logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Mateusz Pindelski SP
Miłości czystej doświadczyć warto
eSPe
 


Miłości czystej doświadczyć warto

O tym jak przeżywają na co dzień czystość mówią ci, którzy już żyją zakonnym ślubem czystości i przygotowują się do święceń kapłańskich: klerycy ze Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła.

Po dłuższych poszukiwaniach trafiamy do krakowskiego seminarium księży michalitów. Budynek, mimo że obszerny, ginie w otoczeniu bloków mieszkalnych. Z zewnątrz niewiele oznak wskazuje na to, że jest to dom zakonny, ale gdy wchodzimy na furtę, nie mamy wątpliwości, że trafiliśmy pod właściwy adres - wszędzie cisza i porządek, na ścianie gablotka powołaniowa. Wita nas Grzegorz i prowadzi do niewielkiego pomieszczenia, którego nie powstydziłaby się kafejka na krakowskim Rynku. Jest w nim bar, ekspres do kawy, reflektorki rzucające dyskretne światło na grafiki zawieszone na ścianie. Na stole czekają już przygotowane filiżanki. Między nimi rozkładamy magnetofon i notatki. Do kafejki schodzą się uczestnicy rozmowy: dwóch Rafałów i dwóch Grzegorzów - jedyny sposób na rozróżnienie ich, to używanie ksyw. Dowiadujemy się, że jeszcze przed chwilą grali w piłkę nożną. Zaczynamy rozmowę o tym, kto wygrał oraz - żelazny temat - o wspólnych wykładowcach. Po chwili magnetofon idzie w ruch, przechodzimy na inne tematy...

o. Mateusz Pindelski SP: Nie było nam łatwo znaleźć chętnych na tę rozmowę. Czy uważacie, że czystość jest trudnym tematem?
(Długa cisza.)

kl. Grzegorz CSMA: Myślę, że trudno jest dzielić się własnym przeżywaniem czystości, bo teoretyzować na ten temat można wiele.

MP: Czy to znaczy, że wstydzimy się naszej zakonnej, czystości?

kl. Rafał CSMA: Może nie wstydzimy się, ale nie potrafimy o tym rozmawiać. Chyba w psychice Polaka zakodowane jest przekonanie, iż czystość to krępujący temat.

kl. Jarosław SP: Gdy mówiliście Waszym rówieśnikom, że idziecie do zakonu i będziecie żyć w celibacie, jak oni to przyjmowali?

kl. Grzegorz CSMA: U mnie była to sprawa oczywista. Dopiero później zaczęło się coś dziać, przyszła głębsza refleksja, szczególnie, kiedy ludzie pytali: Czy jest możliwe w praktyce, że możemy żyć bez kobiet, bez relacji seksualnych? Jak to jest możliwe? Aby ludziom to wytłumaczyć musiałem głęboko przemyśleć te tematy.
 

Zakochany kleryk

MP: Słyszy się czasami, że ktoś, kto idzie do zakonu czy do seminarium, powinien najpierw się zakochać, żeby wiedział z czego rezygnuje. Co o tym sądzicie?

Razem: Ojej! - śmiech.

G: Podzielę się osobistym doświadczeniem. Przed wstąpieniem do zakonu byłem zakochany, miałem dziewczynę. Uważam, że to nie jest konieczne, ale jest dobrym doświadczeniem, ponieważ człowiek ma doświadczenie miłości tej ludzkiej, miłości do kobiety i jeżeli jest to miłość czysta, wtedy pozwala ona bardziej pokochać innych ludzi i Pana Boga. Niekoniecznie trzeba doświadczyć miłości seksualnej, żeby się dowiedzieć z czego się rezygnuje; miłości czystej warto doświadczyć.

