Jakim zadaniem jest młodzież dla dorosłych – dla rodziców, dla Kościoła hierarchicznego?
Młodzież wymusza inny sposób komunikacji. Chociażby sposób zapraszania na spotkania. Nie wystarczą dzisiaj ogłoszenia parafialne. Trzeba być na facebooku czy forach internetowych. To zmusza Kościół do innego funkcjonowania, do pójścia za młodymi. Zauważył to już Jan Paweł II i podtrzymuje Benedykt XVI. W czasie Światowych Dni Młodzieży w Kolonii mówił do niemieckiego episkopatu – powołując się na słowa Jana Pawła II – że dzisiaj nie tylko młodzież ma podążać za pasterzami, ale również pasterze za młodymi ludźmi. Trzeba więc nam iść tam, gdzie nas do tej pory nie było. Trzeba również opuszczać mury kościołów, by spotkać młodych, bo wielu już albo nie ma w zwyczaju przychodzenia do świątyni, albo od Kościoła odeszło.
Czyli trzeba pojechać na Woodstock, pisać bloga i czekać na Skypie – tak jak robi to Ksiądz Biskup?
Nie tylko tak, bo jest przecież wiele innych miejsc i sposobów docierania do młodzieży. To, o czym pan mówi, to mój własny sposób poszukiwania kontaktu i tworzenia braterskich relacji z młodymi.
Skąd to zaangażowanie Księdza Biskupa?
Dla mnie to najnormalniejsza w świecie postawa. Każdy biskup musi być ojcowski. I każdy ojciec wie, że najwięcej trudu kosztuje dobry kontakt z dziećmi. Żeby pomóc im wydorośleć, musimy poświęcić więcej czasu i energii niż innym.
Kiedyś usłyszałem od pewnej matki taką historię: przyszła do niej siostra i nazwała ją bałaganiarą, bo na środku pokoju stał odkurzacz. A stał tam dlatego, że chwilę wcześniej do domu przyszedł rozemocjonowany syn, bo właśnie poznał dziewczynę. To był początek jego młodzieńczej miłości. Matka rzuciła więc wszystko, by wysłuchać dziecka, bo może gdyby najpierw chciała zakończyć odkurzanie, on już by jej tego nie powiedział.
Czasem pytam młodych ludzi, czego oczekują od swoich księży. Najczęściej odpowiadają: "żeby mieli dla nas czas". Formy mogą być różne, odpowiadające osobowości i charakterowi biskupa, księdza czy świeckiego, ale warunkiem jest chęć bycia dla nich.
Czy Kościół jest dzisiaj atrakcyjny dla młodego człowieka?
Współczesny świat ma sporo atrakcji. Kościół więc musi tak przekazywać Ewangelię i tak nią żyć, by być bardzo wyrazistym znakiem wskazującym na Chrystusa. Wówczas młodzi w Kościele będą szukać Chrystusa i zechcą w Nim być.
Ale nie może mu też brakować otwartości oraz autentycznej i życzliwej miłości do drugiego człowieka. W takim świecie, nawet bez zewnętrznych atrakcji, człowiek chce być, bo to jest mu potrzebne do życia jak chleb.
Z zasady w mediach pokazywana jest chętniej ta smutna strona Kościoła. Nie chodzi o to, żeby ją ukrywać, gdy dzieje się niedobrze. W samym Kościele musi być wola nieustannego oczyszczania się przez przebaczenie i przemianę.
Ale Kościół to też parafie z życzliwymi i prawdziwie kochającymi ludźmi i posługującymi kapłanami. W nich młodzi doświadczają Boga, pozytywnie przeżywają swoją wiarę, a kapłan troszczy się o propozycje adekwatne do oczekiwań i potrzeb młodego człowieka. Młodzież mająca pozytywne doświadczenie Kościoła reaguje poprawnie, gdy na lekcjach religii pojawiają się zbyt uogólniające zarzuty wobec księży czy Kościoła. Podobne zachowania duszpasterze obserwują na forach internetowych, gdzie wypowiadają się ludzie z naszych czuwań i rekolekcji. Tym, którzy nie doświadczyli osobistego spotkania z Bogiem w Kościele i otwartą wspólnotą, niestety, pozostaje tylko zawężony i często jednostronny, negatywny przekaz.
Musimy starać się doprowadzać do spotkania dzisiejszego człowieka z Bogiem. Do tego w dzisiejszej, tak wielorakiej rzeczywistości, potrzebne są odpowiednie formy głoszenia Ewangelii, odprawiania eucharystii, spotkań wiernych. Nowa ewangelizacja zaczyna się od nas samych, wewnątrz Kościoła. Musimy ożywić w sobie samych stan otwarcia się na Boga. Wtedy Jego Duch pozwoli nam rozeznać nowe ścieżki.
Napisałem do moich diecezjan list, prosząc wszystkich o wzajemną modlitwę. Przygotowaliśmy obrazek z Modlitwą za naszą diecezję i rozdawaliśmy go w kościołach i w czasie kolędy. Ta modlitwa jest wyrazem autentycznego wzajemnego wsparcia. Ale otwiera jeszcze jeden aspekt. Gdy się za kogoś modlę, zaczynam go dostrzegać lub inaczej postrzegać; wtedy tworzy się wzajemne odniesienie, tworzy wspólnotowość. Tym samym zmienia się nasza diecezja, nasz Kościół.
Modlitwa prowadzi też do prawdy o sobie. Dostrzegając własną słabość, nabieramy zrozumienia, szacunku i miłości do innych, tak samo grzesznych i pogubionych jak my sami. Tak zdarzyło się Piotrowi, który po dramacie zaparcia się Jezusa otrzymuje szansę odnalezienia się we wspólnocie.
Ksiądz Biskup podkreśla często rolę świadectwa. Jakimi świadkami mają być świeccy?
Potrzeba świadectwa osobistej więzi z Jezusem widocznej w zwyczajnym, codziennym życiu, jeszcze więcej takiego chrześcijaństwa, które da się wyczytać z naszych twarzy w domu, w szkole, w pracy czy na ulicy. W ten sposób spotyka się i odkrywa żywą Ewangelię. Wówczas Ewangelię mogą przeczytać ci, którzy nigdy nie wzięli do ręki Pisma Świętego. Jeżeli będziemy się starali być takim Kościołem, to wówczas wielu ludzi nieznających Jezusa zapragnie Go poznać.