Msza święta dla dzieci
Tak się przyzwyczaiłem do Mszy świętej w języku ojczystym, że nie chciałbym już wracać do Mszy łacińskiej, choć był czas po Soborze, że miałem wielki żal w sercu do biskupów i papieża, którzy na Soborze zdecydowali się na te zmianę. Moje dzieci przepadają za Mszą dziecięcą, podczas której śpiewają pieśni, a jednocześnie gestykulują, co łączy je bardziej z tajemnicą Ołtarza. Mamy zacnych księży. Tylko jeden z nich sili się jeszcze na cos nowego, wplata stówa, które raz śmieszą, raz drażnią. Czy mu tak wolno?
Czas tzw. eksperymentacji liturgicznej, czyli wprowadzania pewnych słów, gestów, które miały ożywiać liturgię mszalna, w zasadzie się skończył. Ojciec Święty Jan Paweł II nieraz zwracał się na ten temat do duchowieństwa. Dziś nie chodzi już o to, by wynaleźć "coś nowego"; chodzi raczej o to, by solidnie wypełnić przepisy ustalone przez władzę kościelna. Biorąc jednak pod uwagę specyficzne warunki, np. Mszę dla dzieci, kapłan pragnie uwypuklić gorliwość dzieci i ułatwić im wyrażenie tej gorliwości, w sposób spontaniczny, w atmosferze rodzinnej, radosnej. W każdej Mszy świętej Jezus jest z nami, ze swoimi uczniami, ze swoim Kościołem. Stąd płynie radość z Jego obecności, radość wiary. Jezus chce naszym sercem kochać, naszymi dłońmi pomagać, naszym życiem żyć. Eucharystia Mu to umożliwia. Dzieci dobrze to czują.
Fr. Justin - "Rosary Hour"
http://www.rosaryhour.net/
Kto raz na serio zabrał się za modlitwę, na własnej skórze mógł się przekonać, że w tym względzie nie ma mocnych. Wprawdzie zdarzają się zwycięstwa, ale chyba więcej jest porażek. Żadna ludzka czynność podejmowana z własnej woli nie wymaga tyle hartu ducha i prawdziwego męstwa, ile właśnie modlitwa. Tylko niepoprawny optymista, który ma wyłącznie myślny stosunek do modlitwy – to znaczy optymista, który nie praktykuje modlitwy myślnej, ale myśli, że się modli! – może sądzić, że jest ona rzeczą prostą i bezproblemową.
___________________