oG: W seminarium, temu, kto nie był zakochany, grozi niebezpieczeństwo zmniejszania wartości dziewczyny z powodu resentymentu i traktowania jej jako zło, pokusę, zagrożenie. To błąd, bo trzeba przecież dostrzegać w tej osobie jej prawdziwe piękno

kl. Rafał CSMA: Ważne jest nie tyle samo zakochanie się, co posiadanie dobrych relacji, przeżywanie zdrowych przyjaźni z osobami płci przeciwnej. Czasem tak jest, że ktoś przejawia chęć pójścia do seminarium i otoczenie o tym wie, wtedy taki chłopak słyszy (może głównie ze strony starszych księży): "Ty do seminarium chcesz iść a tak zadajesz się z dziewczynami!" A przecież chodzi o to, żeby mieć jak najbardziej zdrowe relacje i przyjaźnie. A jeżeli zdarzy się zakochanie, to tym lepiej - przed wstąpieniem (śmiech). W trakcie też może się przydarzyć - różnie to bywa (śmiech).

MP: I co wtedy?

RSz: Uważam, że gdy kleryk się zakocha, wtedy staje przed trudnym wyborem: albo służba Panu Bogu albo dziewczyna; kapłaństwo albo małżeństwo. Jego postawa wobec tej trudności świadczy najlepiej o tym, jak przeżywa swoje powołanie: czy znalazł się w seminarium tylko z przypadku, czy też był to jego świadomy i dojrzały wybór. Jeśli naprawdę czuje, że ma łaskę powołania, oraz że chce żyć w prawdziwej czystości, to pokona wszelkie nawet największe trudności.

G: Wydaje mi się, że to jest bardzo naturalny objaw, kiedy kleryk czy ksiądz zakocha się. To nie jest jeszcze koniec świata i świadczy o tym, że jesteśmy normalnymi ludźmi, normalnymi mężczyznami, niczego nam nie brakuje. Jest to nieprawda, że ksiądz jest pozbawiony uczuć względem kobiet, że żyje tylko Panem Bogiem. Ale jeżeli pójdziemy ślepo za tym uczuciem, nie używając rozumu, nie wracając do pierwotnych postanowień wierności Panu Bogu, możemy się pogubić, "sprzedać" powołanie. Jeżeli jest to jeszcze na poziomie seminarium to pół biedy, gorzej, gdy przydarza się w kapłaństwie. Wtedy są tragedie.

R: Kiedyś byliśmy na rekolekcjach, które prowadził bp Socha i powiedział bardzo ciekawą rzecz, która później sprawdziła się w wypadku mojego kolegi - Nie jest tragedią to, jeżeli kleryk się zakocha, natomiast jest bardzo źle, kiedy mówi o tym tej drugiej osobie. Nie ma prawa wciągać dziewczyny w swoje uczucie, dlatego że to jest jego problem. Nie ma prawa obciążać drugiej osoby, bo nie wiadomo jak ona zareaguje na to uczucie. Jeśli okaże się, że ona też coś czuje, a on sobie poradzi z zakochaniem i zostanie w zakonie, to nie wiadomo, co w niej się będzie dziać. Może do końca życia być skrzywdzona. Dużo jest takich dziewczyn, animatorek, nie animatorek, które ciągle nie chcą wyjść za mąż, ciągle czekają aż kleryk wróci.
 

Zakochana w kleryku

MP: Odwróćmy sytuację: jedziecie na parafię, prowadzicie grupę młodzieżową. Zakochuje się w kimś z Was nastolatka. Co wtedy?

G: Jest nam miło! (Śmiech.)

oG: Na podstawie doświadczenia i z obserwacji wydaje mi się, że jest w tym duża pokusa dla nas, kleryków, dlatego że do sutanny panny garną. Jeżeli nie ustawimy zdrowych granic: to znaczy z jednej strony nie odrzucać, a z drugiej nie przygarniać za blisko, to mogą się zakochać. Tak się często zdarza.

RSz: Ale może być taka sytuacja, że nie masz wpływu na to czy dziewczyna się zakocha czy nie. Przyjechałeś... i ona jest tobą zauroczona, bo jesteś w sutannie.

R: Wtedy ty musisz grać w otwarte karty. Bo jeżeli ty dasz jej jakikolwiek dwuznaczny sygnał, że ciebie to w jakiś sposób interesuje, to ona za tym pójdzie, ale jeśli ty będziesz bardzo jasno sprawę stawiał, to nie ma problemu...

