logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Agnieszka Myszewska
Modlitwa - nieustanna wymiana miłości
Wydawnictwo eSPe
 


Cena 12.40 zł.
stron 152
Oprawa miękka
Format 120x190
ISBN 83-88683-07-1

(C) Wydawnictwo eSPe, 2002


 

PRZYJAŹŃ Z BOGIEM (cz.2)

Nie mam dużo czasu.

Jaka jest nasza odpowiedź? My jesteśmy uprzejmi. Uprzejmi w wykręcaniu się: Bardzo chętnie, ale... No właśnie, jest jakieś "ale". Tak też było w przypadku św. Augustyna, który nim wypowiedział swoją pełną bólu i tęsknoty modlitwę, modlił się innymi słowami: Cóż miałem odpowiedzieć na Twoje wezwanie: Zbudź się, który śpisz i powstań z martwych, a oświeci cię Chrystus? Chociaż ze wszystkich stron mi okazywałeś, że taka jest prawda, i byłem już o tym zupełnie przekonany, umiałem Ci odpowiadać tylko sennymi słowami omdlałego człowieka: Jeszcze chwilę! Jeszcze tylko chwilę! Poczekaj nieco... . Podobnie brzmi nasza modlitwa: "Nawróć mnie, Panie, ale jeszcze nie teraz". Dlaczego nie teraz? Bo ciągle "szukam przyjaciół". Mam najlepszy pomysł na przeżycie własnego życia. Szukam szczęścia zapominając, że niespokojne jest serce, które nie spocznie w Bogu . Nie ma sklepów ze szczęściem, reklamy kłamią, więc ludzie nie są szczęśliwi. Nie ma sklepów z przyjaciółmi, więc "ludzie nie mają przyjaciół". Kto chce znaleźć szczęście, musi zaprzyjaźnić się z Bogiem, musi Go "oswoić". Bóg bowiem jest szczęściem, jest miłością. A poznaje się tylko to, co się oswoi. A na to trzeba czasu. Człowiek musi się ku Niemu zbliżyć, stanąć w Jego świetle. Wejść w deszcz Jego łaski jak pod prysznic i pozwolić zmyć z siebie brud, grzech i własne pomysły na życie. Trzeba się zdecydować. Spróbować być wiernym, mimo tego, że gdzieś w nas ciągle jest pragnienie, by iść dalej, szybciej i aby szukać nowych wrażeń oraz dowiadywać się mnóstwa rzeczy. Mimo tego, że ogarnia nas panika na myśl o tym, że nie zdążymy i spóźnimy się na bankiet "świata", albo że inni wejdą tam przed nami. "Poznaje się tylko to, co się oswoi". A trzeba chcieć poznać.

Jak to się robi?

Podjęliśmy decyzję. Już chcemy. Zamykamy oczy i skaczemy w przepaść i... okazuje się, że nie ma przepaści. Nie wiemy co zrobić, jak się do tego zabrać. A myśmy się spodziewali... (Łk 24,21) Jeszcze nie rozumiemy, jeszcze wydaje nam się, że to powinno tak "samo" przyjść: i chęć, i uczucie Bożej obecności. Ale ten, który kocha - wymaga . Pokazuje drogę, pomaga iść, ale nie przenosi od razu do celu. Bo to zabrałoby wolność. A nie ma prawdziwej miłości i prawdziwej przyjaźni, gdy nie ma wolności. Dlatego potrzebny jest obrządek. Ale co to jest obrządek? Obrządek to jest coś, co odróżnia jeden dzień od innego, jedną godzinę od innych. Jedną rozmowę od drugiej. Modlitwa jest obrządkiem. Ale jak się modlić, aby budować przyjaźń? Jak i kiedy z Bogiem rozmawiać?

Na początku siądziesz ot tak, na trawie.

Można chodzić codziennie na Mszę świętą i Boga nie spotkać, można codziennie czytać Pismo Święte i nie usłyszeć Jego słów. Można odmawiać modlitwę i się nie modlić. Można bowiem za tym wszystkim się schować, uspokoić sumienie, aby się nie odzywało i próbować przeżyć życie po swojemu. Obrządek modlitwy to coś więcej. Jest to dobrowolny czas - nasz czas - który uważamy za swoją własność, a który chcemy Bogu podarować. Bo kiedyś i On ofiarował nam czas i na pamiątkę tego stworzył święto. Pismo mówi, że odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął (Rdz 2,2). Dlaczego odpoczął? Przecież Bóg nie może się zmęczyć. Odpoczął, aby odróżnić jeden dzień od innych i w ten sposób wszystkie uświęcić i ukoronować. Bóg uczynił świętym jeden dzień, abyśmy mogli uczynić świętymi wszystkie nasze dni. Pośród naszej modlitwy trzeba znaleźć choć pięć minut dla Boga. Czas, gdy jestem naprzeciw Niego, a On jest naprzeciw mnie.

Czas wzajemnego słuchania i wpatrywania się w piękno Tego, który jest naprzeciw. Czas milczenia, modlitwy ukrytej i samotnej, może ozdobionej palącą się świecą, czy przeczytanym wcześniej fragmentem Pisma, ale przede wszystkim czas ozdobiony naszą wiernością, każdego dnia odnawianą na nowo. Po prostu być. Znaleźć w ciągu dnia taką chwilę, która będzie poświecona tylko Bogu i pilnować jej za wszelką cenę jak najcenniejszego skarbu. Stworzyć obrządek, stworzyć święto w pustce, gdzie dotąd nic nie było. Jak to święto będzie wyglądać, zależy od nas. Nie ma recepty, nie można powiedzieć, że to jest lepsze od tamtego. To czego potrzeba na pewno, to wierności, ciszy, spokojnego miejsca i czasu zastrzeżonego wyłącznie dla tego przedziwnego Przyjaciela. Każdy sam musi odnaleźć swój obrządek. Ważne jest, aby to było codziennie, a nie od czasu do czasu. I żeby się nie chować, bo nie potrzeba wielu słów. Bóg lubi na nas patrzeć z miłością i czułością. Tylko my się ciągle czymś wykręcamy. Uspokoić przed Nim serce, zatrzymać się - czy to w Kościele, czy przed snem - pięć, dziesięć, piętnaście minut - tyle, ile możemy, ale codziennie. Można coś przeczytać, zaśpiewać czy posłuchać. Można włączyć spokojną muzykę (bez słów - to rozprasza), zapalić świecę, stworzyć pewien intymny klimat, tak aby nie stresowało nas czyjeś wejście, a z drugiej strony by to, że się modlimy nie rozpętało "burzy" w domu: "nie przeszkadzaj, ja się teraz modlę!" Miłość do Boga, zawsze jest powiązana z miłością do człowieka. Można też szukać Boga w "wewnętrznej celi", która jest w głębi nas samych, żyć ze świadomością Jego żywej w nas obecności. To wszystko to podpowiedzi. Każdy jednak musi sam odszukać swoją "drogę do nieba".

I jeszcze jedna uwaga. Często nie możemy się spotkać, bo szukamy nie wiadomo czego. A często wystarczy "ot tak" usiąść na trawie. Po prostu usiąść, wreszcie w tym całym pośpiechu i w tym całym zabieganiu. Wsłuchać się w siebie i wsłuchać się w Boga.

Nie macie jeszcze żadnej wartości.

Kiedy "oswajam" Boga, wychodzę z tłumu. Już nie muszę trzymać transparentu z napisem: "Boże, tu jestem!" On mnie zna i ja wiem, że jestem dla Niego wiele warty. Tak wiele, że On sam przychodzi, aby mnie wykupić z mojej niewoli i mego grzechu, a ceną jaką za mnie płaci, jest Krew Jego Syna, jest On sam. I wówczas odkrywam swoją godność, swoją wielkość i swoją królewskość. Odkrywam to, że naprawdę jestem dziedzicem niezniszczalności, tym któremu służyć mają aniołowie. I jednocześnie Bóg staje się dla mnie kimś drogim a ja sam, z własnej woli chcę być przy Nim. Szukam Go i nie chcę Go stracić, nawet jeśli musiałbym za tę bliskość zapłacić moim życiem.
Jest dla mnie jedyny na świecie.

Jak to się dzieje? Bardzo prosto. Jeśli wkładam w coś dobrowolnie swój wysiłek, jeśli czemuś poświęcam swój czas, staje się to dla mnie ważne. Zaczynam reagować, nie jest mi obojętne co się z tym stanie. Zależy mi, albowiem część mego życia i część samego siebie przemieniłem w to, co teraz oglądam lub doświadczam. Przeciwnie, jeśli coś nam łatwo przychodzi, albo niewiele kosztuje, nie przywiązujemy się. Mówi się, że "łatwo przyszło, łatwo poszło". Niekiedy zbyt łatwo otrzymujemy rzeczy najświętsze, i nie potrafimy ich docenić. Oswajamy się z rzeczywistością, która powinna nas przerażać i fascynować jednocześnie, a potrafi budzić tylko słabe zainteresowanie, albo nawet znudzenie. Bo nic za nią nie zapłaciliśmy. Otrzymaliśmy ją w darze od innych, może nawet niedostatecznie zapakowaną, może wyszczerbioną przez czyjąś nieuwagę. Potrafimy oddać diament za kolorowe szkiełko, jakie podsuwa nam świat. Natomiast Bóg, który oddał za nas samego siebie, wie jak wielką stanowimy wartość i jak wiele dla Niego znaczymy. Modlitwa jest tą rzeczywistością, która przywraca donisłość rzeczom najświętszym, albowiem wymaga, by się im poświęcić, by włożyć samego siebie w to, co pragnie się czynić. Jest tym deszczem, który czyni z pustyni, jaką otrzymaliśmy, kwitnący ogród. I to, co się nam przedtem wydawało bez wartości, niepotrzebnym obciążeniem, czyni przedmiotem zazdrości tych, co się tego ogrodu wyrzekli, tych, którzy nie chcieli weń włożyć swego trudu. Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba staje się także moim Bogiem, a ja wchodzę w świętą przestrzeń miłości, gdzie poznaję ukryte Imię i gdzie słyszę moje własne imię wymawiane pośród płonącego ognia. W tej przestrzeni Bóg rozmawia ze mną "twarzą w twarz" tak jak się rozmawia z przyjacielem....

Stajesz się odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.

Jeśli zaangażujemy się w modlitwę, która jest spotkaniem, to będzie tak, jakbyśmy posadzili drzewo. Widzieliśmy już tysiące drzew i niewielkie robiły na nas wrażenie, ale to drzewo będziemy pielęgnować i doglądać, gdyż to jest "nasze" drzewo przez nas posadzone.
Jestem odpowiedzialny za mego przyjaciela, za naszą przyjaźń. To znaczy, że będę się starać uniknąć tego wszystkiego, co mogłoby ją zniszczyć. Nie pozwolę, aby zdrada jak buldożer wtargnęła do mego ogrodu i wyrwała drzewo ani by przez drobne zaniedbania drzewo uschło. To znaczy, że nie wycofam mojego "wkładu" - będę podlewał nasze drzewo. Bóg natomiast pomoże naszej przyjaźni wzrastać. On także jest odpowiedzialny, a On nie łamie przymierza.


Zobacz także
Mariusz Wójtowicz OCD

Każdą wędrówkę, podróż, znajomość lub przyjaźń można podzielić na poszczególne etapy. Początek zazwyczaj związany jest z zachwytem i pragnieniem głębszego poznania, które wiąże się z trudem i zmianą swojego życia. Dalej mamy do czynienia z pewnym ugruntowaniem, utwierdzeniem i zbieraniem konkretnych owoców.

 
Agnieszka Kasprzak
Boże Narodzenie to święta, na które nie tylko dzieci czekają cały rok. Święty Mikołaj, choinka, prezenty, kolędy, zwierzęta mówiące ludzkim głosem, a przede wszystkim śnieg tworzą tę niepowtarzalną aurę, za którą tęsknimy. Czy zdajemy sobie jednak sprawę, jak cudowna rzeczywistość ukrywa się pod zasłoną tych kultywowanych od dawna obyczajów adwentowo-świątecznych?
 
ks. Jerzy Bagrowicz

Nie zawsze udaje się własnymi siłami oswobodzić z uzależnienia i przejść do prawdziwej wolności, która przywraca porządek życiowej drogi. Najczęściej jest to długi etap wędrówki po pustyni życia, etap buntu, porażek, ale i podnoszenia się oraz powolnego dojrzewania do mądrości, której owocem jest wolność człowieka. Etap ten bardzo często łączy się z cierpieniem, które najczęściej – zwłaszcza na początku drogi – wydaje się bez sensu. Na tej niełatwej drodze, zwłaszcza w okresie dzieciństwa i młodości, potrzebuje człowiek obecności pełnego mądrości i miłości wychowawcy oraz przewodnika realizujących pedagogię mądrości i miłości.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS