Możliwość pośmiertnego oczyszczenia
Często modlimy się, zwłaszcza w Dzień Zaduszny (2 listopada), za "dusze w czyśćcu cierpiące". Czy jest sens mówić o czasie lub trwaniu w wieczności? Skąd się wzięła nauka o czyśćcu?
Tradycja Kościoła opiera się przede wszystkim na słowach Jezusa wskazujących możliwość przebaczenia win w przyszłym świecie (por. Mt 12, 32; 5. 26) oraz na słowach Pawła apostoła, który mówi o możliwości ocalenia "jakby przez ogień" (l Kor 3, 15). Bezpośrednia podstawa nauki o czyśćcu stanowi praktyka modlitewna i pokutna Kościoła. Z praktyka modlitwy za zmarłych spotykamy się od początków Kościoła, jak wskazuje na to wiele napisów nagrobnych w starochrześcijańskich katakumbach. Opiera się ona na przekonaniu, że nie tylko istnieje życie po śmierci, ale że istnieje też jeszcze możliwość pośmiertnego oczyszczenia i przebaczenia. Zrozumiałe zatem staje się, że katolicy modlą się za zmarłych i za "spokój duszy". Wprawdzie po zakończeniu swego ziemskiego pielgrzymowania człowiek nie może już nic uczynić dla swego zbawienia, może być jednak oczyszczony poprzez cierpienie. Cała wspólnota świętych staje przy tym u jego boku, wstawiając się za nim przez modlitwę, jałmużnę, dobre uczynki, osobista pokutę, a przede wszystkim przez ofiarę Mszy świętej. Czyściec nie jest jakimś miejscem, lecz procesem, który zaczyna się, gdy człowiek ostatecznie natrafia na Boga, ale nie jest jeszcze całkowicie do tego przygotowany (Ap 21, 27). Pomińmy sprawę długości trwania tego procesu - i tak nie ma tu sensu mówić o czasie lub trwaniu.
Fr. Justin - "Rosary Hour"
http://www.rosaryhour.net/
Nie ulega wątpliwości, że jeśli teologia chce być nauką – a tkwiący w jej nazwie logos do tego zobowiązuje – musi być wierna rozumowi. Stąd też nie dziwi mnie konstatacja Michała Hellera, że fundujący teologię „akt wiary nie może być irracjonalny”. Postulatem przezeń stawianym, skądinąd chwalebnym, jest obudzenie w chrześcijańskich myślicielach świadomości, że nauka powinna stanowić ważną część tzw. przedsionków wiary (preambula fidei). A przecież równocześnie „jedną z największych przeszkód w zaakceptowaniu wiary religijnej jest jej obcość we współczesnym obrazie świata”...