Wydawca: eSPe |
Życie w Duchu
Chrystus przyszedł na ziemię po to, aby dać nam Ducha. Wstąpił do Ojca, aby Duch mógł zstąpić na Kościół. Przez te Boskie działania historia zbawienia ujawniła relacje obecne w Bóstwie. Ojciec posyłający swego Syna w nurt historii odzwierciedla Ojca rodzącego Syna w wieczności. Zstąpienie Ducha Świętego na Kościół w dzień Pięćdziesiątnicy jest obrazem Jego odwiecznego pochodzenia od Ojca i Syna.
Dlatego właśnie musimy dążyć do tego, aby nie lekceważyć i nie pomniejszać znaczenia życia Ducha w Trójcy i naszego życia w Duchu. Głównym dziełem Ducha jest odtworzenie w każdym z nas życia Chrystusa, jego cierpienia, śmierci i zmartwychwstania. Jeżeli lekceważymy Ducha, lekceważymy również Chrystusa. "Pożyteczne jest dla was moje odejście" – mówi Jezus – "Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was (…). Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy" (J 16, 7-13).
To jest łaska samego Ducha dana nam właśnie teraz, na czas, w którym żyjemy. Św. Grzegorz z Nazjanzu mówił:
"Stary Testament głosił wyraźnie Ojca, Syna zaś bardzo niejasno. Nowy objawił Syna i pozwolił dostrzec Bóstwo Ducha. Teraz Duch mieszka pośród nas i udziela nam jaśniejszego widzenia samego siebie. (…). Jedynie na drodze postępu i przechodzenia "od chwały do chwały" światło Trójcy Świętej zajaśnieje w pełniejszym blasku".
Odmawiając Wyznanie wiary, nim powiemy: "Wierzę w jeden święty, powszechny i apostolski Kościół", musimy wyznać: "Wierzę w Ducha Świętego". Ta kolejność jest zamierzona. Nie możemy bowiem wierzyć w prawdę Kościoła, nie mając życia Ducha. Nie możemy w pełni zaakceptować Matki Kościoła, dopóki nie żyjemy pełnią życia w Duchu.
Kiedy Syn powrócił do Ojca, nie pozostawił nas sierotami. Posłał do nas odwiecznego Ducha, aby żył z nami i w nas. Z całą stanowczością uważam, że musimy dzisiaj rozwijać nasze pobożne oddanie dla tej "Trzeciej Osoby" po to, żeby Duch nie był już dłużej na trzecim miejscu, żeby przestał być "Wielkim Nieznajomym". Będzie to wymagało intensywnych studiów, ale jeszcze intensywniejszej modlitwy. Tylko wówczas, wraz z pełnym doświadczeniem dwóch trynitarnych relacji, będziemy w pełni ludźmi, posiadającymi moc, aby żyć trójjedynością Boga w naszym codziennym życiu – poznający i kochający, usprawiedliwieni i uświęceni.
To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
To dosyć częsta sytuacja, że ktoś ma pretensje do Boga. Czasem będzie to ukryty żal i frustracja Jego postawą, innym razem niezadowolenie okazywane wszem i wobec. Pretensje do Boga mają bardzo różne podłoże, ale ich wspólnym mianownikiem jest to, że Bóg coś obiecał i… nie dotrzymał słowa.