logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Konrad Sawicki
Mów po ludzku
Więź
 


To fragment niedawno opublikowanego, głośnego listu ojca Ludwika Wiśniewskiego do nuncjusza abp. Migliorego. Ten cytat zgubił się w całej dyskusji, jaką list zainicjował.
 
Czytałem list, ale akurat tego cytatu nie zapamiętałem.
 
Może zacytuję cały akapit, żeby było wiadomo, w jakim kontekście te słowa padają: „Przetacza się przez nasz kraj rewolucja obyczajowa […]. Jest pytanie, jak w tej sytuacji ma się zachowywać Kościół. Łagodzić twarde zasady moralne? Oczywiście nie. Jednakże ludzie Kościoła mają obowiązek zastanowić się nad językiem, którym przemawiają i prezentują zasady moralne. Zdaje się, że my, polscy duchowni, jesteśmy ciągle na etapie «sloganu religijnego». Zdaje się, że najczęściej wygłaszamy oklepane «święte frazesy», których nie są w stanie słuchać młodzi i uciekają z Kościoła […]. Polski Kościół czeka wielka praca nad językiem, którym przemawiamy do wiernych”. Przywołuję ten cytat, dlatego że o. Wiśniewski formułuje istotny związek przyczynowo-skutkowy: zły język Kościoła skutkuje ucieczką młodych. Czy Ksiądz Biskup też tak to widzi?
 
Tak. Język „sloganu religijnego” również dlatego jest zły, że nie liczy się z osobistym doświadczeniem wiary człowieka, do którego kierujemy przesłanie. A problem zostaje jeszcze pogłębiony przez to, że współczesny człowiek zna różnorodne teorie religijne, ale często bez najmniejszej relacji osobowej z Bogiem. Jeżeli na to nałoży się nasz religijny slogan podany z zasady w formie moralizatorskiego „musisz” i „nie wolno ci”, to człowiek nie odkryje sensu, dlaczego to musi, a tamtego akurat mu nie wolno.
 
Czyli rzeczywiście Kościół czeka w tym względzie wielka praca?
 
Tak, na pewno czeka nas praca, nie ma wątpliwości i to dotyczy wszystkich ludzi Kościoła, nie tylko duchownych, ale i świeckich. Pamiętam opowieść jednej z matek, która była w swojej parafii animatorką grupy młodzieży przygotowującej się do bierzmowania. W tej grupie była również jej córka. Pewnego razu, gdy wracały razem ze spotkania, córka odzywa się takimi słowami: „Mamo, jak ty do nas mówisz? Przecież ty do nas w ogóle nie docierasz, to nie ten język”. Okazało się, że ta kobieta, mówiąc o Bogu, podświadomie zaczynała używać mniej komunikatywnego języka. Własne dziecko uświadomiło jej, że podświadomie wchodzi w jakieś utarte i mało zrozumiałe dla młodych sformułowania. Ponieważ w zbyt małym stopniu dokonała się przemiana języka, ona, chcąc opowiadać o Bogu, używała takiego kanonu językowego, jakiego nauczyła się w Kościele, a ten już dla zbyt wielu jest niezrozumiały.
 
Rozmawiając o języku Kościoła, nie można nie wspomnieć o języku listów pasterskich. Niedawno bliska mi osoba zapytała mnie, o co chodzi z tą „komunią z Bogiem”, która pojawia się w nowym programie duszpasterskim dla polskiego Kościoła. O ile dla mnie, jako teologa, to sformułowanie jest zrozumiałe, o tyle dla tej osoby już nie do końca. Niespodziewanie kilka dni później w kościołach był czytany list biskupów na niedzielę Świętej Rodziny, w którym nagle pojawiło się sformowanie „zażyłość z Bogiem”. I wtedy wszystko stało się jasne.
 
Doskonały przykład! Trudność polega na tym, że nam się wydaje, iż pewne pojęcia, takie właśnie jak „komunia z Bogiem”, są dla wszystkich zrozumiałe. Listy pasterskie, jak każdy pisany tekst, są dzisiaj w trudniejszej sytuacji, ponieważ współczesny człowiek zdecydowanie bardziej woli przekaz bezpośredni. Kiedyś czytałem o pewnej grupie młodych ludzi, którzy zachwyceni Janem Pawłem II potrafili za nim jeździć na różne spotkania, słuchać go z zapartym tchem, ale nigdy nie przeczytali żadnego jego tekstu.
 
Po drugie – rzeczywiście w tych listach pojawia się wspomniany problem językowy, czyli używanie terminów, które dla części odbiorców są niezrozumiałe. Może rzeczywiście potrzeba większej konsultacji językowej?
 
Obserwując język listów, można by stwierdzić, że autorzy niezbyt dobrze znają adresatów. Czy wierni mogą liczyć na zmianę tego języka?
 
Zgadzam się, że szukanie właściwego języka dla współczesnego głoszenia Ewangelii, to bardzo ważne zadanie. Myślę jednak, że w tych listach już trochę zmian się dokonuje, nawet jeżeli odczuwamy, że jest ich ciągle za mało. Wiem też, że poszczególne listy opracowuje zespół składający się z duchownych i świeckich specjalistów z danej dziedziny. Jednak ciągle istnieje niebezpieczeństwo użycia zbyt specjalistycznego języka, który może utrudnić jego zrozumienie.
 
Zauważmy, że do tej pory zmiany społeczne nie następowały tak szybko. Kościół powinien więc zdecydowanie więcej uwagi poświęcić problemowi języka, który dzisiaj szybko ewoluuje wraz ze społeczeństwem. Myślę więc, że stajemy dzisiaj wobec wielkiego językowego wyzwania, do którego nie jesteśmy w pełni przygotowani. W przeszłości procesy ewolucyjne społeczeństw przebiegały znacznie wolniej, umożliwiając tym samym spokojną przemianę języka, natomiast w naszych czasach wszystkie zmiany dokonują się bardzo szybko. Ta sytuacja jest niezwykle wymagająca dla Kościoła, ale będzie musiał jej podołać.
 
Z bp. Edwardem Dajczakiem rozmawiał Konrad Sawicki 
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
Anna Gruszecka
Ten katolik może być bogaty, który jest ubogi w duchu. To jest istota ewangelicznego ujęcia. Nowy Testament dużo większy nacisk kładzie na duchowość człowieka. Na to, że siedliskiem moralności jest wnętrze, sumienie człowieka. To jest nowa jakość. Daje to dużo większą wolność, a jednocześnie nakłada większą odpowiedzialność na człowieka...

Z ojcem Maciejem Ziębą OP rozmawia Anna Gruszecka
 
Tadeusz Basiura
Ci, co chodzą regularnie do kościoła, aby uczestniczyć w niedzielnej Mszy św., zauważą zapewne zmieniającą się na przestrzeni roku liczbę wiernych biorących w niej udział. Gdyby tę liczby przenieść na wykres, otrzymalibyśmy linię zbliżoną do sinusoidy o, niestety, dość dużej amplitudzie...
 
Joanna Jonderko-Bęczkowska
Nie wszyscy mają szczęście mieć świętych rodziców, takich jak np. Louis i Zélie Martin – beatyfikowani rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Co z całą rzeszą tych, których rodzice nie mogą służyć za dobry przykład? Jak czcić rodzica, dla którego dziecko bywa obciążeniem albo zabawką? Jak dzieci mają się nauczyć miłości od nieświętych rodziców? 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS