logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
pod redakcją ks. Jana Hadalskiego TChr
Msza Święta – rozumieć, aby lepiej uczestniczyć. Wykład liturgii Mszy
Wydawnictwo Hlondianum
 


Kompletny wykład liturgii Mszy Świętej: obrzędy, gesty, modlitwy – historia, symbolika, prawo i teologia. Książka stanowi zbiór 140 artykułów z czteroletniego cyklu (2009-2012) „Msza Święta – Rozumieć, aby lepiej uczestniczyć” publikowanego na łamach miesięcznika „Msza Święta”. Autorzy to znani teologowie, specjaliści w zakresie liturgiki, teologii pastoralnej, prawa kanonicznego, sztuki i muzyki sakralnej...

 

Wydawca: Hlondianum
Rok wydania: 2013 
Format: 176x250
Stron: 668
Rodzaj okładki: Miękka

 
  
 
  

 
ks. Andrzej Komorowski FSSP
Dlaczego Msza Święta trydencka?*
 
 
Msza Święta trydencka, Msza Święta w klasycznym rycie rzymskim czy ostatnio nadzwyczajna forma rytu rzymskiego – to tylko kilka określeń, jakie nadawane są liturgii, która powszechnie obowiązywała w Kościele katolickim do końca lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia.
 
Najczęściej używanym określeniem jest Msza Święta trydencka. To właśnie Sobór Trydencki (1545-1563) zalecił odnowienie liturgii Kościoła. Dokonał tego papież św. Pius V, który w roku 1570 opublikował nowe wydanie mszału rzymskiego i nakazał jego powszechne użycie. W rzeczywistości św. Pius V nie stworzył nowego rytu Mszy Świętej, a jedynie skodyfikował, uporządkował i ujednolicił już istniejący. Nazwa Msza trydencka jest zatem umowna. Liturgia rzymska epoki Trydentu została jedynie oczyszczona z różnego rodzaju naleciałości i zwyczajów (często lokalnych). Jednak w swojej treści i formach pozostała wyrazem wielowiekowej Tradycji Kościoła. Mszał rzymski z 1570 roku był też odpowiedzią na chaos, jaki panował w dziedzinie liturgii. Jednocześnie jasno i precyzyjnie wyrażał zaatakowane przez protestantów prawdy naszej wiary (o ofierze Mszy Świętej i rzeczywistej obecności Pana Jezusa w Eucharystii). Za zgodą papieża zostały zachowane inne ryty, które mogły się wykazać co najmniej dwustuletnim istnieniem (między innymi ryt dominikański, ryt lyoński, ryt z Toledo).
 
Po 1570 roku kolejni papieże wprowadzali jedynie drobne zmiany do mszału św. Piusa V. Dotyczyły one nowych świąt czy reformy kalendarza liturgicznego. Ostatnie poprawki przed Soborem Watykańskim II wprowadził bł. Jan XXIII w 1962 roku. Właśnie tą edycją posługują się księża, którzy odprawiają Mszę w rycie trydenckim.
 
Dodajmy jeszcze, że potocznie używane określenie Msza Święta przedsoborowa nie jest do końca właściwe. Należy bowiem pamiętać, że ojcowie soborowi celebrowali Mszę Świętą trydencką zarówno na rozpoczęcie, jak i na zakończenie Soboru Watykańskiego II. Posoborowa reforma liturgii miała miejsce dopiero kilka lat później. Msza trydencka była więc przez krótki okres Mszą posoborową. Z całą pewnością trudno jest opisać w kilku słowach ryt Mszy Świętej. Mówiąc o jednym jego aspekcie, teologicznym lub liturgicznym, dotykamy coraz to innych elementów. Rzeczywistość, która przed nami się otwiera, staje się coraz bogatsza, a przez to coraz trudniejsza do uchwycenia. Jednak warto poruszyć kilka elementów, z którymi możemy się spotkać także w rycie Pawła VI, niemniej są też charakterystyczne dla Mszy Świętej trydenckiej.
 
Ad orientem
 
Już na samym początku uczestnika liturgii uderza fakt, że kapłan odprawiający Mszę Świętą stoi zwrócony plecami do wiernych. Należy raczej powiedzieć, że kapłan i wierni zwróceni są do ołtarza i razem patrzą w tym samym kierunku. Pamiętajmy, że liczne świątynie chrześcijańskie były orientowane, to znaczy budowane ku wschodowi (łacińskie oriens). Symbolika wschodu w chrześcijaństwie jest niezwykle głęboka. Ojcowie Kościoła we wschądzącym słońcu widzieli symbol Chrystusa. Tak jak blask słońca przynosi światło po mrokach nocy, tak Chrystus przynosi zbawienie ludzkości pogrążonej w mrokach grzechu. Wschodzące słońce to także symbol Chrystusa Zmartwychwstałego (Łk 1,78). To wreszcie według pierwszych chrześcijan właśnie od wschodu ma powrócić Chrystus w pełni swojej chwały (Mt 24,27). Zatem zwrócenie się podczas Mszy Świętej w tym samym kierunku (tam, gdzie to możliwe, ku wschodowi) ma głęboki sens i długą tradycję w Kościele katolickim. Celebrans i wierni nie patrzą na siebie, ale wszyscy zwracają się w stronę Pana. Podkreślona jest też wyjątkowa rola kapłana, który działa in persona Christi. To on stoi między ludem a Panem. To on zanosi modlitwy do Boga i jednocześnie udziela łask i błogosławieństwa,które Pan Bóg nam zsyła.
 
Język łaciński
 
Kolejny element, który nas tu uderzy, to łacina. Należy podkreślić, że język łaciński ciągle pozostaje oficjalnym językiem Kościoła Rzymskokatolickiego. Liturgia w odnowionej po Soborze Watykańskim II formie może być, i bywa (choć rzadko), celebrowana po łacinie. Natomiast Mszy Świętej trydenckiej nie odprawia się w językach narodowych. 
 
Fakt, że Kościół rzymski używa w liturgii języka sakralnego, nie jest wyjątkowy. Podobnie jest na chrześcijańskim Wschodzie. Poza tym łacina jest językiem martwym, niepodlegającym zmianom, co zapewnia ścisłość i ponadczasowość formuł i modlitw oraz chroni język liturgii przed banalizacją i nadmiernym uproszczeniem. Liturgia ma nas przenosić z naszej codzienności w świat rzeczywistości nadprzyrodzonej. Użycie języka sakralnego to ułatwia.
 
Łacina jest też doskonałym wyrazem uniwersalności Kościoła. I to zarówno w czasie, jak i przestrzeni. W czasie – bo kapłan i wierni wypowiadają te same słowa, te same modlitwy, które wypowiadane były przez naszych ojców na przestrzeni stuleci. Chodzi zatem nie tylko o sens i oddanie treści, ale wręcz o te same słowa, które mimo upływu czasu nie zmieniły się. W przestrzeni – bo łacina łączy wiernych niezależnie od kontynentu, kraju i języka. Wszyscy mogą wspólnie się modlić i nikt nie będzie się czuł uprzywilejowany lub pokrzywdzony ze względu na język. Aspekt ten wydaje się nabierać jeszcze większego znaczenia w czasach, kiedy tak łatwo i tak dużo podróżujemy. Dzięki łacinie w każdym kościele możemy czuć się jak u siebie.
 
Kanon rzymski, cisza i gesty
 
Mszał św. Piusa V zawiera tylko jedną modlitwę eucharystyczną. Jest to Kanon rzymski. Ostateczny kształt Kanonu, mimo nielicznych późniejszych zmian, wiąże się z papieżem Gelazym I (†496). Natomiast od pontyfikatu Grzegorza Wielkiego (około 600 roku) nie doszukamy się w nim żadnych zasadniczych zmian. Kanon we Mszy Świętej trydenckiej odmawiany jest po cichu i towarzyszą mu liczne gesty (znaki krzyża, skłony i przyklęknięcia). To wszystko ma na celu podkreślenie wyjątkowości tego, co dzieje się na ołtarzu. Znaki krzyża kreślone przez kapłana przypominają, że całość liturgii związana jest nierozerwalnie z ofiarą krzyża. Natomiast cisza porównywana jest do ikonostasu obecnego w kościołach wschodnich czy też do zasłony oddzielającej Święte Świętych w świątyni jerozolimskiej. Ułatwia skupienie i modlitewną adorację w najważniejszym momencie Mszy Świętej. Trzeba tutaj zauważyć, że znaki i gesty potrzebne są nam – ludziom. Nie jesteśmy duchami i potrzebujemy widzialnych znaków, które podpadają pod nasze zmysły. Wyrażają one naszą wiarę i pomagają nam uzmysłowić sobie i zbliżyć się do tajemnicy Boga, która przecież przekracza całkowicie nasze ludzkie pojęcie.
 
Mimo że przez ostatnie czterdzieści lat Msza Święta trydencka sprawowana była jedynie w nielicznych miejscach, a na przykład w Polsce do połowy lat dziewięćdziesiątych nie sprawowano jej w ogóle, to jednak coraz większa liczba wiernych wykazuje zainteresowanie i pragnienie uczestniczenia w tej formie rytu rzymskiego. I co ciekawe, przede wszystkim są to ludzie młodzi. Wielu z nich wybiera radykalny sposób służenia Chrystusowi i wstępuje do instytutów lub zakonów tradycyjnych. Co takiego pociąga ich w formach, które – jakby się wydawało – minęły bezpowrotnie? To przede wszystkim ogromne bogactwo duchowe, piękno i wyrazistość rytu klasycznego. Msza Święta jest przede wszystkim ofiarą, bezkrwawym uobecnieniem ofiary Chrystusa na krzyżu (aspekt uczty jest na drugim planie i jest nierozerwalnie związany z ofiarą). Modlitwy, gesty, znaki krzyża i przyklęknięcia – to wszystko w sposób niezwykle precyzyjny i wymowny oddaje tę prawdę. Kierunek celebracji i wspólne zwrócenie wiernych i kapłana również podkreślają ten ofiarny charakter. Jezus Chrystus – niewidzialny Kapłan – ofiaruje siebie i cały Kościół poprzez ręce widzialnych kapłanów. Hierarchiczny charakter kapłaństwa jest bardzo wyraźnie widoczny w rycie klasycznym. Młody człowiek, szukając odpowiedzi na pytanie: czym jest Msza Święta i kapłaństwo katolickie?, znajduje ją łatwiej w rycie trydenckim, który przemawia intensywniej i daje głębsze doświadczenie Bożej transcendencji. Nieznajomość łaciny lub konieczność korzystania z mszalików przestaje być przeszkodą. Natomiast potęguje poczucie sacrum. Podobnie jak chorał gregoriański i cisza, którymi przepojona jest Msza Święta trydencka. To wszystko ułatwia modlitwę i wzniesienie duszy ku Bogu. We współczesnym świecie, pełnym zgiełku i hałasu, jest to bardzo atrakcyjne. 
 
Innym atrakcyjnym walorem liturgii trydenckiej jest jej niezmienność gwarantowana ścisłymi regułami. Rubryki mszalne nie pozostawiają miejsca na swobodę i kreatywność celebransa. Jest on powiernikiem liturgii, a nie jej twórcą. Ryt jest własnością Kościoła. Gwarantuje to, że liturgia będzie wyglądała tak samo niezależnie od zdolności i pomysłowości celebransa. W świecie, gdzie tak wiele się zmienia, dla uczestnika ma to bardzo duże znaczenie. Pozwala mu znaleźć pewny punkt oparcia. Stałość i niezmienność to przecież cechy Absolutu. Liturgia ma nas do Niego zbliżyć. To On jest i ma być w centrum liturgii, która odrywa człowieka ze sfery profanum i pozwala doświadczać sacrum.
 
Ta niezmienność jest też bardzo ważna dla celebransa. Uzmysławia mu jego służebną rolę i fakt, że to nie on jest w centrum uwagi. Ułatwia mu „zniknięcie” i zrobienie miejsca Chrystusowi, który posługuje się jego głosem i dłońmi. Precyzja rubryk mszalnych nie jest żadnym ograniczeniem. Wręcz przeciwnie, daje poczucie wolności. Wszystko jest dokładnie opisane i ja nie muszę się zastanawiać, którą modlitwę, który akt pokutny powinienem zastosować. Nie muszę ciągle zaskakiwać czymś nowym. Ktoś mógłby powiedzieć, że jest to powtarzanie tych samych modlitw i formuł, bez żadnych urozmaiceń. Ale właśnie cała liturgia polega na powtarzaniu. Liturgia jest przecież nieustającym hołdem składanym wszechmogącemu Bogu. Kiedy sobie uświadomię, że wypowiadam dokładnie te same słowa i sprawuję Mszę Świętą w taki sam sposób, w jaki sprawowano ją przez stulecia, to daje mi to poczucie głębokiego zakorzenienia w Tradycji Kościoła. W Tradycji, która nie tylko sięga czasów apostolskich, ale też z szacunkiem i mądrością przyjmuje bogactwo wieków średnich i późniejszych okresów. Liturgia i ryty mogą się zmieniać i zmieniają się w zależności od czasu i miejsca. Ale zmiany te następują organicznie i stopniowo, z poszanowaniem dorobku poprzednich stuleci. Liturgia rozwija się razem z Kościołem i nie jest „produktem” żadnej określonej epoki.
 
 
Wreszcie ryt trydencki doskonale oddaje istotę liturgii. Liturgia jest czynnością Kościoła, bezpośrednio skierowaną do Boga. Kościół zwraca się też do człowieka i świata (głoszenie Ewangelii, uświęcanie), ale w liturgii absolutnie na pierwszym planie jest Pan Bóg. Liturgia jest służbą Bożą (tak zresztą określa ją chrześcijański Wschód), kultem, jaki stworzenie składa Stwórcy, wypełniając swój podstawowy obowiązek. Dlatego też w jej centrum stoi ofiara, której istotą jest uznanie Bożego majestatu i poddanie się Jego woli. Wierny uczestniczący we Mszy Świętej w klasycznym rycie rzymskim nie może tego pominąć. Z kolei teocentryczny charakter liturgii trydenckiej pomaga nam w orientacji naszego codziennego życia. Współcześnie niezwykle łatwo zagubić kierunek i sens życia. Dlatego warto korzystać z doświadczeń poprzednich pokoleń, które poprzez swoją wiarę i pobożność wypracowały takie właśnie formy. Są one nie tylko piękne i pełne dostojeństwa, ale przede wszystkim pewne. Kościół ponownie otwiera przed nam swój skarbiec i zaprasza nas, abyśmy z niego obficie korzystali. 




 
Zobacz także
Józef Andrasz SJ
Pierwsze ukazanie się Jezusa Miłosiernego otrzymała s. Faustyna 22 lutego 1931 roku w Płocku. Tak je opisuje: „Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w białą szatę. Jedną rękę miał wzniesioną do błogosławieństwa, a drugą dotykał szaty na piersiach. Spod uchylonej szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie: jeden czerwony, a drugi biały..." 
 
Roman Zając

Kim są cztery zwierzęta, które według Apokalipsy św. Jana znajdują się przy tronie Boga? Księga Apokalipsy Św. Jana obfituje w symbole i obrazy nawiązujące do Starego Testamentu i apokaliptyki żydowskiej. Powinniśmy to mieć na względzie, gdy próbujemy wyjaśnić tożsamość Czterech Zwierząt znajdujących się przy tronie Bożym.

 
Ks. Rafał Dudała

Dyskusje wokół Vaticanum Secundum zazwyczaj zamiast łączyć – nader wyraziście polaryzują stanowiska. Nie inaczej jest z próbą poszukiwania odpowiedzi na pytania o aktualność św. Tomasza z Akwinu. Jaka była rola myśli Akwinaty na II Soborze Watykańskim? Czy po tym największym wydarzeniu eklezjalnym minionego stulecia miejsce Tomasza jest już tylko w historii? Na ile recepcja refleksji teologicznej i filozoficznej „najświętszego wśród uczonych i najbardziej uczonego wśród świętych” (Pius XI) stać się może inspirująca dla dzisiejszych badaczy?

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS