logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Monika Białkowska
Mój Kościół połamany
Przewodnik Katolicki
 


 
 Wyobraź sobie, że odcinają ci jeden palec. Potem drugi. Potem kroją cię dalej, na prawie 300 części. Boli? Tak samo boleć nas powinno podzielone ciało Chrystusa – Kościół.
 
Prośba o napisanie artykułu o Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan zastała mnie w Brukseli, na Europejskim Spotkaniu Młodych. W pierwszym odruchu pomyślałam, że temat jedności chrześcijan mało mnie dotyczy. Na terenie Wielkopolski trudno budować relacje z chrześcijanami innych wyznań – bo ich nie ma lub zdarzają się sporadycznie. Modlitwy o jedność chrześcijan, jeśli się odbywają, to zwykle w powszednich, parafialnych, zamkniętych gronach. Prywatnych relacji ani z protestantami, ani z prawosławnymi nie mam. Podejmując wyzwanie pisania zakładałam więc, że przyjdzie mi teoretyzować.
 
Widać jednak, że Pan Bóg dba o czytelników „Przewodnika”, bo postanowił ubarwić ten tekst, mnie samą skazując na adekwatne do tematu doświadczenie.
 
Pseudoekumeniczne doświadczenie
 
Spotkania Taizé, z założenia ekumeniczne, opierają się głównie na modlitwie kanonami, i tak właśnie było przez kolejne dni w Brukseli. W noworoczny poranek, uświadomieni przez miejscowych co do godziny odprawiania w parafii Mszy św., ruszyliśmy do kościoła. Przyznaję, ruszyłam odrobinę zbyt późno, więc kiedy weszłam do środka, wszystkie miejsca były już zajęte. Przysiadłam więc w bocznej nawie na schodach – i czekałam na rozpoczęcie Eucharystii. Grupa młodych śpiewała kanon za kanonem. Między kanonami różne głosy wtrącały pojedyncze zdania modlitwy w różnych językach. I choć upływały kolejne minuty, nie czułam niepokoju – ot, skoro to spotkanie Taizé, widocznie postanowiono przed Mszą odprawić poranną modlitwę, jak każdego dnia.
 
Pierwszy znak zapytania pojawił się w mojej głowie, gdy w prezbiterium mignęło mi coś różowego. Wstałam zobaczyć, cóż to takiego. Różowe okazało się być bujną fryzurą kobiety w albie i koloratce. Obok krzątała się druga kobieta, ciut mniej ekscentryczna. Pomiędzy nimi ksiądz wyciągał ręce nad kielichem w geście konsekracji. Za chwilę cała trójka wyszła do zebranych w kościele ludzi, żeby udzielać Komunii św.
 
Język flamandzki językiem flamandzkim, ale jeśli człowiek uczestniczy we Mszy św. od zgoła trzydziestu lat, to rozpozna ją nawet wtedy, jeśli odprawiać ją będzie ksiądz z Korei. I nie ma możliwości, żeby aż do samej Komunii św. nie zorientować się, że to Eucharystia – nawet siedząc za filarem.
 
Różowowłosa kobieta - ksiądz ponoć była anglikanką. Ksiądz wyciągający dłonie nad kielichem – miejscowy, katolicki. Ryt – raczej żaden, ustalony przed wyjściem z zakrystii: nie przypominał niczego, co gorączkowo przeglądałam po powrocie do domu. Żadnego dialogu celebransa (celebranski?) z wiernymi, modlitwy eucharystycznej, rolę główną grali gitarzyści, z ołtarza z rzadka padało tylko pojedyncze słowo.
 
Idea szczytna: noworoczne nabożeństwo. Tyle że ludzkie, na własną rękę. Tyle że to pseudoekumenizm, poświęcający prawdę na ołtarzu chwilowego złudzenia wspólnoty. Ile to warte? Cisną się na usta pytania: dlaczego wspólna Komunia, dlaczego nikt prócz Polaków i Włochów już się temu nie dziwił, dlaczego nawet pobożna polska młodzież po owym dziwnym nabożeństwie poczuła się zwolniona ze świątecznego obowiązku Mszy św., choć dotarcie na nią nie było żadnym problem? Ile wiemy o ekumenizmie i jego granicach?
 
Obudził się we mnie teolog, a Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan przestał być teorią. Nazbierało się spraw do wyjaśnienia.
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
ks. Mariusz Sztaba

Wydaje się, że we współczesnym dyskursie edukacyjnym, nie ma miejsca dla propozycji wychowania chrześcijańskiego. A jeżeli wspomina się o niej, to na zasadzie czegoś historycznego albo konfesyjnego, przez co ograniczonego do określonej grupy i miejsca. Na tej podstawie ukazuje się wychowanie chrześcijańskie jako coś archaicznego mało znaczącego we współczesnym dyskursie nad wychowaniem

 
ks. Mariusz Sztaba
Ataki na wolność religijną i przemoc wobec chrześcijan obejmuje prawie wszystkie kraje azjatyckie. Rządy krajów zachodnich przedkładają krytykę niektórych pogwałceń – jak te, których dopuszczają się muzułmanie – ale zachowują milczenie na temat ataków na chrześcijan w Wietnamie czy Chinach...
 
Roman Zając
Szanując oczywiście wiarę mormonów, należy pamiętać, że szacunek dla ludzi inaczej wierzących nie może oznaczać przymykania oczu na prawdę. A prawda niestety jest taka, że Księga Mormona posiada wszystkie cechy wpisujące ją w dzieje fałszerstw biblijnych. Została ona opublikowana przez dwudziestopięcioletniego Josepha Smitha w marcu 1830 r. z podtytułem „Historia pochodzenia Indian” (The Book of Mormon. Indian origins, Palmyra 1830). Współcześnie „Księga Mormona” wydawana jest zaś z podtytułem: „Another Testament of Jesus Christ”... 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS