Wydawca: eSPe |
Doświadczenie stawania się spadkobiercami
Nawet po śmierci człowiek nie przestaje być członkiem rodziny. W starożytnych kulturach przodkowie byli przedmiotem czci. Cześć należała się przede wszystkim, choć nie wyłącznie, patriarsze. Groby przodków były uważane za drugi dom. Dzięki przekazom ustnym rodziny pieczołowicie zachowywały swoje genealogie, łączące poszczególne pokolenia i stanowiące o jedności pomiędzy dzisiejszymi potomkami a patriarchą.
Członkowie rodziny żyli według kodeksu, zwykle niepisanego, który wyznaczał ich obowiązki w obrębie klanu oraz zachowanie i stosunek do ludzi spoza niego. Wszyscy członkowie rodziny byli zobowiązani strzec jej honoru. Człowiek nie wybierał sobie zawodu ze względu na swój własny interes, a nawet umiejętności; jego pracę determinowały potrzeby rodziny, a to, do czego doszedł czy co zarobił nie stanowiło jego własności, lecz wchodziło w obręb majątku rodzinnego.
Wreszcie przynależność rodzinna danego człowieka decydowała również o tym, jaką religię wyznawał. Rodzina stanowiła przede wszystkim społeczność religijną, istniejącą ze względu na kult konkretnych "bóstw domowych". Godność kapłańska przechodziła z ojca na syna (najczęściej pierworodnego), który przewodniczył kultowi zgodnie z tradycją przodków. Bóg rodziny był bogiem jej antenatów. Przykładowo Izraelici znali Pana Boga jako "Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, Boga naszych ojców" (por. Dz 3, 13; zob. też Mt 22, 32; Mk 12, 26; Łk 20, 37). Dotyczyło to nie tylko Izraelitów, ale również większości ludów świata, żyjących w krajach starożytnego Bliskiego Wschodu, w Grecji, Rzymie, Indiach, Japonii, Chinach czy Afryce.
W obrębie starożytnych cywilizacji religia była w dużej mierze zjawiskiem lokalnym, sprawą rodzinną. To właśnie wspólny kult, bardziej niż więzy krwi, był czynnikiem jednoczącym rodzinę na przestrzeni wielu pokoleń i na różnych stopniach rodzinnych relacji. Wżenić się w rodzinę oznaczało zaakceptować obowiązujące w niej rodzinne powinności. Życie poza nią, odejście z ziemi przodków, odmowa postępowania według rodzinnego kodeksu były tożsame z odcięciem od rodzinnego kultu - a więc od życia rodziny.
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa, zanim zadomowił się zwyczaj rzymski związany z błogosławieństwem olejów w Wielki Czwartek przez biskupa, olej błogosławiono podczas Mszy Świętej i czynił to ksiądz. Korzystał z niego sam prezbiter podczas sakramentu, ale także wierni, którzy nieśli tenże pobłogosławiony olej do swoich domów. O takim przypadku wspomina Cezary z Arles, żyjący w VI wieku. Nie Komunia Święta jako wiatyk, ale namaszczenie chorych było ostatnim sakramentalnym pożegnaniem wiernego przez Kościół na ziemi.
O sakramencie namaszczenia chorych, jego historii, obrzędach z nim związanych oraz o roli, jaką odgrywa w życiu chorego, z ks. Jarosławem Supersonem SAC rozmawia kl. Wojciech Olszewski SCJ