RS. Gdy kleryk jedzie na praktykę - i nie tylko wtedy (śmiech) - to powinien się określić: kim jest oraz kto dla niego jest najwyższą wartością. W przeciwnym razie łatwo może krzywdzić ludzi, zwłaszcza młode dziewczyny, które spotka. Możemy też łatwo swoją postawą zrazić ludzi nie tylko do duchownych, ale i całego Kościoła.
 

Życie w czystości

JP: Czy ktoś w sutannie lub habicie może tańczyć z dziewczyną, czy nie?

G: Jak umiemy, to tańczymy (śmiech).

oG: Myślę, że jak najbardziej. U nas, michalitów, na przykład na prymicjach tańczymy zarówno z dziewczynami, jak i z babciami. Trzeba jednak wiedzieć kiedy, gdzie...oraz jak inni na to patrzą.

R: Inna sytuacja jest wtedy, gdy zrzucam sutannę i idę sobie na dyskotekę, a inna, gdy jestem na wyjeździe z młodzieżą, która mnie zna. Taniec nie jest niczym zdrożnym.

G: Ja osobiście bardzo lubię tańczyć i prawie każdą okazję wykorzystuję, żeby zatańczyć. Wydaje mi się to naturalne, gdy jest czysta intencja zabawy i tylko zabawy i jeżeli taniec sprawia radość. Mnie sprawia radość. Jest formą rozrywki i nie ma w nim nic złego jeżeli zachowujemy granice zdrowego rozsądku, kultury i wiemy, kim jesteśmy. Taniec jest czymś dobrym i nie ma się czego wstydzić, ani unikać tego typu zabawy.

JP: Wiele zakonów wymaga od swoich kandydatów odbycia rozmowy z psychologiem. Czy to jest dobry pomysł?

RSz: U nas w seminarium rozmowa z psychologiem jest czymś oczywistym. Już na początku formacji seminaryjnej, byłem zobowiązany wypełnić szereg testów psychologicznych. Kolejny krok to rozmowa z panią psycholog. Może ktoś zapyta: jaki ma to cel? Myślę, że pozwala to zobaczyć siebie samego, swoje zalety i wady. Dziś zmienił się tylko sposób spotkań z psychologiem. Klerycy kursów od III do VI kilka razy w roku wyjeżdżają na tzw. warsztaty psychologiczne, podczas których próbują lepiej poznać siebie samych i swoich współbraci.

GKo: Pierwszy i drugi rocznik mają co tydzień zajęcia z psychologii.

R: Kiedyś rozmawialiśmy z ojcem duchownym o formacji ludzkiej. Doszliśmy do wniosku, że trudno jest dziś startować z duchowymi sprawami, jeśli na poziomie czysto ludzkim pewne rzeczy nie są pozałatwiane.

MP: Co się zmieniło w Waszym przeżywaniu czystości przez lata bycia w seminarium?

G: Osobiście cały czas do ślubu czystości i jest to sprawa bardzo dynamiczna: nie można powiedzieć, że już się coś osiągnęło i można się zatrzymać. To jest rozwój ukierunkowany na Chrystusa, na przeżywanie czystości w wierze. Nie można przeżywać czystości jako idei, bo to powoduje tylko spustoszenia w człowieku. Musi być zawsze przedmiot czystości, w naszym przypadku jest nim osoba Jezusa Chrystusa.

GKo: Na początku ta sprawa była mi obojętna. Później przyszło zakochanie, a wraz z nim pytanie: czy moje miejsce jest w życiu kapłańskim, zakonnym czy też w małżeńskim. Wybrałem kapłaństwo. Wydaję mi się, że wiem czego chcę. A ten okres zakochania oczyścił moje prawdziwe intencje.

R: Gdy przyszedłem do seminarium, nie myślałem o tym aspekcie kapłaństwa. Czasem przekornie mówię, że jak byłem młodszy to broniłem celibatu jak lew, a w miarę jak się starzeję - coraz z tym trudniej. A tak poważnie: ten element się odkrywa, gdy odkrywa się wartość rodziny i kobiety. Czasem, gdy widzę na mieście parę zakochanych, to coś mnie w dołku ściska. Wtedy przypominam sobie, że ja wybrałem wartość jeszcze większą. W takich chwilach dojrzewam do przeżywania celibatu.

MP: Co w Waszym życiu seminaryjnym pomaga zachowywać czystość? Co Wam utrudnia zachowanie czystości?

GKk: Pomaga mi obecność we wspólnocie, to mi daje dużo. Kiedy człowiek przeżywa ciężkie momenty, kiedy wydaje mu się, że to nie jest jego droga, kiedy tęskni za innym światem - w takich momentach przychodzą na pomoc współbracia, a także sama świadomość, że są ludzie, którzy idą tą samą drogą, co ja, którzy mają te same problemy, podobnie przeżywają kryzysy i z nimi sobie radzą.

RK: Bardzo ważna jest pomoc kierownika duchowego, z którym zawsze można szczerze porozmawiać o tym, o czym nie zawsze można porozmawiać z drugim współbratem.

RSz: Na pewno pomocną jest modlitwa. Poza tym trzeba mieć jakieś własne hobby (np. gra na gitarze, komputer, piłka nożna, rower itd.), bo jeśli człowiek się nudzi albo się obija, to łatwo ulega pokusie. Gdy nie ma modlitwy i hobby, to myśli się tylko o głupotach (śmiech).

GKo: Mnie osobiście pomaga to, że nasi przełożeni mają zdrowe podejście do rzeczy: nikt mi nie robi wymówek z tego powodu, że odwiedza mnie koleżanka. Pomaga mi także to, że raz na jakiś czas mogę wyjść do znajomych na kawę i pogadać. Zobaczyć ładniejszą buzię raz na jakiś czas (śmiech).

MP: Święty Michał Archanioł jest uważany za tego, który strzeże przed pokusami przeciwko czystości. Czy doświadczacie jego opieki?

(Chwila ciszy.)
GKo: Przyznam, że jest mi wstyd, bo dopiero, gdy zadawałeś to pytanie, uświadomiłem sobie, że mam tak potężnego patrona, a bardzo rzadko korzystałem z jego pomocy. Ale kiedy mnie "korciło" (śmiech), miałem ciche nabożeństwo do św. Józefa. I to mi pomagało.

MP: Św. Michał na pewno się o to nie obraził...

GKo: Na pewno, ale teraz będę wzywał ich obu... (śmiech).

rozmawiali:
Jarosław Pabian SP
Mateusz Pindelski SP

 
Zobacz także
Marcin Ciechanowski OSPPE

Bóg przymnaża wiary wcale nie na czerwonych dywanach i podczas zakrapianych biesiad czy charytatywnych koncertów – lecz w ciemnościach. Nie myli się św. Jan od Krzyża, kiedy pisze o ciemnych nocach. Im większa przychodzi łaska, tym większe następują trudności. Jedynie kryzys jest w stanie uwolnić człowieka od jego nieustępliwości, zatwardziałości i pychy. Jednak współczesny człowiek reaguje na kryzys histerycznie...

 
Agnieszka Rogalska
Zdarza się czasem, że dwie osoby w tym samym momencie myślą i pragną tego samego, mimo iż wcześniej nigdy o tym nie rozmawiały. Ale przypadki takie nie są zbyt częste i przy bliższym oglądzie okazuje się zazwyczaj, że owa jednomyślność w szczegółach jest bogato zróżnicowana. Mądrość ludowa słusznie głosi: co dwie głowy, to nie jedna...
 
kl. Michał Tomaka scj
Człowiek jest integralną całością i z szacunkiem należy podchodzić do każdej sfery jego życia. Na wszystko powinien znaleźć się odpowiedni czas. Ważne jest chyba to, by indywidualnie podchodzić do każdego. Dyskomfort fizyczny ma wpływ na ogólne samopoczucie, czyli i na psychikę, i na ducha, a w drugą stronę też to działa.

Z s. Teresą Pawlak ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim rozmawia kl. Michał Tomaka SCJ
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS