu rodzin patologicznych, w promowaniu tzw. "wolnych związków" (czyli związków nie opartych na miłości wiernej i nieodwołalnej, często nietrwałych), w legalizowaniu związków homoseksualnych, we wspieraniu ruchów feministycznych, które forsują ideał kobiety oderwanej od małżeństwa i życia w rodzinie.

Drugim - obok nacisków politycznych - motywem walki z rodziną są względy ekonomiczne. Na szczęśliwej i trwałej rodzinie nie można wiele zarobić. W takiej rodzinie nie nadużywa się alkoholu, nie kupuje się narkotyków, pornografii czy środków antykoncepcyjnych. Szczęśliwe i trwale rodziny nie poddają się naciskom mody i reklamy, która próbuje wzbudzić sztuczne potrzeby w każdej dziedzinie życia, np. w odniesieniu do sposobów ubierania się, wyposażenia domu, spędzania wolnego czasu czy wakacji. Wiele można natomiast zarobić na rodzinach, które przeżywają kryzys lub na ludziach, którzy próbują żyć poza rodziną. Na takich osobach i środowiskach zarabiają psycholodzy i psychiatrzy, lekarze i adwokaci, przemysł alkoholowy, antykoncepcyjny, aborcyjny, pornograficzny itd. Polityczne i ekonomiczne naciski antyrodzinne wzmacniają się wzajemnie. Dzieje się tak dlatego, że we współczesnych demokracjach, opartych na dyktaturze pieniądza i na propagandowych naciskach środków przekazu, znaczenie polityków zależy w dużym stopniu od zasobów finansowych, jakimi oni dysponują. Z drugiej strony środowiska związane z przemysłem i biznesem potrzebują wsparcia polityków (zwłaszcza w postaci określonych regulacji prawnych), aby zarabiać coraz większe pieniądze na swoich produktach i usługach.

Trzecim frontem walki z rodziną są uwarunkowania kulturowe. Chodzi tu zwłaszcza o promowanie przez większość środków społecznego przekazu - ale także przez wielu pedagogów, psychologów, socjologów i wychowawców - zawężonej i naiwnej wizji człowieka. Dominujące obecnie zawężenie antropologiczne polega na eksponowaniu w człowieku głównie jego cielesności, emocjonalności oraz subiektywnych przekonań, a zatem tych sfer, w których człowiek nie może zrozumieć samego siebie, ani zająć dojrzałej postawy wobec siebie i innych ludzi. Człowiek zredukowany do swojej cielesności i emocjonalności nie jest w stanie dorastać do miłości dojrzałej, wiernej i odpowiedzialnej, na której oparte jest małżeństwo i rodzina. Z kolei naiwność w promowanej współcześnie wizji człowieka polega na sugerowaniu, że człowiek rozwija się spontanicznie i że może być szczęśliwy także wtedy, gdy interesuje go wyłącznie osiągnięcie doraźnej przyjemności czy koncentrowanie się na samym sobie, zwłaszcza na swoich cielesnych oraz emocjonalnych doznaniach i potrzebach. Promowanie tego typu wizji człowieka ze zrozumiałych względów prowadzi do walki z małżeństwem i rodziną, gdyż te formy życia oparte są na miłości i odpowiedzialności, a zatem na tych wartościach, dla których nie ma miejsca w zawężonej i naiwnej wizji człowieka i jego relacji międzyludzkich.

Istotnym elementem aktualnego kontekstu kulturowego, który prowadzi do walki z małżeństwem i rodziną, jest - obok promowania karykaturalnej wizji człowieka - aktywność skrajnego, agresywnego feminizmu. Wbrew swej nazwie dominujący nurt feminizmu nie broni kobiety, lecz jedynie własnej ideologii. Wbrew pozorom jest to ideologia antykobieca, gdyż feminizm nie dąży do tego, by chronić kobiety w ich kobiecości, lecz zakłada, że kobiety w swoim zachowaniu i funkcjach społecznych powinny naśladować mężczyzn. Ponadto współczesny feminizm okazuje się ruchem rasistowskim i bardzo nietolerancyjnym, gdyż faworyzuje wyłącznie jeden model kobiety. Chodzi tu oczywiście o model kobiety "wyzwolonej" z więzi małżeńskich i rodzicielskich. W swoich wystąpieniach feministki ignorują, a czasem wręcz poniżają te kobiety, które są szczęśliwymi żonami i matkami, które bronią rodziny i które nie chcą redukować swojej kobiecości do naśladowania postaw i zachowań typowych dla mężczyzn. Ponadto charakterystyczną cechą feministek jest to, że okazują one zdumiewającą obojętność na najbardziej nawet ewidentne i bolesne formy poniżania kobiety i kobiecości, np. w postaci prostytucji czy pornografii. W ten sposób potwierdzają, że ich celem nie jest troska o kobietę, lecz posłuszne wypełnianie roli, jaką określone środowiska polityczne i ekonomiczne wyznaczyły ruchom feministycznym w ramach programu budowania społeczeństwa bez trwałego małżeństwa oraz bez silnej rodziny.

Zdecydowanie negatywnym dla małżeństwa i rodziny czynnikiem kulturowym jest ateizm oraz związana z nim laicyzacja życia społecznego. Współczesny ateizm jest doskonale zorganizowany politycznie i dzięki temu nieliczni niewierzący potrafią skutecznie blokować prawa i przekonania zdecydowanej większości ludzi wierzących. Tymczasem monogamiczne małżeństwo oraz nierozerwalna miłość małżeńska to nie wymysły człowieka, lecz zamysł Boga, który wskazuje człowiekowi optymalną więź między kobietą a mężczyzną i który swoim błogosławieństwem pomaga małżonkom i rodzicom w wiernej realizacji tego zamysłu. Ludziom niewierzącym lub tym, którzy żyją w zlaicyzowanym środowisku, trudno jest uczyć się miłości nierozerwalnej, wiernej i płodnej. W konsekwencji szukają takich form więzi między kobietą a mężczyzną, które stawiają mniejsze wymagania.

Ci, którzy walczą z rodziną (określone partie polityczne, lobby finansowe, ruchy feministyczne, dominujące środki społecznego przekazu) dysponują wieloma narzędziami do realizacji swoich celów. Jedną z uprzywilejowanych form walki z małżeństwem i rodziną staje się wychowanie seksualne. Promowanie określonych sposobów rozumienia ludzkiej seksualności oraz określonych postaw w tej dziedzinie zostało przez wyżej wymienione środowiska całkowicie podporządkowane przyjętej przez siebie ideologii, kosztem dobra młodych ludzi oraz kosztem obiektywnej prawdy. W konsekwencji środowiska zwalczające rodzinę promują taki rodzaj myślenia o ludzkiej seksualności, który odrywa ją od miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Zupełnie paradoksalnym faktem jest to, że ci, którzy ze względów ideologicznych walczą z małżeństwem i rodziną oraz konsekwentnie dążą do tego, by dostosować edukację seksualną do przyjętych założeń ideologicznych, często zarzucają ideologiczne podejście do wychowania seksualnego Kościołowi katolickiemu oraz wszystkim środowiskom, które z realizmem i odpowiedzialnością odnoszą się do tej sfery ludzkiego życia! Podobnie jak w wielu innych dziedzinach życia środowiska lewicowe i laickie stosują typową dla nich strategię "ucieczki do przodu".

 

Warto zapamiętać:

. Żyjemy w cywilizacji, która programowo walczy z trwałym małżeństwem i silną rodziną.

. Małżeństwo i rodzina są zwalczane przez te partie polityczne, które swoją władzą chcą objąć jak największy obszar ludzkiego życia. Ich wrogie rodzinie działania wspierane są także przez lobby finansowe, ruchy feministyczne oraz dominujące środki społecznego przekazu.

. Szczególnie groźne dla małżeństwa i rodziny są te środowiska oraz instytucje, które redukują człowieka do jego cielesności i emocjonalności oraz podporządkowują wychowanie seksualne ideologiom, których celem jest zwalczanie trwałego małżeństwa i silnej rodziny.


Zobacz także
Jola Workowska
Dlaczego to, co kochamy, zabija nas? Dlaczego umiłowane dziecko z radością czasem sprawia nam ból? Dlaczego – jak śpiewa Budka Suflera – „Nic nie boli tak, jak życie”? Odpowiedź jest prosta: bo jesteśmy ludźmi. Nie chcemy lub nie potrafimy żyć osobno. I dlatego łączymy się w pary, tworzymy wspólnotę. Wspólnotę opartą na autonomicznych jednostkach, a nie ujętą w karby martwej litery prawa...
 
ks. Mirosław Tykfer
Rozłamu Kościoła nie rodzi jedno wydarzenie. To powolny proces jego fałszywej odnowy, który w końcowym etapie gwałtownie wybucha. Benedykt XVI wyjaśnia, czym jest prawdziwa odnowa, która nie prowadzi do rozbicia Kościoła. Odpowiadając najkrócej, Benedykt XVI powiedziałby, że u podstaw fałszywych reform Kościoła, które w przeszłości doprowadzały do rozłamów, był po prostu grzech. Warto jednak przyjrzeć się lepiej temu grzechowi, na czym on naprawdę polegał.
 
ks. Paweł Sobierajski
Apostołowie żyli z Jezusem, widzieli Jego cuda, doświadczali mocy Jego słowa, przeżyli skandal krzyża i poranek Zmartwychwstania. A jednak do momentu Zesłania Ducha Świętego trudno ich nazwać chrześcijanami. Ogarnięci strachem, obawami i niepewnością, nie byli w stanie jako wspólnota wyjść do świata i głosić Dobrą Nowinę. Czy w dzisiejszym Kościele Jezusowym nie istnieje podobna sytuacja? Wielu katolików nie czuje się predysponowanych, ba, wstydzi się i lęka głosić w swoim otoczeniu Jezusa. Twierdzi się nawet, że wiara jest sprawą prywatną i nie należy zbyt często o Bogu mówić...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS