logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Agnieszka Myszewska
Modlitwa - nieustanna wymiana miłości
Wydawnictwo eSPe
 


Cena 12.40 zł.
stron 152
Oprawa miękka
Format 120x190
ISBN 83-88683-07-1

(C) Wydawnictwo eSPe, 2002


 

ROZWAŻANIA O MODLITWIE

Modlitwa jest rozmową z Bogiem,
Kontemplacją rzeczy niewidzialnych,
Całkowitą pewnością
spełnienia wszystkich tęsknot i pragnień,
Warunkiem dostąpienia czci na równi z aniołami,
Postępem doskonałości,
Ustąpieniem zła
I nawróceniem grzeszników.
Modlitwa jest skarbem w teraźniejszości
I nadzieją rzeczy przyszłych.

Św. Grzegorz z Nyssy

 

MODLITWA

Wiele jest dobrych spraw, które należą do chrześcijanina, ale sprawa modlitwy powinna być pierwsza, bo bez niej nie można dokonać żadnego dobrego czynu. Bez modlitwy nie można znaleźć drogi do Pana, zrozumieć istoty spraw, ukrzyżować ciało z jego namiętnościami i pożądliwościami, rozjaśnić serce światłem Chrystusa i połączyć się z Nim dla zbawienia. (...) Zdobądź matkę, a wywiedzie ci potomstwo - mówi święty Izaak Syryjczyk - posiądź modlitwę, a zdobędziesz wszelkie cnoty.

Modlitwa jest spotkaniem z Bogiem, spotkaniem za którym człowiek tęskni i którego pragnie, ale jednocześnie jest to trudne spotkanie. Czasem przypomina pierwsze spotkanie zakochanych, kiedy już się wie, że się kocha, ale jeszcze nie bardzo umie to wyrazić. A przecież modlitwa jest samym życiem, tym co w nim najbardziej istotne: jego oddechem. Modlitwa pozwala nam żyć i wzrastać. To ona nas ożywia. Jest jak powiew świeżego powietrza po okresie upału i duchoty, jak pokarm, który pozwala nam patrzeć w światło.

Jest rozmową, ale inną niż wszystkie. Istota modlitwy leży nie w mówieniu, ale w słuchaniu. I dlatego będzie ona stawać się wzajemnym otwarciem na siebie, milczącym trwaniem w obecności drugiego, którego pragnie się poznać i ku któremu pragnie się zbliżyć. Modlitwa nie jest magiczną formułą, której recytacja ma zapewnić nam przychylność Boga, sprawić, że będzie On poddany naszej woli. To nie słowa czynią modlitwę, ale modlitwa uwzniośla słowa. Sprawia, że stają się one wołaniem i pragnieniem tego, co w słowach wyrażone być nie może. Człowiek pragnie Boga, którego nie potrafi pojąć, a co dopiero objąć w wielu nawet słowach . Modlitwą nie są jakieś określone słowa, chociaż słowa mają moc i żadne z nich nie jest bez następstwa (Mdr 1,11), modlitwa jest czymś więcej. Jest pragnieniem. I tak naprawdę, wobec Boga jesteśmy jak niemy, który chciałby powiedzieć ukochanej, że jest mu bliska, ale nie może i tylko uśmiecha się do niej. A ona w jego oczach odnajduje to, czego nie odnalazła w słowach tych, którzy ją podziwiali i którzy zabiegali o jej względy. Odnajduje miłość, której nie można wypowiedzieć, bo jest zbyt wielką tajemnicą. Modlitwa jest milczeniem, które buduje, a nie rani, milczeniem, które prowadzi na wyżyny, gdzie można ujrzeć świat, innych i siebie samego. Jest ona wsłuchiwaniem się w bijące serce Boga. Wsłuchiwaniem, z którego rodzą się pieśni.

Modlitwa i miłość mają wiele wspólnego. Czasem wydaje się, że modlitwa jest miłością a miłość modlitwą. Nie można ich oddzielać, albowiem modlitwa, która nie jest miłością, staje się tylko pustym powtarzaniem słów; jałową ziemią, której nie spulchnią nawet mocne wiosenne deszcze; magią, przed którą przestrzegali prorocy; zawodzeniem płaczki zamiast stać się chlubą, mocną tarczą i wszelką pomocą.

Do modlitwy się dojrzewa. Ona wzrasta wraz z nami i nie jest dobrze, gdy pozostaje na poziomie dziecka. Przed Panem mamy być jak dzieci, ale nie mamy być dziecinni. Święty Paweł napisze w Hymnie o Miłości: gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko [...], kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce (1 Kor 13,11a,c). Człowiek wzrasta w modlitwie, a pełnią modlitwy jest miłość.

 

PRZYJAŹŃ Z BOGIEM.

Wtedy pojawił się lis.
-Ktoś ty? - spytał Mały Książę - jesteś bardzo ładny...
-Jestem lisem - odpowiedział lis.
-Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...
-Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
-Co to znaczy "oswoić"? - spytał Mały Książę.
-Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - Oswoić znaczy stworzyć więzy. Teraz jesteś dla mnie małym chłopcem podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty także mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeśli mnie oswoisz, będziemy siebie nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie. (...)
Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.
-Proszę cię... oswój mnie - powiedział.
-Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.
-Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
-Jak to się robi? - spytał Mały Książę.
-Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...
Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce.
-Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotować... Potrzebny jest obrządek.
-Co znaczy "obrządek" - spytał Mały Książę.
-To także coś całkiem zapomnianego - odpowiedział lis. - Dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od innych, pewna godzina od innych godzin.
W ten sposób Mały Książę oswoił lisa. A gdy godzina rozstania była bliska (...) Mały Książę poszedł zobaczyć się z różami.
-Nie jesteście podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej wartości - powiedział. - Nikt was nie oswoił i wy nie oswoiłyście nikogo. Jesteście takie, jakim był dawniej lis. Był zwykłym lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz zrobiłem go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie jedyny na świecie. (...)
Powrócił do lisa (...)
-Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu. Ludzie zapomnieli o tej prawdzie. Lecz tobie nie wolno zapomnieć - rzekł lis - stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę .

 

Kto Ty jesteś?

W życiu wcześniej czy później przychodzi moment przebudzenia. Czas, w którym człowiek opuszcza swoją planetę, gdzie żył sam, tylko dla siebie. Wyrusza w podróż, kiedy zauważa, że nie jest jedynym we wszechświecie, gdyż obok niego istnieje jeszcze Ktoś. Spostrzega Boga. Ale spostrzega Go inaczej niż dotąd. Jeśli wierzył jako dziecko i przyjmował wiarę jako coś oczywistego, zaczyna się nad nią teraz zastanawiać. Jeśli nie wierzył, stawia sobie pytanie o rzeczywistość, której istnienia do tej pory nie podejrzewał a może nawet nie odczuwał potrzeby jej dostrzegania. Coś się zmienia. I dokądkolwiek pójdzie, w którąkolwiek zwróci się stronę, nic już nie będzie takie samo jak przedtem. Będzie albo pełniejsze, albo uboższe. Pełniejsze, jeśli ta chwila przebudzenia stanie się początkiem czegoś nowego: początkiem zmiany myślenia i zmiany życia, inaczej - początkiem nawrócenia, skierowania się człowieka ku Miłości. Uboższe stanie się wówczas, gdy pragnienie wieczności, które w nas jest, zostanie stłumione. Człowiek nie ujrzy swojej wielkości i piękna. Kto Ty jesteś? Pytamy ogarniającą nas przestrzeń. I zaraz potem dodajemy: Kim ja jestem dla Ciebie i kim Ty masz być dla mnie? Jest to czas odkrycia świata wiary, rzeczywistości tak odmiennej od "tego" świata . Świata, który nie chce nawrócenia człowieka, lecz zwodzi go rozkoszami sennych marzeń łudząc, że staną się one jawą. Albo, co gorsza, tworzy inną rzeczywistość w jego umyśle, gdzie człowiek śniąc myśli, że żyje, będąc tak naprawdę żerem władcy tego świata (J 14,30), zamknięty w kokonie swoich "naukowych" przekonań i pozbawiony wolności.

Jak wygląda rzeczywistość "świata"? Nie ma w nim miejsca dla Boga - bogiem jest sam człowiek. Nie ma miejsca na modlitwę - wołanie rozbrzmiewa w głuchej ciszy i w pustej przestrzeni. Człowiek jest samotny. Bardzo samotny pośród wszystkiego co zdobył i co na koniec okazuje się marnością i pogonią za wiatrem (Koh 1,14). Boga nie ma. Nie ma takiego Boga, jakiego ukazuje nam Pismo: Boga osobowego, jedynego, żywego i prawdziwego, istniejącego rzeczywiście i samodzielnie bez naszej pomocy, Boga miłującego, wychylającego się ku swemu stworzeniu. W "świecie" bogiem staje się to, czemu człowiek oddaje część samego siebie: swego życia i swego czasu. Czyni sobie panteon bogów i bogiń, których kult, jak powie Księga Mądrości, jest źródłem wszelkiego zła, albowiem okrada człowieka z jego własnej godności i czyni sługą tego, co może jest nawet niegodne nazwania (Mdr 14,22-27). Człowiek staje się niewierny swemu powołaniu i sobie samemu. Kiedy przyglądamy się historii pierwszych rodziców, dostrzegamy, że właśnie niewierność rozbiła pierwotną jedność między Stwórcą a stworzeniem, wprowadzając na świat zamęt, cierpienie, nieufność i śmierć (por Rdz 3). Ten, który ma być panem , staje się sługą. Ten, który jest królewskiego pochodzenia - zostaje niewolnikiem, od tej pory służąc nie Żywemu Bogu, ale umarłemu aniołowi, władcy tego, co nie istnieje. Szatan, nazwany Nicością (Jr 2,5), jest zarazem nienasyconą otchłanią, śmiercią próbującą nasycić się życiem innych. Pragnie w ten sposób stać się bytem rzeczywistym. Swoją chwałę buduje na zagarniętym życiu człowieka, który oddaje się w jego niewolę przez służbę nicości. A co jest nicością? W każdym pokoleniu i w każdym wieku nicość przyjmuje inne oblicze. Ale ma też takie oblicza, które niesie od zawsze i od zawsze uwodzi nimi człowieka, zmieniając tylko maski: to bogactwo, władza, sława, przyjemność. Coś co nie istnieje samo w sobie, a jednak pochłania istnienia wielu ludzi. Człowiek, by mógł żyć, musi czemuś służyć i w coś się przemieniać. A ponieważ pycha człowieka doprowadza go do odrzucenia Boga i odebrania Mu prawa do stworzenia, człowiek uznaje za potęgę nicość, która ze swej natury jest słabsza od niego - on sam bowiem żyje, nicość zaś, której służy, sama w sobie jest martwa (por Mdr 15,17). W tej służbie ginie. Sądząc, że postępuje dobrze i rozsądnie, dziedziczy w spadku śmierć i niewolę.

Kim Ty jesteś dla mnie? Odpowiedź na pierwsze pytanie rzutuje na pozostałe. Kim ma być Bóg dla człowieka, jeśli on w Niego nie wierzy? Nie jest na pewno Kimś, z Kim należy się liczyć; chełpliwość człowieka każe mu mówić: Któż mi ma coś do rozkazywania? (Syr 5,3). A jeśliby nawet tak było, że Bóg jest, człowiek pozostaje tak mały we wszechświecie, że może zostać po prostu nie zauważony. Według "świata" Bóg po prostu człowieka nie dostrzega. Człowiek nie jest kimś ważnym. Jest sam. To, co uczyni, ma wartość tylko dla niego samego, a jedyny wzgląd jaki może mieć, to wzgląd ludzki. Tak mówi "świat", ponieważ propozycje Boże są dla człowieka idącego tą drogą niezrozumiałe, a przez to nieatrakcyjne. Jedynym wyjściem, jakie mu zostaje, jest pójście za niczym nieskrępowanymi przyjemnościami, wiarą w przedmioty martwe i w samego siebie. Jeśli zechce, może uczynić się prawodawcą i ostateczną normą wszelkiej moralności. Wolność, rozumiana jako samowola, staje się wartością nadrzędną (Mdr 2,6-9). Człowiek wierzy w to, co jest dla niego wygodne, a ponieważ prawa postępowania wynikają z wyznawanej wiary , postępuje tak, jak się jemu podoba. Każdy, kto przychodzi, aby pouczyć o czymś innym - Bóg czy też wysłany przez Niego człowiek - spotyka się z nieufnością, podejrzliwością i wzgardą.

Nie jest to jednak jedyna odpowiedź, albowiem jest szansa na to, że człowiek spotka inną rzeczywistość; rzeczywistość wiary, której droga jest drogą życia, a nie drogą wiodącą ku śmierci.


Zobacz także
Beata Rybak
Na co dzień daleko jest nam do ideału. Ulegamy pośpiechowi, choć wiemy, że modlitwa wycisza i pozwala cieszyć się obecnością Jezusa w naszym życiu. Mimo że wychowani zostaliśmy w domach, w których kreślono znak krzyża na chlebie i całowano kromkę, która upadła, zdarza się, że zapominamy o znaku krzyża przed posiłkiem.
 
Andrzej Krynicki
Dlaczego Nikodem przyszedł w nocy? Może najprostsza odpowiedź jest taka, że w upalnym klimacie najlepiej rozmawia się nocą. Jednak najprostsze odpowiedzi nie wyczerpują naszej ciekawości. Nikodem był faryzeuszem, czyli należał do grona osób pobożnych, aktywnych religijnie, znających Prawo, ale jednak skonfliktowanych z Jezusem. Ponadto Jan pisze o nim, że był dostojnikiem żydowskim, więc miał pozycję, należał do Sanhedrynu, a w tym środowisku Jezus też nie był popularny.  
 

Przynajmniej raz w miesiącu, w pierwszy piątek, w wielu kościołach rozbrzmiewa w odmawianej litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa piękne wezwanie: Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne, zmiłuj się nad nami. Warto zatrzymać się nad jego głęboką, a często niedostatecznie uświadomioną treścią – że Serce Jezusa jest pełne dobroci..

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS