logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marta Wielek
Muzeum dusz czyśćcowych
List
 


Wypalone ślady
 
Wśród dziesięciu eksponatów zgromadzonych w gablocie można zobaczyć głównie odciski palców i dłoni wypalone na książkach i fragmentach tkanin. Przedmioty te zostały sprowadzone z Niemiec, Belgii, Francji, Austrii i Włoch, najstarszy pochodzi z 1696 r., a najmłodszy z 1919 r. Z każdym z tych przedmiotów wiąże się niezwykła historia ukazania się żyjącej osobie zjawy z czyśćca.
 
Takie odwiedziny przeżył m.in. Józef Leleux. W nocy 21 czerwca 1789 r. pojawił się przed nim duch zmarłej przed 27 laty matki. Wypomniała mu, że nie uczestniczy w Mszach św. za jej duszę, mimo że ojciec wpisał to do testamentu jako jego obowiązek. Tylko pod tym warunkiem Józef mógł korzystać z pozostawionego mu przez rodziców spadku. Matka wyrzucała mu też rozwiązłe życie i błagała, aby się zmienił. Na pożegnanie położyła dłoń na rękawie jego nocnej koszuli. Pozostawiła na nim wypalony ślad. Pod wpływem tego wydarzenia Leleux nawrócił się i założył katolickie stowarzyszenie dla ludzi świeckich.
 
Wypalony ślad ręki widnieje też na egzemplarzu książki „O naśladowaniu Chrystusa" należącym do Małgorzaty Demmerlez. W 1815 r., pracując w swoim gospodarstwie, zobaczyła kobietę w ubraniu pielgrzyma, która schodziła po schodach stodoły. Patrzyła na Małgorzatę smutnym wzrokiem i ciężko wzdychała.
 
Przerażona Małgorzata zasięgnęła rady księdza i gdy kobieta pojawiła się następnym razem, zapytała ją, kim jest. Ta miała jej odpowiedzieć: „Jestem twoją teściową,   która   trzydzieści lat temu umarła przy porodzie. Udaj się z  pielgrzymką do Sanktuarium Matki Boskiej w Mariental i zamów dla mnie dwie Msze święte". Po powrocie Małgorzaty z pielgrzymki teściowa pojawiła się jeszcze raz, podziękowała i zostawiła ślad dłoni na książce.
 
Jest też w muzeum fotokopia banknotu o wartości 10 lirów. Pod zdjęciem można znaleźć informację, że jest to jeden z 30 takich banknotów, które znajdowano między sierpniem a listopadem 1919 r. w pewnym włoskim klasztorze. Miał je tam zostawiać kapłan, który przed śmiercią mieszkał w tym klasztorze, by opłacić Msze św. w swojej intencji.
 
Inne spragnione dusze
 
Rzymskie Muzeum Dusz Czyśćcowych nie jest jedynym miejscem na świecie, w którym przechowywane są podobne pamiątki. Na przykład w kościele w austriackim Hall przechowywany jest modlitewnik ze śladem kciuka. Zostawił go podobno w 1669 r. zmarły ksiądz z tej parafii, prosząc jedną z parafianek o modlitwę. Kciuk przepalił grubą okładkę modlitewnika i czterdzieści następnych stron. Miejscowy kowal, chcąc udowodnić, że to fałszerstwo, próbował wypalić podobną dziurę rozżarzonym narzędziem. Poddana eksperymentowi książeczka w całości jednak spłonęła.
 
Znany jest też cud, który miał miejsce w Polsce. Jego materialne świadectwo, korporał z wypalonym śladem dłoni, przechowywany jest na Jasnej Górze. Nie ma bezpośrednich relacji z tego, w jaki sposób ślad ten powstał, ale istnieje późniejsze świadectwo, które podaje jedną z możliwych wersji wydarzeń. Jest to opowieść pewnego księdza, który odwiedził Jasną Górę w 1890 r. Pokazano mu wtedy korporał, a oprowadzający go zakonnik opowiedział mu pewną historię. Jakiś czas wcześniej dwóch księży paulinów obiecało sobie wzajemnie, że ten, który pierwszy umrze, da drugiemu jakiś znak z zaświatów. Kiedy jeden z nich zmarł i minęło już trochę czasu od jego śmierci, drugi zakonnik przypomniał sobie o tej obietnicy podczas sprawowania Mszy św. Ponieważ zmarły współbrat nie dał do tej pory żadnego znaku, przyszło mu do głowy, że może nie ma życia po śmierci. W tym samym momencie na korporale, który właśnie składał po zakończeniu Mszy, pojawiła się ręka. Po chwili zniknęła, na korporale pozostał jednak wypalony ślad.
 
Zadziwiające jest to, że w większości tych relacji zjawy z czyśćca wypalały ślady rąk lub palców. Gerard van den Aardweg, autor książki „Spragnione dusze", który współcześnie bada i analizuje te zjawiska, twierdzi, że należy je traktować jako rodzaj pieczęci. Zmarły chce ją „przyłożyć pod wizją", aby zapewnić o jej prawdziwości. Dłoń jest tym, co z jednej strony jest człowiekowi najbliższe, bo za jej pomocą pracuje, wyraża uczucia i modli się, a z drugiej tym, co zawiera najbardziej charakterystyczne dla danej osoby cechy (zdarzało się nawet, że pozostawione ślady przykładano do dłoni zmarłych osób, by sprawdzić, czy do siebie pasują). Dlaczego znaki są wypalane? Być może odpowiadało to dawnym
wyobrażeniom o czyśćcu, zgodnie z którymi był on miejscem oczyszczenia duszy ogniem...
 
Dusze i mistycy
 
Postacią najbardziej znaną z kontaktów z duszami czyśćcowymi była żyjąca w XX w. Maria Simma. Jej pierwsze spotkanie z duszą czyśćcową miało miejsce w 1940 r., gdy miała 25 lat. Około czwartej nad ranem obudziły ją kroki kogoś obcego. Zobaczyła postać, zagadnęła ją, ale ta nie odpowiadała na jej pytania. Była bardzo zdziwiona, ponieważ nie mogła jej też dotknąć. Rano opowiedziała wszystko swojemu spowiednikowi, który poradził jej, aby w takich sytuacjach zawsze stawiała pojawiającej się osobie pytanie, po co przychodzi i czego sobie życzy. Następnej nocy przyszedł ten sam zmarły. Zapytany przez Marię odpowiedział, że bardzo prosi, aby odprawiono za niego trzy Msze św. Od tego czasu dusze czyśćcowe zaczęły regularnie ją odwiedzać, prosząc szczególnie o Msze św., a także o różaniec i drogę krzyżową w ich intencji. Maria Simma pomagała duszom czyśćcowym nie tylko przez modlitwę, ale również przez ofiarowane za nich cierpienia. Czasem odnosiła wrażenie, że wszystkie jej członki są rozrywane, innego dnia odczuwała na całym ciele gwałtowne pchnięcia sztyletem. Kiedy indziej czuła, jakby wbijano w jej ciało tępe żelazo.
 
Znane są również doświadczenia wielu świętych, do których przychodzili zmarli z prośbą o modlitwę. Takie wizyty zdarzały się np. o. Pio. Pewnego dnia na przykład modlił się w oratorium klasztornym, gdy usłyszał głosy. Pomyślał, że seminarzyści sprzątają kaplicę, dlatego starał się nie zwracać na nie uwagi. W pewnym momencie jednak świece przy bocznym ołtarzu złamały się i spadły na ziemię. Ojciec Pio, słysząc hałas, wstał i poszedł sprawdzić, co się stało. Przy barierkach przed ołtarzem zobaczył klęczącego młodego mężczyznę w zakonnym habicie. „Kim jesteś?" - zapytał go Pio. „Jestem kapucynem, nowicjuszem. Jestem z czyśćca, odbywam pokutę za brak sumienności w pracy kościelnej" - usłyszał w odpowiedzi. „A to mi sposób na zadośćuczynienie - połamać wszystkie świece" - obruszył się święty. - „Odejdź stąd i nie wracaj więcej. Jutro odprawię za ciebie Mszę, nie będziesz już cierpiał". Podobno dopiero po chwili dotarło do Pio, że rozmawiał ze zmarłym i przeszedł go po plecach zimny dreszcz.
 
Zmarli też żyją
 
Z tych licznych relacji wynika, że na przestrzeni wieków Pan Bóg z jakichś powodów zezwala zmarłym na kontaktowanie się z żyjącymi, by upominali się o modlitwę. Najczęściej zmarli, przybierając jakąś materialną formę, przychodzą do ludzi bardzo pobożnych czy wręcz świętych albo też wybierają kogoś bliskiego, na którego wrażliwość mogą liczyć. Chyba każdy, jeśli sam tego nie doświadczył, słyszał w rodzinie czy od znajomych historię o tym, że babcia we śnie ujrzała zmarłego dziadka, syn rodziców, siostra brata... Te spotkania nie są najczęściej tak spektakularne jak te opisane powyżej. Psycholog dr Louis E. La Grand, przebadał wiele osób, które twierdziły, że miały kontakt z osobami zmarłymi, zwłaszcza z kimś bliskim. Na podstawie zebranego materiału stwierdził, że najczęściej są to tak zwane doświadczenia intuicyjne - ktoś czuje obok siebie obecność zmarłego, ktoś lub coś stale mu o tym zmarłym przypomina. Bardzo często zmarli przychodzą do nas w snach, czasem przypominają nam się przez jakiś zapach, dotyk innej osoby, zwierzę. Są też tacy, którzy słyszą charakterystyczne dla zmarłego kroki, głos, słowa.
 
Dlaczego Bóg pozwala na tak dziwne nieraz zjawiska? Teologia mówi o jedności trzech Kościołów: pielgrzymującego, oczyszczającego się i zbawionych. Jedność ta wyraża się we wzajemnej pomocy w osiągnięciu zbawienia. Wierzymy w to, że chociaż zmarli są w innym świecie, to jednak żyją. Być może Pan Bóg zezwala na te kontakty, by tę wzajemną pomoc uskuteczniać. Możemy wspierać ich modlitwą, o co zresztą bardzo często proszą, ale też możemy ich prosić o wstawiennictwo w różnych sprawach. Mimo swego oddalenia od Boga dusze w czyśćcu modlą się, nie mogą jednak w ten sposób pomóc sobie. Warto zatem może wykorzystać ten „magazyn łask", odwdzięczając się Mszą, modlitwą czy westchnieniem za tych, którzy od nas już odeszli, a do Boga jeszcze nie trafili.
 
Marta Wielek
 
 
Zobacz także
Fr. Justin
Miałem siostrzyczkę, która umarła. Była bardzo piękna. Czy po zmartwychwstaniu dusz zobaczę ją taką, jaką była?
 
Fr. Justin
Do czego jesteśmy powołani i dokąd zmierzamy? Chcemy poznać i pogłębić nasze wnętrze, ale nie wiemy jak. Pragniemy świętości, a wciąż przegrywamy z grzechem. Co robić? Jak sobie z tym poradzić? Wbrew pozorom, kierownictwo duchowe nie jest w Kościele niczym nowym. Odnajdziemy je już u Apostołów i w pierwszych gminach chrześcijańskich...
 
Marcin Jakimowicz
Maleńka trzyletnia Maryja została ofiarowana Bogu. Do świątyni przynieśli Ją rodzice, Joachim i Anna. Bardzo długo czekali na dziecko. Bezpłodna Anna wiedziała, że jej córeczka jest darem nieba, własnością Tego, który w przedziwnym zamyśle wybrał dziewczynkę na Królową aniołów. Na razie Maryja ma trzy latka. Płacze? Macha nóżkami? Spogląda na okazałą świątynię. Czy zdaje sobie sprawę, że oto w przedziwny sposób Nowy Testament wiąże się ze Starym?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS